*Raindrops keep falling on my head;) *

z internetu

Pierworodny spakowany, walizka zapięta na ostatni guzik. Po raz kolejny w życiu zastanowiło mnie to, jak mężczyźni mogą potrzebować tak mało rzeczy? Hmm, gdybym ja leciała tak daleko i na tak długo, z pewnością wzięłabym co najmniej trzy walizki. Duże, of course:)
Za każdym razem, gdy wyrusza do tych swoich zagranicznych szkół, odprowadzam go.
Tym razem nie pojadę z nim na lotnisko; jedzie pół rodziny( co już jest denerwujące) ,poza tym nienawidzę pożegnań. Powinnam już uodpornić się; przecież od lat jeden i drugi wciąż gdzieś odjeżdża. A jednak za każdym razem , nawet gdy stoję co tydzień na znajomej stacji i patrzę na odjeżdżający pociąg, ściska mi serce. I z biegiem lat, coraz mniej potrafię ukrywać wzruszenie i coraz częściej rozklejam się, nie zwracając przy tym uwagi na cały świat wokół.
Zmieniam się..?
Nie, chyba jednak nie. Po prostu doszłam do wniosku,że czasem można ..zrzucić pancerz;)
*
Na weekend zapowiadają deszcz.
Ale…
dla Nas
akurat nie ma to najmniejszego znaczenia.
Niech sobie pada.
Jest pięknie.:)

I’m never gonna stop the rain by complainin’
Because I’m free
Nothing’s worrying me.
It won’t be long till happiness steps up to greet me
.

deszcz
***

Ogrody Królewskie, Praga.

W trzeci dzień naszego pobytu w Pradze przejaśniło się i przestało padać. Było to jak na zamówienie, ponieważ mieliśmy w planie zwiedzać Ogrody Królewskie i to, czego nie zdążyliśmy zobaczyć na Hradczanach.

Ogrody Królewskie urzekły mnie natychmiast.Ogromne wrażenie zrobił na mnie przepiękny Belweder/Pałac Letni/, którego budowę w XVI w.zlecił cesarz Ferdynand I ,dla swej ukochanej żony, Anny Jagiellonki. Uwagę zwraca niezwykły dach, kształtem przypominający odwrócony kadłub statku. Fantastyczny ciąg arkad i piękne widoki na Pragę zatrzymują nas tu na dłużej.

Przed Belwederem znajduje się słynna Śpiewająca Fontanna.
Lecz, jak mówią Prażanie, trzeba sporej wyobraźni, by usłyszeć jej śpiew ;)
Śpiewająca fontanna
Ogrody Królewskie są tak rozległe i piękne , że można byłoby spędzić w nich nie jeden, a wiele, wiele dni :)

Z malutkich tarasów widać królującą nad okolicą Katedrę Św. Wita.

Kwitnące w różnych odcieniach lila, różu i czerwieni rododendrony , wspaniale komponują się z uroczymi alejkami i zielenią wypielęgnowanych trawników i dostojnych, starych, wielkich drzew.
Rododendrony w Ogrodach K.
*
cdn.

” If you want me” , czyli Miłość NIEjedno ma imię *

Zanim napiszę, Just wybacz zapożyczenie tytułu Twej serii

Gala i Dali – miłość surrealistyczna


Nic innego jednak tutaj nie mogłam wymyślić, tym bardziej, że / z braku czasu/ ten tekst wrzucam tez na ” Kinomanowce”.
Gdy przeczytasz, zrozumiesz.
*

Ostatnio znów przekonałam się , jak duże mam zaległości filmowe.
Może to nic niezwykłego; wszak w obecnych czasach rzadko kto może oddać się w całości X Muzie. Jednak ja, stary kinomaniak, kajam się , że dopiero kilka dni temu obejrzałam film z 2006 roku.
Film irlandzki ( premiera w Polsce w 2008r.)
Film muzyczny, czyli akurat z gatunku, który średnio lubię. Nie dlatego, abym nie lubiła muzyki; wiecie, że wyrosłam z nią i w niej i że jest częścią mnie.
Otóż nie przepadam za musicalami. A na ” Once„, ponieważ reklamowano jako film muzyczny, od razu nastawiłam się negatywnie.
Bo znów będą sztuczne pozy, bo znów kiczowata droga do sławy, bo znów coś tam, co już widziałam.
Nic z tego!
Once” zaskoczył mnie i urzekł od pierwszych chwil/ brzmień.
To opowieść o szarym Dublinie ( Kasiu, wybacz; może o bardziej szarej codzienności w nim ;)) i o dwojgu ludzi, którzy spotykają się przypadkiem tam. Ona, emigrantka z Czech, bardzo dobrze władająca j.angielskim, on, Irlandczyk, uliczny grajek.
Nigdy nie streszczam filmów, które chcę Wam polecić, więc i tym razem tego nie zrobię.
Wspomnę tylko, że dziewczyna , główna bohaterka, bardzo utalentowana muzycznie, gra na fortepianie i pięknie śpiewa, pisząc przy tym świetne teksty. On, jak wspomniałam,może bardziej z wyboru uliczny grajek- chłopak bardzo skromny i niesamowicie zdolny.
Nagle zauważają się. Ona jest taka niezwykła i taka subtelna . Czasem, idąc dublińskimi ulicami, niesie czerwone róże. On gra w bramach, bo nie ma odwagi wyjść …
A ona tak pięknie gra na fortepianie…
Nie będę tu mówić, czemu ten obraz odniosłam bardzo osobiście..;)
*
Żeby nie było złudzeń- to nie kolejna, cukierkowata love story. Tu nie ma, spodziewanego przez większość happy endu.
Dziewczyna i Chłopak są na swych zakrętach życiowych .
A jak wyjdą z tych zakrętów…
to już pozostawiam Wam, zobaczcie.
Gorąco POLECAM!

Oscarowy „Falling Slowly”

I piosenka, którą pokochałam od pierwszych chwil,
„If you want me”

Are you really here or am I dreaming.
I can’t tell dreams from truth.
For it’s been so long since I have seen you.
I can hardly remember your face anymore.
When I get really lonely
and the distance calls its only silence.
I think of youre smiling with prode in your eyes
a lover that sighs.
If you want me satisfy me.
If you want me satisfy me.
Are you really sure that you believe me.
When others say I lie.
I wonder if you could ever despise me.
You know I really try.
To be a better one to satisfy you
for you’re everything to me.
And I do what you ask me.
If you let me be free.
If you want me satisfy me.
If you want me satisfy me.
If you want me satisfy me.
If you want me satisfy me…

*

Reżyseria: John Carney
muzyka:
Markéta Irglová , Glen Hansard
zdjęcia:
Tim Fleming
Oscar: 2008r. Najlepsza piosenka „Falling Slowly„, wyk. Glen Hansard i Markéta Irglová
http://www.filmweb.pl/Once#

Czas Lata / Summertime

Lato jest erotyką. W przeciwieństwie do wiosny, gdzie wszystko delikatne i nieśmiałe, gdzie ciało jeszcze pozostaje w cieniu ducha, lato wyzwala bezlitośnie naszą cielesność. A te upały powodują tylko totalną burzę zmysłów;)
Patrzysz ze mną na Wielki Wóz i podajesz mi drinka. Twoje oczy błyszczą tak samo, jak gwiazdy, które chłonę. Czy one są też moimi gwiazdami? Ehh, to zupełnie nieważne teraz. Jest gorąco. Dotykasz ustami mych kolan. Patrzę na Ciebie i nie chcę zatrzymać Twej ręki, ani Twych ust.
Lato..
Moglibyśmy je całe spędzić tak. Patrząc na gwiazdy i oddając się im. Ale czy nie dlatego właśnie, że są też deszczowe i złe dni; dni, lato jest tak ekscytujące?

:)
Gdybym miała 18 lat, pewnie powiedziałabym bez chwili namysłu: kocham Cię.
Nie mam 18 lat . Niestety..? ;)
Wiem tylko, że zawsze latem kocham oglądać z Tobą Wielki Wóz.

Summer is erotic. Opossite to Spring, when everything is gentle and shy, when body still remains in the spirit’s shadow, the Summer lets our lust. An the heat only causes wild storm of our desires.
You, looking together with me at the Plough constellation and serving me a drink. Your eyes are shining like the stars, we gaze at. I wonder if these stars are also mine?. ehh, it’s irrelevant now. It’s hot. You are touching my knees with your lips. I’m looking at you and I don’t wanna stop your hand nor your lips.
The Summer…

we could even spend the whole summertime in this way. Gazing at the stars, dedicating ourselves totally to this activity. But isn’t it exactly, beacause there are also gloomy and rainy days, why the summer is so exciting?
If I was 18 , I would tell you without consideration that I love you.
Unfortunately, I’m not 18 anymore. Unfortunately…?;)
I only know that I always love looking at the   Big Dipper being together with you
.

;)))

*

Jakby miało nie być jutra/ Like there’s no tomorrow

Okoliczności sprawiły, że musiałam wyjść poza teren zamku. Wiecie jak to jest- lato ( te utrzymujące się od kilku dni u nas na zachodzie 30 stopni w cieniu ,robi sobie kpiny z właściwej pory roku..) .
Tak czy inaczej, nadszedł czas, by wyjść trochę do ludzi. I właściwie nie wiem, czy dobrze zrobiłam.
Moja cudna naiwności, moja błoga lekkości ( bytu;)) !
Widząc ich kiedyś na stacji paliw, naprawdę pomyślałam, że on uczy ją jeździć autem i dlatego ona potem się przesiada do swego wozu…Również gdy widziałam moją koleżankę z kolegą jej córki w kawiarni, myślałam, że moja koleżanka udziela mu korepetycji…Albo, że gdy tamci moi „mniej znajomi” przytulali się za świerkiem, to, że to tak po koleżeńsku…bo to w końcu normalne!
Mało razy ktoś uczył mnie jeździć? Mało razy pomagałam chłopakom pisać prace z polaka i historii? A i mało razy ktoś mnie / kiedyś tam/ tulił po przyjacielsku pod jakim drzewem, gdy wyłam jak bóbr, bo coś tam ??
Nie, to nie tak kochani: do świętości mi ..dalekie mile! Ale, kurde, w końcu kiedyś było inaczej! Wiecie, ja dorastałam w latach osiemdziesiątych. Owszem, był rock’n’ roll, sex and drugs ( z tym ostatnim nie miałam nigdy do czynienia; mnie wystarcza moja bujna wyobraźnia i energia wewnętrzna ;)) ; było też tak trochę z hippie – długie włosy, a na nich cudne przepaski, długaśne, kwieciste spódnice, kuse bluzeczki. I szczerość. Totalna szczerość. Lub może bardziej: prostolinijność. Chcesz czytać- czytaj! Chcesz słuchać Purpli lub Zepsów- słuchaj! Chcesz grać- graj! Chcesz kochać się- kochaj się!
I nic nam do tego z kim i dlaczego.
Wolność. Mogłam wypłakać oczy na Przyjacielu i wiedziałam, że On nie dotknie mnie. Owszem, mówili o nas widząc nas w objęciach. Dla dorosłych było to oczywiste: musi z nim sypiać.
Gówno prawda.
Ale to chyba zrozumie tylko ktoś, kto jak ja, był młody w latach osiemdziesiątych.
Byliśmy trochę jak spóźnione Dzieci Kwiaty. Mój syn do dziś mówi, że ja i MOI to taka dziwna czkawka rewolucji obyczajowej lat siedemdziesiątych w Stanach.
Też gówno prawda. Były inne realia, inny świat tutaj. Był kryzys, było ciężko.I nawet my, dzieci z tzw. dobrego domu, dość dostatniego domu, odczuwaliśmy to.
Zastanowiłam się teraz, po co to wszystko piszę..?
Może po to, by tylko sobie odpowiedzieć : jak bardzo zmienił się świat?
Niektórzy, pewnie słusznie, zarzucają mi ” siedzenie w Przeszłości” . Dobra, ok, włażę czasem w nią, ale tylko po to, by zaczerpnąć sił. Jak pływak, który musi zaczerpnąć powietrza, by dalej płynąć .
Nie wiem, czemu ten świat tak pokiełbasił się , że dziś wszyscy , by osiągnąć poczucie szczęścia , muszą robić coś po cichu, tak , aby nikt nie wiedział.
Cholera, najgorsze jest to, że przecież i ja tak czasem robię!
Co za świat!
Ostatnio Krzysztof napisał:
Żyjąc z duchem czasu i czując w sobie najnowsze rytmy – wciąż jestem młody.
Krzyś, następny wpis o tej ciągłej MŁODOŚCI, everlasting youth- obiecuję! :)
Tymczasem znów się przenoszę.I znów całkiem przypadkiem, niechcący.
Moja dobra koleżanka, która od dawna czyta mego bloga, spytała niedawno:
-Angie, dlaczego Ty nic nie piszesz o miłości ani o jakichś ekscytujących erotycznych przygodach? Tylko wciąż kwiaty i wspomnienia z dzieciństwa. Napisz coś o miłości!!
Moja Droga L.- będę może potwornie banalna, ale powiem wprost: miłość wolę PRZEŻYWAĆ, niż pisać o niej. I przyznam, ma bardzo różne oblicza. Gdy będę całkiem stara, starsza nawet niż teraz, opowiem o niej.
O nich..:)
:)))
Miłość to taka zaraza, że czasem lepiej nie mówić ;)
Kiedyś, dawno temu, chyba pod koniec lat osiemdziesiątych ( gdy jeszcze potrafiłam bez pamięci kochać ;)) , słuchałam namiętnie Listy Niedźwiedzia i nocnych audycji Beksińskiego. Czasem chodziłyśmy z moją siostrą i przyjaciółką słuchać Listy Trójki nad Odrę. Siadałyśmy w małej łódce na starym promie i patrząc na zachodzące słońce słuchałyśmy muzyki. A rzeka niosła, niosła…
Kiedyś w nocy,gdy moja paczka poszła sobie z mojego ukochanego pokoiku ze ściętym dachem– gdzie słuchaliśmy ostro Kobranocki, Sztywnego Pala Azji, Róż Europy, Kazika , zupełnie przypadkiem nagrałam na mój okropny radiomagnetofon o wdzięcznej nazwie ” Maja” pewną piosenkę.
Chwyciłam ją po pierwszych taktach i pokochałam natychmiast.
Potem moja siostra i wszyscy pytali:
SKĄD TO MASZ???
Jak to skąd? Z nocnej audycji Beksińskiego! :)
;)
Dziś, choć nie lubię obecnego świata, muszę schylić głowę przed internetem.
Przez sieć i dzięki sieci- znalazłam ją! Tę piosenkę!
Wiecie jaka jestem uparta; wpisałam kilka słów, które zapamiętałam z tamtych czasów. Wyświetlało cuda i cudeńka; w końcu jednak udało się.
Oto ona.
Moja ukochana piosenka.
I może odpowiedź na to , czemu nie piszę o miłości. ;)
Czasy zmieniają się, ja się zmieniam, my się zmieniamy. Dostosowujemy się.
Ale miłość…hmm, moim zdaniem jeśli się naprawdę kocha , to chyba zawsze totalnie, każdą sekundą życia, nie patrząc na przeszkody; pożąda się każdej wspólnej chwili, każdej cząstki ciała, każdego oddechu.
Chce się w tym zatracić . Choćby to grzech, choćby nie tak miało być; bez żadnego planu, nie zwracając uwagi na cały świat.. Bo co to NAS wszystko obchodzi?!
Kochaj mnie i ja będę Cię kochać;
jakby miało nie być jutra…


*

Mój Ogród w Czerwcu/ My Garden in June

Kochani!
Zupełnie niespodziewanie dostałam ostatnio dwie nagrody:
Most Influential Blogger od
swittersB
http://swittersb.wordpress.com/2013/06/05/many-thanks-pointing-the-way-to-others/
oraz
Shine On od
Porannejrosy
( Rosa zastrzegła blog)
*

Dziękuję Wam serdecznie!
Wybaczcie, że nie będę brać udziału w konkursie. Po pierwsze ostatnio rzadko tu bywam, po drugie uważam, że WSZYSCY, których odwiedzam i którzy odwiedzają mnie, mają wspaniałe blogi!
Dlatego też nominuję do obydwóch tych nagród WSZYSTKICH MOICH MIŁYCH GOŚCI. KAŻDY JEST NIEPOWTARZALNY I NIEPRZECIĘTNY, DZIĘKI WAM MOGĘ CZĘSTO POZNAĆ MIEJSCA, KTÓRYCH NIGDY NIE WIDZIAŁAM I W KTÓRYCH RACZEJ NIGDY NIE BĘDĘ.
NIEKTÓRZY PISZĄ PIĘKNIE I Z PRZYJEMNOŚCIĄ W WOLNYCH CHWILACH CZYTAM ICH TEKSTY.
W wolnych chwilach lubię również patrzeć na Wasze ogrody i piękne kwiaty.
Dziękuję Wam Wszystkim jeszcze raz!

Thank you all very much!
Forgive me not taking part in the competition. First of all, lately I rarely log in and spend time on my blog, secondly, I think everyone I visit and that vistis me back has a wonderful blog!
Hence I nomiate to both prizes ALL MY PRECIOUS GUESTS. EVERYONE IS UNIQUE AND UNCOMMON, THANKS TO YOU I CAN OFTEN VISIT PLACES I HAVE NEVER BEEN TO AND PROBABLY WILL NEVER SEE.
SOME OF THEM ARE ABLE TO WRITE BEAUTIFUL NOTES AND POEMS AND IN SPARE TIME I READ THEIR WORKS WITH PLEASURE.
When I have a moment, I also like seeing your gardens and beautiful flowers.
I thank all of you once again!

Dla Was Wszystkich fragment jednego z moich ulubionych wierszy/ Fragment of one of my favourites poems for all of YOU:

Choć z oczu mych nie bije już ten dawny, radosny blask,
Choć nic już nie zdoła przywrócić wiosennej bujności traw,
Ni kwiatów minionej świetności,
Nie smućmy się,
Lecz czerpmy siłę z okruchów codzienności
.

What thought the radiance which was once so bright
Be now for ever taken from my sight,
Though nothing can bring back the hour
Of splendour in the grass, of glory in the flower;
We will grieve not, rather find
Strength in what remains behind.

„Ode, Intimations of Immortality from Recollections of Early Childhood”
By William Wordsworth

***
Cudowna wiosna/ Wonderful Spring

piwonie w ogródku
piwonie

Piwonie (2)

Pelargonia i Jaśmin

Jodła i jaśmin

jaśmin
w ogródku

powojnik

Rozkwitający powojnik

Powojnik

Dzika róża

Nawet, gdy powodów brak..*

Do…

Życie zatacza dziwne kręgi. Czasem wszystko wraca do punktu wyjścia i wszystko wydaje się być nowe,choć skądś już znane. Skądś.
Przestałam już zadawać sobie pytanie o sens i jeśli coś pcha mnie do przodu, to chyba tylko jakaś cholerna, nieproszona wcale siła życia.
Wszystko zmienia się.Nie zastanawiam się już, czy chce mi się wstawać i dalej iść. Wstaję, bo tak należy, pójdę, bo tak trzeba. Nie wiem dlaczego, ale trzeba.
Wszystkie proroctwa i cała pewność przebiegu wydarzeń , okazały się nieprawdziwe. Wytrzymałam. Nic nie umarło, tylko się dziwnie zmieniło.
Są miejsca, gdzie chłonę spokój i słucham śpiewu natury. Polanka i leśne jeziorko, w którym przeglądają się obłoki.
leśny staw
Trwanie.
Niezmienne istnienie.
Miała być nim miłość. Przystanią i schronieniem przed sztormami życia.
Oraz te namiętne miłostki po drodze ;te miłości słodkie substytuty .
Te wszystkie słowa, gesty, czułe westchnienia i pocałunki, to tylko Namiastki.
Sprinkles of love.
Spytasz pewnie o TAMTO, o Niego.
Cóż mogę powiedzieć …?
Pewnego dnia nadszedł czas rozrachunku i posegregowania. Olśniła świadomość, że więcej w tym miłości do marzeń, niż do niego. Nie można żyć z kimś, w kim można przejrzeć się jak w lustrze. Tym bardziej, gdy on tak mocno wrósł w tamten świat, setki mil stąd. W ten obcy mi świat, w obce mi idee.
Nagle okazało się, że i w moim świecie są rzeczy ważniejsze. W tych dziwnych kręgach, które zatacza życie.
Jestem już wolna. Nie tylko od Niego.
Jestem w punkcie wyjścia.
*

Pytasz mnie ,co się dzieje . Czy coś to zmieni, jeśli Ci powiem? Chcesz mnie bronić?! Nie, to moje smoki.
Te lęki i bestie muszę sama pokonać.
A JEŚLI CHCESZ mi pomóc,
PO PROSTU BĄDŹ
.


*

Josefov ( Praga cz.III)

Josefov , czyli Dzielnica Żydowska w Pradze.
synagoga
Josefov
Synagoga Staronova
Najstarsza ( z 1270r.) w Europie, czynna synagoga.
Synagoga Staronova
Stary Cmentarz Żydowski
Najstarszy zachowany kirkut w Europie
Jedno z najciekawszych miejsc Dzielnicy Żydowskiej i Pragi. Założony w XV wieku jest miejscem spoczynku około 100 tysięcy osób.
Na uwagę zasługuje nietypowy, pofałdowany teren cmentarza i tysiące ułożonych blisko siebie ,starych macew ( istnieje 12 tysięcy zachowanych nagrobków) . Brak miejsca sprawiał, że na istniejące groby nasypywano ziemi, by móc chować zmarłych.
W 1786 r. odbył się tu ostatni pochówek.
Pomimo tego, że cmentarz leży w centrum Pragi, jest tu bardzo cicho. Wrażenie niesamowite:

Stray Cmentarz Żydowski
S.Cmentarz Żydowski
*
W okolicy cmentarza znajduje się synagoga Pinakasa. Miejsce niezwykłe, ponieważ ściany wewnętrzne zapisane są imionami i nazwiskami 77 277 Żydów z Czech i Moraw, ofiar holocaustu. Na ścianie głównej nazwy hitlerowskich obozów zagłady.
Wrażenie nie do opisania robi widok dziecięcych rysunków za szybami w muzeum ; każdy rysunek wyraża lęk i przerażenie. Niektóre wręcz zatytułowane są „Strach” lub ” Obawa”. Wszystkie podpisane niemal identycznie: data urodzenia dziecka
( zwykle 1931, 1931, 1932) i po myślniku, rozdzielone pauzą dwie daty: 1942-44.
Nawet gdyby nie było absolutnego zakazu fotografowania w muzeach, nie potrafiłabym w tym miejscu zrobić ani jednego zdjęcia.
Ironią losu jest to, że w dużej mierze w powstaniu Muzeum Żydowskiego pomogli naziści, którzy zwozili do Pragi z całych Czech przedmioty należące do tamtejszych Żydów( celem stworzenia muzeum „wymarłej rasy” ) .
Dziś Żydzi z różnych stron świata odwiedzają Muzeum.

Przy wyjściu z cmentarza.
Jeden z budynków tworzących Muzeum Żydowskie:
Dom Obrzędowy.
Dom Pogrzebowy
*
W Josefovie , przy Starym Cmentarzu i muzeach kwitnie handel.
Można kupić -targując się!- za wcale niewygórowane ceny, ciekawe pamiątki:
pamiątki

***

Żyjąc w świetle Księżyca / Living in the Moonlight *

Musiałam dobić się. Ktoś kiedyś powiedział, może niespecjalnie wyszukanymi słowami, że
” dno jest po to, aby się od niego odbić”.
Czarne chmury prawie przygniotły mnie. Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz; tym razem jednak są wyjątkowo ciężkie i wyjątkowo długo nie chcą sobie pójść. Z wiatrem ;)
Wobec tego musiałam oczywiście zamordować się.
Dwa dni temu puścili w tv ” Angielskiego Pacjenta”.
Znam ten film prawie na pamięć; ile razy oglądałam go, nie powiem, ponieważ pewnie ktoś wysłałby po mnie karetkę do psychiatryka na cito ;)
Jeśli można kochać filmy ( a wiem, że można!) , to ” Angielski..” jest tym, który pokochałam od początku, bezgranicznie i bezwarunkowo.
Złożyło się na to, prócz tego, że uwielbiam filmy o tamtych czasach, też wiele, różnych okoliczności, które dyskretnie i z gracją przemilczę;) ;)
tak czy inaczej, ten film pozostaje od pierwszego obejrzenia, moją wielką miłością.
Chciałam oswoić się, zmierzyć wreszcie z nim hamując emocje. Nic z tego. Chyba spasuję w końcu.
Ale że jestem z natury złośliwa , podzielę się moim smutkiem z Wami :

Pisałam już chyba trzy razy o tym filmie.
Dla tych, co nie znają j.angielskiego lub znają gorzej ode mnie ( o co pewnie nietrudno;)) , tłumaczenie najważniejszej części tekstu:
” Kochanie, czekam na Ciebie
– jak długo trwa dzień w ciemności? Lub tydzień?
Ogień już zgasł i jest mi zimno, strasznie zimno. Ja wiem, powinnam wyciągnąć się ( swe ciało) na zewnątrz, ale tam byłoby słońce. Obawiam się, że marnuję światło na malowanie i pisanie tych słów .
Umieramy, umieramy wzbogaceni o kochanków i plemiona, smaki, które poznaliśmy i ciała , w które weszliśmy przemierzając je jak rzeki..
w obawy ukryte , jak w tej nieszczęsnej jaskini.
My jesteśmy prawdziwymi krajami, a nie ustalone granice na mapach z nazwiskami władców. Wiem, że przyjdziesz i zaniesiesz mnie do pałacu wiatrów. To wszystko, czego chciałam – spacerować w takim miejscu, z Tobą, z przyjaciółmi, na ziemi bez map.
(…) ”
*
Nie polecam nikomu procedury dobijania się. To niebezpieczne, niezdrowe i chyba tylko osoby urodzone
pod wpływem Księżyca zrozumieją to.
My, ci księżycowi, musimy zejść czasem na dno smutku.
A gdy poznajemy kogoś podobnego, nie posiadamy się z radości. I wtedy każde słowo tej istoty ,każdy uśmiech jest cudownym światłem. I wtedy potrafimy nagle, niespodziewanie odżyć.
Bo jeśli żyjemy głównie w blasku Księżyca

When I feel silence in my heart
I call your name out in the dark
To break the speel
To make it right

get me out of here ….

*