Malta- Lazurowe Okno…


Malta’s iconic Azure Window collapses into the sea …
Beautiful landmark gone…..
|Azure Window II
Nie zdążyłam zobaczyć..Właśnie tam mieliśmy w grudniu płynąć z Valetty, zatrzymał nas sztorm. Obiecaliśmy sobie, że następnym razem podczas odwiedzin u Pierworodnego…
Zostały tylko zdjęcia. Dobrze, że dzieci zdążyły zobaczyć to słynne, piękne
Lazurowe Okno, jeden z symboli Malty.
Azure Window III
***

Tysiąc odcieni zieleni/ A thousand shades of green

Są takie miejsca, z których nie chcę nigdzie odchodzić; miejsca w których, mogłabym zostać, być ciągle.
Jedno z takich moich miejsc jest usytuowane …w centrum wielkiego miasta!
To dziwne miejsce. Miejsce, gdzie w zaczarowany sposób znikają gdzieś dźwięki samochodów i tramwajów. Słychać tam tylko śpiew ptaków i echo dawnych, dziecięcych lat. Miejsce, do którego Staruszek Czas otwiera ciemne, żelazne bramy i unosząc delikatnie rondo kapelusza, filuternie uśmiecha się zapraszając do zielonej krainy wspomnień, kwiatów i starych drzew.

OGRÓD BOTANICZNY we Wrocławiu/ BOTANICAL GARDEN in Wrocław

Ogród Botaniczny Wrocław (4)

Ogród Botaniczny we Wrocławiu założony został w 1811 r. przez prof. Heinricha F. Linka systematyka, anatoma i fizjologa roślin oraz profesora historii naturalnej i rolnictwa F. Heydego.

Ogród zajmował początkowo 5 ha( obszar częściowo Ostrowa Tumskiego, częściowo odzyskany po zburzonych na rozkaz Napoleona fortyfikacjach miejskich i po zasypanej północnej odnodze Odry). Przez następne dziesięciolecia rozbudowano go o działy dendrologiczny, paleontologiczny, grupy fizjonomiczne i geograficzne, poszerzono też dział roślin użytkowych.

Ostatni niemiecki dyrektor Ogrodu,fizjolog roślin dr Johannes Buder (do 1945) w 1933 granice Ogrodu o ok. 1 ha o były cmentarz przy dzisiejszych ulicach Hlonda i Wyszyńskiego. W 1945, podczas oblężenia Festung Breslau przez Armię Czerwoną, całkowitemu zniszczeniu uległa kolekcja roślin szklarniowych i w 50% – drzewostan Ogrodu. W Ogrodzie Niemcy ustawili stanowiska artylerii przeciwlotniczej, przyjmowali na jego terenie lotnicze zrzuty zaopatrzenia i zbudowali liczne schrony z amunicją. Jeszcze w w latach 50. podczas gruntownego czyszczenia ogrodowego stawu, reliktu po zasypanym korycie odnogi Odry, znaleziono na dnie pokaźny arsenał z czasów wojny.
W 1958 saperzy oczyścili staw i zbudowali nad nim łukowy drewniany mostek, pozostający do dziś jednym z symboli tego Ogrodu.

Ogród Botaniczny Wrocław (15)

W 1960 przyłączono do Ogrodu kolejny hektar terenu.W 1974 został on wpisany do rejestru zabytków województwa wrocławskiego
Ogród Botaniczny Uniwersytetu Wrocławskiego we Wrocławiu od 1994, wraz z otaczającym go historycznym centrum Wrocławia uznany jest za pomnik historii .

Obecnie obszar Ogrodu obejmuje 7,4 ha (i 0,33 ha pod szkłem) i znajduje się w nim około 7,5 tysiąca gatunków roślin (licząc różne ich odmiany liczba ta sięga 11,5 tysiąca) szklarniowych i gruntowych.
Na terenie ogrodu, głównie w Arboretum rosną: cypryśniki błotne, mamutowce, sekwoja wieczniezielona, cedry, szydlice, kuningamie, modrzew polski metasekwoje, cyprysowce Leylanda i sośnice.
Spośród rosnących na terenie Ogrodu drzew za pomniki przyrody uznano 27 z nich: dęby, cisy, miłorzęby, buki i platany
.

Ogród Botaniczny Wrocław (12)
*
Są takie miejsca, gdzie zatrzymuję się i z których trudno mi odejść. Zostałabym w nich,na pewno na zawsze.
Miejsca, które fascynują swoją niezmiennością, płynnością.
Nieśmiertelnością..?

Ogród Botaniczny Wrocław (13)

**
Dystyngowany Starszy Pan wyłania się zza drzew i zdejmując kapelusz, kłania mi się nisko.
Oczywiście, z przyjemnością usiądę obok
. :)

Ogród Botaniczny Wrocław (11)

***

*Zamek w Dziewinie*

Dziewin 2014 (4)
Wykorzystując piękną, słoneczną niedzielę wybraliśmy się na wycieczkę do położonego zaledwie 30 km od nas Dziewina.
Tu wypada mi podziękować Ponuremu http://dareheard.wordpress.com/, który kiedyś dał mi namiar na to ciekawe miejsce .
Dzięki Ponury, buziaki z pięknego, pełnego zamków i tajemnic Dolnego Śląska! :)
*
Zanim pojechaliśmy zwiedzać ruiny zamku, należało zapoznać się z jego historią. Oto jej zarys:

Zamek w Dziewinie wznieśli książęta legniccy w pierwszej połowie XIII wieku. Od końca XIII wieku przeszedł w ręce prywatne, kupił go Otton von Zedlitz. Kilkukrotnie zmieniał właścicieli, a w 1508 roku kupiła go rodzina von Kanitz. W latach 1558-1566 rodzina von Kanitz przebudowała zamek na renesansowy dwór. Podczas przebudowy, której dokonał w 1700 roku nowy właściciel H.F. Mütschelnitz, do istniejącego budynku zostało dobudowane skrzydło wschodnie a całości został nadany styl barokowy. Od 1721 roku do końca drugiej wojny światowej była tu siedziba rodu von Schweinitz. W latach 1860-1889 przebudowali oni rezydencję. Zlikwidowano wówczas między innymi latrynowe wykusze. Podczas działań wojennych w 1945 roku dwór został zniszczony i nie podniósł się już z ruin.

Zamek i zespół budynków przy nim:


 

ZAMEK:

Dziewin 2014 (16)

W Dziewinie, prócz ruin zamku, urzekły nas urocze, drewniane figury, które ozdabiają niemal całą miejscowość:


*

Przy zamku położony jest wielki, bardzo dziś dziki i nieprzystępny park:

A zamek za czasów swej świetności wyglądał tak:

dziewin

Przed odjazdem patrzymy jeszcze raz na ruiny niegdyś pięknego zamku.

Dziewin 2014 (24)

***

( źr: http://zamki.net.pl/zamki/dziewin/dziewin.php

http://www.zamki.pl/?idzamku=dziewin )

Lalala, Jack i do przodu! ;)

Moi Drodzy!
Z małymi wyrzutami sumienia zabieram się dziś do pisania ; w związku z tym, że wciąż jestem gdzieś w realu (tym razem ,od dwóch dni na najwżniejszym i najhuczniej obchodzonym święcie w Zamku , czyli Urodzinach Miłościwie Panującej Nam Księżnej Matki;)) ,  znów pozwoliłam sobie trochę zaniedbać swój kochany, wirtualny zaułek- a co gorsza!- przez to i Was. Was, moi Kochani Goście, moi Przyjaciele, Czytelnicy; Was , którzy przecież współtworzycie ze mną cały ten mój Angie’s Diary.
W przedostatni dzień grudnia 2013r. WordPress poinformował mnie i przypomniał mi o tym, jak wiele osób do mnie zagląda i czyta moje różne, raz lepsze, raz gorsze teksty.
Wykorzystując więc jedną z nielicznych wolnych w styczniu chwil, muszę Wam serdecznie podziękować!
Jest już ponad 100 blogerów, którzy follow mój blog. Przybywa osób, którym przypadł do gustu mój krótki opis siebie i przedstawienie „istoty” mojego blogowania ( About) . Dużą popularnością cieszą się zdjęcia moich zwierzaków, a także moich leśnych okolic i różnych zakątków Dolnego Śląska( fotorelacja ze Szklarskiej Poręby i zamku w Kamieńcu Z.) .Są wpisy, które spodobały się wielu, wielu osobom; najbardziej lubicie moje wspomnienia z lat osiemdziesiątych i współczesne opowiastki o Andżelice ( jak to cudnie wpływa na moje EGO! ;))). Są 62 kraje, z których sympatyczni blogerzy ( i ci nieblogujący również ) do mnie zagladają. Pomijając Polskę, gdzie Angie’s Diary ma większość czytelników, nawięcej moich gości pochodzi z Kanady, a niektórzy próbują nawet tłumaczyć moje teksty na j.angielski!( Best greetings for Elise, Megan i Carleigh! :))) ).
Niektórzy pozostawiają ślad w postaci komentarzy, niektórzy piszą do mnie e-maile lub dzwonią; tak czy inaczej, to wszystko jest to bardzo, bardzo miłe! I czasem bardzo śmieszne; najczęstsze bowiem frazy wyszukiwarek to:
Angie, Angie’ Diary, angiewitch, whisky, whiskey i Angi! :)))
Nie wiem czemu ta whisky/key..? ;) ale jak już, to jedną z moich ulubionych ( i chyba najlepszych) chcę ofiarować Komuś, bez kogo byłoby mi i smutniej, i trudniej:
Wugusiu, dla Ciebie :)

z internetu*

Wuguś http://123bomba.wordpress.com/author/wg108-2/ towarzyszy mi niemal od początku mego blogowania( zawsze mówiłam Wam, że istnieje miłość od pierwszego wejrzenia!:))); to właśnie Wuguś jest moim najwierniejszym, niezawodnym towarzyszem w tej wirtualnej podróży.

1 wg108 191 COMMENTS

Dziękuję Wugusiu!

:)))

Wśród Pań pierwsze miejsce ma Justyna http://blogjustyny.wordpress.com/.

Justyna ,najczęściej spośród znajomych mi Dam, gościła w tych moich skromnych progach i najwięcej mówiła( pisanie tutaj to jak mówienie, przecież wiecie o tym! ).
Dziękuję Just!

I specjalnie dla Ciebie coś nowego ( sprawdzone! Pyszne, zaufaj Starej / ale dobrej!/ Wiedźmie;) !)
z internetu

W pierwszej PIĄTCE moich stałych gości są też:
Cane http://aklikklak.wordpress.com/
Caddi http://caddicus.blogspot.com/
i Even http://even21.wordpress.com/

Dziękuję! I dla Was moi Kochani coś smacznego:

D91169 JACK TRIO

*

WordPress ma uroczy zwyczaj porównań naszych sukcesów w blogowaniu do czegoś znanego, a poprzez to ciekawych prób ich wizualizacji . Przed Nowym Rokiem otrzymałam taki oto komunikat:

The concert hall at the Sydney Opera House holds 2,700 people. This blog was viewed about 40,000 times in 2013. If it were a concert at Sydney Opera House, it would take about 15 sold-out performances for that many people to see it.

Nie pozostaje mi więc nic innego, jak serdecznie podziękować WSZYSTKIM odwiedzającym mnie tutaj, co nieśmiało właśnie czynię.
DZIĘKUJĘ!
Dziękuję Wam, moi Drodzy Czytelnicy, za to, że jesteście! Za to, że mogę wciąż cieszyć się z mego ( za)istnienia tutaj, z Waszej obecności i moich różnych blogowych sukcesów!

*
A teraz zmykam
lalalalala

I
Wasze zdrowie! :)))

***

„Todo sobre mi madre”

Jednym z najlepszych i najpiękniejszych filmów jakie miałam okazję obejrzeć, to ” Wszystko o mojej matce” .
Todo sobre mi madre” to dramat hiszpańsko- francuski z 1999r., reżyserii Pedra Almodóvara.
Reżysera nie muszę chyba przedstawiać; twórca, między innymi ” Przelotnych kochanków” , „Przerwanych objęć” , „Volvera”, „Kwiatu mego sekretu” , „Labiryntu namiętności”. Odkrywca takich talentów i gwiazd, jak Penelope Cruz czy Antonio Banderas.
Filmy Aldomovara, zwykle lekko surrealistyczne , przetkane wątkami homoseksualnymi i czarnym humorem, nigdy nie pozostawiają widza obojętnym. Tak jest i w przypadku ” Wszystko o mojej matce”, filmu, który wywołał i wywołuje nadal wielkie emocje.
Filmu obsypanemu wieloma nagrodami( między innymi: 2000r. Oscar za najlepszy film nieanglojęzyczny, 1999r. BAFTA- najlepszy reżyser ,2000r. Felix- najlepszy film, 1999r.- Nagroda Publiczności – Najlepszy Reżyser)
” Wszystko o mojej matce” obejrzałam kilka razy. Pomimo tego, że nie jestem ani znawczynią, ani nawet miłośniczką pewnych form kinematografii ( kino autorskie) i tematów często w w/wymienionych poruszanych, tym razem Almodovar zachwycił mnie. Do tego stopnia, że jak już mówiłam, obejrzałam „Todo sobre mi madre” nie raz.
Film zaczyna się od siedemnastych urodzin Estebana, syna Manueli( głównej bohaterki filmu) . Oboje są miłośnikami kina i sztuki amerykańskiej ; w dniu i z okazji urodzin Estebana oglądają razem spektakl” Tramwaj zwany pożądaniem”. Esteban marzy o zdobyciu autografu jednej z aktorek. Po przedstawieniu czekają z matką, aż ulubiona aktorka wyjdzie z budynku. Jest noc, deszcz, Esteban dostrzegając aktorki, wybiega za nimi na ulicę.
Ginie pod kołami przejeżdżającego tuż samochodu.
Manuela jest samotnie wychowującą jedynego syna pielęgniarką. Po śmierci Estebana wyrusza do Bracelony w poszukiwaniu jego ojca . Kim okaże się ojciec…
Nie zdradzę, bo nigdy przecież nie streszczam i nie przedstawiam tu fabuły filmu.
Z całego serca jednak polecam; polecam ten film, jako z pewnością inny, bardzo mocny i pełen emocji, które, chcąc nie chcąc (kunszt Aldomovara!) , udzielają się widzowi.
Obraz piękny i wzruszający; film , na którym, jak rzadko kiedy, zdarzyło mi się, nie patrząc na innych obok, płakać. I do którego znów wróciłam.
Historia, która mogłaby być li tylko kolejną tragiczną lub ckliwą opowieścią o matce tracącej jedyne dziecko , za sprawą Almodovara jest pełnym życia i autentyczności obrazem; obrazem, gdzie ” inność” nabiera namacalnego wymiaru , a transseksualizm i homoseksualizm zdają się mieć – często poprzez tragedię jednostek- jak najbardziej ludzkie oblicze.

Doskonałe kreacje aktorskie Penelope Cruz, Cecilii Roth i świetna Antonia San Juan w roli transseksualisty.
Obejrzyjcie! Naprawdę warto!
Angie

Fotosy na Kinomanowcach, gdzie serdecznie zapraszam:

Todo sobre mi madre

***

* Wrzesień w borach*

Bory Dolnośląskie fascynują swym pięknem o każdej porze roku, a u schyłku lata i jesienią przyciągają istne rzesze dolnośląskich miłośników grzybobrania.
Każdy grzybiarz wie, że na hasło już są!, lub np. wczoraj nieśli dwa kosze! , należy odłożyć wszystko, przełożyć co się da „na jutro” , nastawić budzik na czwartą rano i jechać w bory!
Tak też uczyniliśmy. Pomimo niepogody, prognozowanego( trafnie..) deszczu, udaliśmy się w nasze ulubione, położone tuż przy Pustyni Borów Dolnośląskich, lasy sosnowe.

Przyjechaliśmy w deszcz…
poranek

…ale można było o nim zapomnieć, widząc coś takiego:
wrzosy, wrzosy

Widok liliowych wrzosowisk i bajecznie pięknych sosen zapierał dech w piersiach i rekompensował wszystkie niewygody spowodowane deszczem:

Gdy wracaliśmy, było już dość pogodnie.
Dawno ustał deszcz, a mnie znów urzekły wrzosy i stare tory kolejowe, biegnące gdzieś hen wśród borów:
road to...

Bór darzy ;) :
obiad

Pomimo tego, że faktycznie nie było zapowiadanego wysypu grzybów, czas spędzony w borze był / jak zawsze/ magiczny i piękny.
I gdy zamykam oczy, wciąż widzę:

piękny wrzesień
:)
***
O Borach Dolnośląskich i wydmach w środku leśnych kniei ( Pustyni Borów Dolnośląskich) , w miarę możliwości czasowych, napiszę.
Dla ciekawych wyglądu pustyni śródlądowej, zeszłoroczna fotorelacja z październikowej wyprawy tam:

* Bory Dolnośląskie , baśń i gąski *

***

*Pocztówki z Malty* part I

Pierworodne me Dziecię od tygodnia już napawa się pięknem krajobrazów wysp Morza Śródziemnego.
Hmm, nie do końca prawda; jak zwykle ubarwiłam i spojrzałam na Maltę swoimi oczami.
Od początku:
Dziecię me pierworodne spośród różnych anglojęzycznych krajów, na staż studencki wybrało sobie Maltę. Podyktowane było to przede wszystkim tym, że :
1. tam jeszcze nie był,
2. obok j.maltańskiego, językiem urzędowym jest j.angielski,
3. Malta była kolonią brytyjską ( to dla anglofila bardzo ważne! ;))
4. jako, że staż ma w okresie letnim, prócz pracy, odda się tam wakacyjnym przyjemnościom.
Pierworodny nie wziął tylko jednego pod uwagę; tego mianowicie, że, niekoniecznie wszystko na anglojęzycznej, śródziemnomorskiej wyspie musi funkcjonować jak w nowoczesnym świecie, do którego jest przyzwyczajony i który tak umiłował.
Nic nie mówiłam; przecież i tak on ma zawsze rację;)
*
Po dwóch dniach pobytu syneczka na Malcie, usłyszałam od niego przez telefon , mniej więcej coś takiego:
Mama, to skandal! Czekałem 40 minut na autobus, potem znów tyle, lub więcej! Nie dość, że te autobusy są brudne i zatłoczone, to jeszcze kursują absolutnie niegodnie z rozkładem jazdy! Tak szczerze mówiąc, nie wiem ,po co w ogóle tam wiszą te rozkłady jazdy!Samochody jeżdżą zakurzone i nikt się tym nie przejmuje! Tu panuje ogólny nieporządek i beztroska!
Dawno się tak nie ubawiłam! Dla młodego człowieka, perfekcjonisty, który , jak sam mówi, uwielbia nowoczesny świat i nad wszystko ceni porządek i punktualność , który w miejscach publicznych pokazuje się niemal wyłącznie w eleganckich koszulach i spodniach na kant, zetknięcie z takim krajem, to niewątpliwie mały szok:)))
Bawi mnie to, bo wiem, że powinien poznać też (i może wreszcie polubić!) niebetonowy świat.
I wiem, że dziś, po kilku dniach pobytu, już zaaklimatyzował się tam. Ma doskonałe zdolności adaptacyjne; po kim? Chyba domyślacie się ;)))
*
W swej wielkoduszności , mówiąc przy tym, że i tak jest już bardzo medialny, zgodził się, abym zaprosiła Was na wirtualną wycieczkę po Malcie.

Oto Malta, okiem mego syna:

***
PS Zajrzałam dziś do Volfee.

Czemu w egzotycznych krajach autobusy zawsze się spóźniają?


Jest tam- nomen omen- o spóźniających się autobusach w egzotycznych krajach ;)

***

Ogrody Królewskie, Praga.

W trzeci dzień naszego pobytu w Pradze przejaśniło się i przestało padać. Było to jak na zamówienie, ponieważ mieliśmy w planie zwiedzać Ogrody Królewskie i to, czego nie zdążyliśmy zobaczyć na Hradczanach.

Ogrody Królewskie urzekły mnie natychmiast.Ogromne wrażenie zrobił na mnie przepiękny Belweder/Pałac Letni/, którego budowę w XVI w.zlecił cesarz Ferdynand I ,dla swej ukochanej żony, Anny Jagiellonki. Uwagę zwraca niezwykły dach, kształtem przypominający odwrócony kadłub statku. Fantastyczny ciąg arkad i piękne widoki na Pragę zatrzymują nas tu na dłużej.

Przed Belwederem znajduje się słynna Śpiewająca Fontanna.
Lecz, jak mówią Prażanie, trzeba sporej wyobraźni, by usłyszeć jej śpiew ;)
Śpiewająca fontanna
Ogrody Królewskie są tak rozległe i piękne , że można byłoby spędzić w nich nie jeden, a wiele, wiele dni :)

Z malutkich tarasów widać królującą nad okolicą Katedrę Św. Wita.

Kwitnące w różnych odcieniach lila, różu i czerwieni rododendrony , wspaniale komponują się z uroczymi alejkami i zielenią wypielęgnowanych trawników i dostojnych, starych, wielkich drzew.
Rododendrony w Ogrodach K.
*
cdn.