Cmentarz Osobowicki jest wyjątkowo piękny o tej porze roku. Teraz, gdy drzewa jakby specjalnie przybierają różnokolorowe barwy strojąc się na te Święta, tak przyjemnie spacerować tymi dębowymi alejami!
Płoną znicze, podkreślając czerwień i złoto szat wielkich, starych klonów, buków, dębów. Ciemnozielone tuje i świerki , dumne z tej wiecznej zieleni, odważnie chcą dogonić pięknem te, z którymi tak cudownie kontrastują.
Wrocławska nekropolia; prawdziwe „Miasto w mieście; Miasto przy mieście” …Ciche, spokojne, gdzie tylko zdaje się słyszeć szept kamiennych Aniołów, pochylających się z troską nad grobami…gdzie czasem słychać cichy szloch tych, którzy tak bardzo tęsknią…
*
Jak co roku odwiedziłam tam groby moich Dziadków. Pięć grobów moich Bliskich.
Na czarnych, granitowych płytach pokrywających mogiły mojej Babki i Dziadka złote litery:
” Żołnierz Armii Krajowej . Zmarł/zmarła w 1982 roku ”
Wszyscy moi Dziadkowie zmarli w latach osiemdziesiątych. Niedługo po tym, gdy wyjechaliśmy z Księżną Matką z naszego rodzinnego domu, na zawsze.
Zamieszkaliśmy mniej więcej w połowie drogi Wrocław – Legnica.
*
Nie znałam Legnicy i choć mieszkam tak blisko, do dziś nie znam dobrze. Rzadko odwiedzałam to miasto ;nigdy nie było ku temu powodu ani pretekstu nawet. Słyszałam tylko od znajomych, że tam ” pełno Ruskich”
Pamiętam moje wrażenia z pierwszej wizyty w Legnicy. Szare, brzydkie, ponure miasto.
I..i ten ” radziecki duch” unoszący się wszędzie! Rosyjskie napisy na obskurnych murach, obok polskie, bardzo, bardzo antyradzieckie.
Lata osiemdziesiąte. Dziewczyny w bluzkach- kimonach, czerń przeplatana ostrym różem i turkusem. Wysokie szpilki i ostre makijaże, cieniowane, tapirowane włosy.
” Dla kogo one tak stroją się?- naiwnie myślałam- ta Legnica taka..pusta! ”
Miałam zaledwie 10 lat, gdy przeprowadziliśmy się do naszego miasteczka niedaleko i nie wiedziałam, nie miałam pojęcia, że w tej ” pustej Legnicy” jest największy garnizon Armii Radzieckiej na zachodzie! Mieściło się tam dowództwo i koszary Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej . Potem dowiedziałam się, że połowa- dokładnie połowa: na 100 tysięcy mieszkańców ówczesnej Legnicy, 50 tysięcy to oficerowie, podoficerowie i żołnierze radzieccy oraz ich rodziny!
Zaczęłam rozumieć ” czemu te panie tak się stroją” ;)))
Koszary! Wojsko! Nie ważne jakie wojsko; przecież ” za mundurem…”
*
Legniczanie nie znosili Rosjan ( i vice versa) , ale jednak obie te grupy żyły w swoistej symbiozie. Handlowali ze sobą- a czy jest coś, co może bardziej złączyć dwie grupy ,niż interesy? I- jak się okazuje – nie tylko .
*
Kilka lat temu obejrzałam film ” Mała Moskwa” . Opowieść o Legnicy i o wielkiej miłości TAM. O Legnicy lat sześćdziesiątych, gdzie ” najważniejszymi” jej punktami były garnizony wojsk radzieckich.
W jednym z takich „punktów” toczy się akcja ww filmu.
Nie będę opowiadać filmu, nigdy nie robię tego.
Każdy przecież ( szczególnie teraz w Dobie Internetu i ” kina domowego” może obejrzeć ).
Chcę tylko podzielić się z Wami , tutaj, swoimi emocjami. Właśnie dziś, w wigilię Dnia Zmarłych.
*
Kilka lat temu, gdy obejrzeliśmy ( ja i moja Rodzina) ten film, pierwsze wrażenia były dla wszystkich NAS prawie jednakowe:
” piękny temat, mógłby być szlagier, film klasy światowej , nawet Oscarowy, gdyby nie…”-
i zaczynało się to ” gdyby”, wg każdego inne.
” Gdyby może reżyser zrobił to z większym rozmachem? Gdyby Lesław Żurek zagrał z ikrą? Gdyby były większe pieniądze..? ”
itd
Można byłoby ” gdybać ” tak w nieskończoność.
Powstał taki, a nie inny film. Film, gdzie moje ” gdybanie” zeszło na plan bardzo, bardzo daleki.
*
Po projekcji..byłam roztrzęsiona. Wściekła! Na cały świat! Nie, nie płakałam, bo rzadko płaczę ( szczególnie przy kimś..)
Długo nie mogłam otrząsnąć się.
Jak mogli JĄ ZABIĆ??
Oficjalna wersja głosi, że popełniła samobójstwo.
Samobójstwo? Nigdy nie jest ” samo z siebie”! Ktoś- Coś Ja pchnęło ku temu. Mówi się” nieszczęśliwa miłość”
Bzdura! Złe sformułowanie. Nie ma czegoś takiego, gdy dwoje ludzi się kocha i chce być razem!
To..okoliczności, życie, system, ale nie miłość Ją zabiła!
A film..film jest na faktach. To Jej grób. Rosjanki, która pokochała polskiego oficera.
Tam. W Legnicy.W latach sześćdziesiątych…
Do dziś legniczanie zapalają tam znicze.
Naprawdę nazywała się Lidia Nowikowa.
W myśl ” wersji oficjalnej” popełniła samobójstwo w październiku 1965 roku…
A jak było naprawdę…?
*
Film też nie daje odpowiedzi.
Film maluje miłość Polaka i Rosjanki. Rosjanki, żony oficera Armii Radzieckiej, który przybył wraz z Nią, na rozkaz władz do Legnicy, do tego największego radzieckiego garnizonu.
Rosjanki, która pokochała polską kulturę, która nauczyła się j.polskiego i która przepięknie zaśpiewała Demarczyk:
*
Dla mnie ten film jest pomnikiem . Pomnikiem Wielkiej Miłości, która Rzeczywiście miała miejsce.
Pięknej, zakazanej i gorącej miłości w szarym mieście.
W mieście, którym „znakiem rozpoznawczym” wówczas były koszary…
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.