* Mała, niegrzeczna dziewczynka *

Niedziela, niedziela.
Nie mam ani weny , ani siły na pisanie.
Żeby jednak na blogu nie wiało tak pustką i smutkiem, odświeżam jeden z pierwszych moich wpisów.
Chyba pośmiejecie się; czasem nawet ja się śmieję, gdy to czytam ;)

Postanowiłam opowiedzieć Wam o pewnej małej dziewczynce. Bardzo niegrzecznej i bardzo uroczej dziewczynce.

Wiele lat temu, gdy nie było jeszcze u nas telefonów komórkowych ani tv satelitarnej, gdy po drogach jeździły samochody marki trabant lub fiat 125 i 126p, gdy zamiast autokarów poruszały się między miejscowościami dziwne, wstrętne, warczące autobusy z przyczepami, 10cio letnia dziewczynka Angie wraz z rodzeństwem i Księżną Matką opuściła swój rodzinny dom. Pani Matka wynajęła duży dom daleko, daleko od Wielkiego Miasta, w którym pozostał ukochany Król Ojciec.
Nowy dom Angie, choć położony na wsi, miał przypominać rodzinną wille w rodzinnym Angie mieście. Tak też było; w nowym domu były Tajemnicze Schody na górę i jeszcze bardziej tajemnicze na strych; było mnóstwo zakamarków, gdzie mieszkały duchy i chochliki.Był balkon z widokiem na stary park gdzie nocą huczały sowy a w dzień wśród krzewów i majestatycznych dębów iskrzył słonecznym blaskiem Staw Rusałek.
Angie pokochała ten dom i okolicę, choć nie tak bardzo jak swój rodzinny dom w Wielkim Mieście- gdzie stary Orzech w wietrzne noce stukał gałęziami w okna, gdzie wielki, stuletni dąb był domem różnych ptaków i wiewiórek. I gdzie, rzecz jasna, mieszkały czarodziejki, które przynosiły Angie dobre sny : ))
W nowym domu Angie lubiła zachody słońca nad ogrodami. Biegała wtedy owinięta prześcieradłem boso po wieczornej rosie wśród promieni zachodzącego słońca. Angie przecież czuła, że jest rusałką ( nie wiedziała tylko ,że jest malutka różnica między rusałką a czarownicą; ))
Angie uwielbiała wyciągać pod nieobecność Pani Matki Jej sukienki z szafy, zakładać je i tak wyobrażając sobie, że pędzi na rumaku, jeździć na rowerze. To, że sukienki trochę plątały się w rowerowe koła i co jakiś czas Angie lądowała na ziemi, przypisywane było Złym Mocom. A Angie uparcie z nimi walczyła :
„albo nauczę się jeździć w długich sukniach na rowerze, albo skopię i wyrzucę ten rower w końcu!! Trzeba go / rower/zaczarować ”
Oswajanie roweru tak pochłonęło Angie, że w końcu zaczęło brakować czasu na czary, zabawy i zwiedzanie okolicy. A także na pewne obowiązki.
Ponieważ Angie nie znosiła od dzieciństwa żadnego autokratycznego nacisku na swą osobę, a szkoła wybitnie kojarzyła jej się z czymś takim, Angie omijała szerokim łukiem to nieprzyjemne miejsce. A było to dość łatwe: Pani Matka co dzień rano wyjeżdżała do pracy do szpitala do miasteczka obok i zostawiała latorośle pod opieką babci – staruszki. Babcia ta nie była rodzoną babcią Angie; była to Księżnej ciotka- starowinka, której, nie wiadomo czemu, Angie w ogóle nie traktowała poważnie.
– dzieci, już czas do szkoły- mówiła Babcia Starowinka
– cicho babka- odpowiadała Angie- dziś nie idę!
– a czemu znów nie idziesz Agusiu?
– bo nie. Muszę uczyć się jeździć rowerem. A jak powiesz coś mamie, to powiem do ciebie: głupia babka!
I na tym stawało. Rodzeństwo szło grzecznie do szkoły podczas gdy Angie zajęta była werbowaniem koleżanek do zabawy w rusałki i księżniczki.Oczywiście zamiast i w czasie lekcji w szkole ; ))
– hej, Alinka, idziesz do szkoły?- Angie wisiała na płocie i słodko uśmiechała się do koleżanki
– tak idę, a Ty nie idziesz Angie?
– coś ty! Patrz jaki ładny dzień! Chodź do mnie, pokażę ci mamy sukienki nowe, pobawimy się w królewny- Angie jak Diablę kusiła
– no…no nie wiem…a co powiemy w szkole?
– oj tam, nie martw się załatwię nam zwolnienia!
Tak też było. Dnie upływały na zabawach i przyjemnościach, dopóki, dopóty nie wezwano Księżnej Matki do szkoły. Powrót Księżnej był straszny
– Angie, proszę do mnie. Natychmiast!
-słucham- Angie próbowała być słodka
-Jak możesz?? Jak Ty możesz bezczelnie opuszczać ciągle szkołę i jeszcze podle wykradać moje druki i pieczątki i wystawiać zwolnienia lekarskie połowie szkoły???
– nie połowie, mamo ,a tylko pięciu dziewczynkom i trzem chłopcom…
– Angie, zawiadomię Twego ojca, bo to jest anormalne co robisz! Ja mam tego dość już, ja haruję na Was całe dnie a Ty tak postępujesz?? I jeszcze pyskujesz? I babcię staruszkę terroryzujesz?!! Masz dopiero 10 lat, Boże, co będzie potem??!!
ja nie pyskuję, ja jestem tylko elokwentna
– wyjdź stąd gówniaro, bo Cie w końcu spiorę! Nie rozumiesz, że fałszowanie zwolnień lekarskich jest przestępstwem!!
– to ja powiem milicji , że to ja zrobiłam. Chyba nic małej dziewczynce nie zrobią…?
– Wyjdź Angie i daj mi się uspokoić.

***

Następna poważna rozmowa odbyła się w szkole, z Panią.
– Angie, Ty tak świetnie się uczysz, czemu wagarujesz? Proszę, przyrzeknij, że już nie będziesz..
– nie mogę tego przyrzec…bo nie wiem czy dotrzymam obietnicy…A obietnic się dotrzymuje przecież..
Pani tylko chwyciła się za głowę i usiadła..
: )))

***

Angie bardzo, ale to bardzo kochała swego Ojca. Choć widziała się z Nim co weekend i tak czasem strasznie tęskniła za Nim.
A jak się tęskni- to trzeba przecież COŚ zrobić, żeby nie tęsknić!
Gdy Księżna Matka pojechała do pracy, Angie zawołała młodszą siostrę:
– nie idziemy dziś do szkoły, jedziemy do Ojca!
– jak to? czym jedziemy?
– no jak czym, głupia! Autobusem, ” ogórkiem” ,po 8ej będzie.
Siostra młodsza zrobiła minę, której Angie nie znosiła- taką głupią podkówkę do płaczu
– jak będziesz beczeć, to Cię uszczypnę! Chodź, jedziemy. I nie wtrącaj się jak będę rozmawiać z kierowcą!
– dobrze, już idę…
Kierowca popatrzył na dwie małe dziewczynki wsiadające do autobusu:
– a panieneczki dokąd tak same?
– do Taty do Wrocławia. Jak Pan nie wierzy, proszę zadzwonić do naszej Mamy, jest na dyżurze, o tu mam numer telefonu ( ciekawe Baranie, jak zadzwonisz, musiałbyś szukać telefonu gdzieś po wsi hehehe- diabeł poszeptywał Angie mądre myśli !)
– no dobra, nie zadzwonię, bo już mam kurs.A Tata będzie czekał na Was?
– oczywiście panie Kierowco!
Siostra Młodsza miała znów podkówkę więc została lekko kopnięta w kostkę.Tak na wszelki wypadek. : ) W mieście Angie szepnęła do siostry:
– patrz na tamtego faceta- to niby nasz tata. Jak wysiądziemy pobiegniemy w jego stronę, a potem uciekamy do tramwaju!
– dobrze….
Wszystko poszło zgodnie z planem. Ważne zawsze, by nie tracić zimnej krwi ; )
***
Gdy Król Ojciec otworzył drzwi i zobaczył u progu swe 2 małe córeczki, zbladł.
– skąd się wzięłyście tu? Mama Was przywiozła?- chwytał się resztką nadziei normalnej wersji wydarzeń
– nie..same przyjechałyśmy…po prostu chciałyśmy Cię zobaczyć …bardzo!
– Boże Święty! – Ojciec chwycił telefon natychmiast i krzyczał do Księżnej:
– słuchaj, są u mnie, nie martw się, właśnie przyjechały! Zaraz porozmawiam z Nimi, dam im obiad i potem odwiozę. Tak, tak całe i zdrowe, Angie zna świetnie miasto, musiały dojechać z dworca tramwajami.Tak, tak, porozmawiam z nią, dobrze, już dobrze- odłożył słuchawkę
– Angie, cieszę się, że jesteście- wycałował i przytulił nas obie- Anulko- zwrócił się do młodszej siostry Angie- czemu płaczesz? No, nie płacz, nie płacz, wszystko dobrze się skończyło, już jesteście ze mną!
– Angie, czyj to był pomysł?
– nas obydwu! – należało lekko, profilaktycznie szczypnąć Anulkę w pupę— i tak już beczała przecież ; )
– Angie- Król zrobił minę, której Angie się bała i nazywała ją ” miną rozbójnika”
– nie rób tylko miny rozbójnika! My naprawdę tęskniłyśmy bardzo za Tobą- Angie obdarzyła Ojca najpiękniejszym, niewinnym spojrzeniem
– ehh Angie, Angie, czemu ja nie mam siły Cię nawet trzepnąć w tyłek za te łobuzerstwa Twoje?- i przytulił z całej siły Angie. A Angie poczuła, że ma dziwnie wilgotne oczy..: )))


***
Wśród wielu koleżanek Angie miała też jedną starszą. Była taka dorosła..chodziła do ósmej klasy!! Angie uwielbiała spędzać czas z Dorotką, pytać o różne sprawy ” dyskretne” , słuchać o kolonijnych miłostkach Dorotki. Fascynujące!
Pewnego dnia Dorotka zakomunikowała :
– słuchaj Angie, mój kolega z klasy zakochał się w Tobie i chce się z Tobą spotkać
– zakochał?? Po co??
– aleś Ty głupie dziecko!
– już od razu dziecko! Nie wyzywaj mnie! Ja go nie kocham i już!
– a skąd Ty Angie wiesz? Byłaś z nim na spacerze kiedyś?
– nie byłam, coś ty! Ale nie kocham go
– no skąd wiesz?
– no mówią, że jak się kocha, to się czuje jakby MOTYLKI W BRZUSZKU…a ja nie czuję żadnych motylków…
-no nie bądź dziecko! Masz już prawie 11 lat! Umów się z nim. Będziemy Was śledzić i nic się nie stanie!- Dorotka miała na myśli siebie i całą Paczkę Elfów czyli Angie rodzeństwo młodsze oraz kilka innych osób
– no dobra Dorotka, ale zrobię tak dla Ciebie, bo ja go i tak nie kocham…
: )))
Angie szła z tym chłopakiem( co nie kochała go : )) wśród starych dębów nad Staw Rusałek. Od czasu do czasu słychać było szelest w krzakach- Paczka Elfów szła za nimi krok w krok!
Usiedli nad stawem
– nie siedź tak blisko!- warknęła Angie
– przepraszam- odsunął się- wiesz Angie, Ty jesteś taka ładna!
-aha. Chcesz pocałować mnie?- walnęła prosto z mostu Angie. Chłopak osłupiał
– no tak, chciałbym, ale nie wiem czy mogę..
– możesz. Ale tylko i wyłącznie w policzek. I żadnych poufałości- Angie była od wczesnego dzieciństwa bardzo elokwentna ; )
Chłopak nieśmiało zbliżył się do Angie i leciutko pocałował ją w policzek. ” Ohyda- pomyślała Angie- co za ohyda!! I to są te niby randki co tak lubią dorośli?? To głupie jakieś! trzeba zmykać stąd!!”. Angie wstała i powiedziała takim wzniosłym głosem jaki słyszała na filmie kiedyś, kwestię (z tego filmu właśnie) :
dość tego! To nonsens! Nie możemy już być razem!- po czym odeszła. A raczej uciekła. Z jedną myślą: nie będę odzywać się do Dorotki już nigdy!! No chyba..chyba, ze pożyczy mi tę ładną chustkę swojej mamy kiedyś….

; ))
Tak czy inaczej od tamtej pory pewne myśli nie dawały Angie spokoju.
” Po co dorośli się całują? I w ogóle co za przyjemność spać razem?? ” Postanowiła porozmawiać z Księżną o tym
– mamo, powiedz mi, co to jest gwałt?
Księżna zerknęła uważnie na Angie
-a co Ci chodzi po głowie? Gdzie o tym słyszałaś?
– w telewizji -(przecież nie mogłam powiedzieć, że od Dorotki! )
-aha…no więc gwałt..hmm, to jest jak pan za mocno całuje panią i ona nie życzy sobie tego.
– a to nie może pani wtedy skopać tego pana? Albo opluć go? I wyzwać od głupich idiotów?
-Angie- Księżna zaśmiała się- jasne, że może i powinna nawet, ale to nie zawsze jest wykonalne. Gwałt to brzydka rzecz, to jak coś komuś ukraść albo nawet zbić kogoś. Kiedyś zrozumiesz to. Jak będziesz starsza.
– aha, to mnie nie zgwałcił..
– kto?? O czym Ty mówisz Angie??
– a bo taki jeden pocałował mnie a ja nie chciałam..
– jak to : pocałował??
– no w policzek..jak byłam na randce z nim i wszyscy nas śledzili….
– Angie- Księżna usiadła i parsknęła śmiechem- ja kiedyś dostane zawału przez Ciebie!
***
Nie rozumiałam jak mogła się śmieć z tak ważnej sprawy! ; ))
***

Dziś jak patrzę na swoją córeczkę , rozumiem..I czekam ,aż zacznie mnie pytać…
************************************************************

* WELCOME HOME-czyli I’m addicted to you my net! ”

Ponieważ mój Ulubiony Skorpion rodzaju męskiego , Mr Memoiren oraz NIEKTÓRZY również, ucieszyli się , że niby wróciłam ( TUTAJ) , oznajmiam , że wcale nie wróciłam jeszcze, albowiem nie mam kiedy wrócić.

(Jest to chyba jedno z najgłupszych zdań, jakie spłodzić mi się udało w moim dość długim – za długim? – życiu)

anyway :

ten cholerny real bardzo, ale to bardzo chłonie mnie. A jaki jest? Podobny to internetu, tylko, że tu przynajmniej

nie tyję ..siedząc i ruszając jedynie palcami stukającymi po klawiaturze:>

Wszędzie awantury, wszędzie debile, wszędzie napa- i zapaleńcy. I jak zwykle w tym cyrku Angie z tabliczką PEACE!

Powinnam chyba jednak wynieść się na jeszcze większe zadupie i zaszyć np w jakiejś leśniczówce. No ale co ja na to poradzę, że potrzebuję ludzi, by żyć, choć ogólnie i tak wszyscy mnie wkurwiają…?  Ehhhh..

PS Specjalnie dla Wg:

czasem wejść do sieci znaczy li tylko tyle, co wykonać niezbędne czynności ekonomiczno- gospodarcze:P.

I jak czas pozwoli, to zerknąć do wszystkich co lubią, nie lubią, co lubili, wyklęli, co będą lubić etc.

A

Czasem WARTO spojrzeć na sieć z dystansu i zrozumieć wtedy, jak bardzo się w niej tkwi.

Lubimy to nasze wzajemne podobanie się, lubimy to adorowanie się poprzez np fajne wpisy o sobie nawzajem, poprzez to umacnianie swego EGO tutaj. Mówimy zwykle: ależ my się świetnie bawimy razem! Tworzymy fajne kółka i kółeczka, całkiem niechcący podporządkowując się pewnym zasadom lub- co tego nigdy nie powiemy- rygorom pewnych ” związków” . Bo tak.

A ja mam na to wy***ne.

A, bo tak. .

Niezależnie od swej miłości do NIEKTÓRYCH tutaj oraz nienawiści,

choć takiej nie posiadam w sobie nigdy, bo nie potrafię, niestety..

To jest TYLKO i AŻ net. SĄ ważniejsze sprawy którymi niekoniecznie można się tu dzielić. Którymi czasem nie warto wcale się dzielić.

A odreagowywać stres trzeba, ale niekoniecznie wygłupiając się i pieprząc o niczym w sieci :>

 

Więc ( ” więc”  ma być na początku zdania  i…koniec! )

Więc:

Mój INTERNET—–Angie

WELCOME HOME!

Witamy w Domu (wariatów)

niemal prawda

Witamy tu, gdzie czas stoi w miejscu
Nikt stąd nie wychodzi i nikt nie wyjdzie
Księżyc jest w pełni – wydaje się nigdy nie zmieniać
Właśnie oznakował chore umysły
Co o jednym śnią w nocy

niemal dokładnie

Ale widzę nasze wyzwolenie
Bez zamkniętych drzwi, bez zamkniętych okien
Bez tych rzeczy, które pokrywają bliznami mój mózg

no prawie ;)

Śpij, mój przyjacielu, a zobaczysz
Że sen jest moją rzeczywistością

dokladnie
Trzymają mnie zamkniętego w tej klatce
Czy oni nie widzą, że właśnie dlatego mój mózg gotuję się z wściekłości

prawie ;)

W domu wariatów- pozwólcie mi być sobą
W domu wariatów- po prostu zostawcie mnie w spokoju

DOKŁADNIE!

Coraz bardziej boje się tu wszystkiego
Nie mogę już swobodnie oddychać
Szepczą wprost do mego mózgu
Zapewniają, że naprawdę zwariowałem
Myślą, że nasze mózgi są naprawdę w ich rękach

nieprawda

Lecz przemoc zawsze rodzi przemoc
Zwiążcie go- to wyjdzie mu na dobre
Już mu się poprawia, czy nie widzicie?

przesada

Nie mogą nas tu dłuzej trzymać
Posłuchajcie do cholery- kiedyś wreszcie wygramy!
Widzą wyraźnie, widzą bardzo dobrze
Ale wciąż myślą , że uratują nas od naszego piekła

fikcja chorych faktycznie

W domu wariatów- pozwólcie mi być sobą
W domu wariatów- po prostu zostawcie mnie w spokoju
W domu wariatów- po prostu zostawcie mnie w spokoju

Strach przed dalszym zyciem
Tubylcy są już niespokojni
Bunt wisi w powietrzu
Trzeba rozpocząć żniwa śmierci

przesada

Lustro spoglada na nas z bólem
Zabijać- to takie miłe słowo
I chyba jedyny sposób
By znów wyciągnać ręce ku wolności

i znów urojenia chorych

*******************************************************

Ale jednak—Internet!   Znajomi, przyjaciele…Uzależnieni

jak ja !

No cóż, idziemy z DUCHEM CZASÓW!

:)))

* All of my love *

W każdej fotografii jest zatrzymana jakaś chwila.
Później —wspomnienie. Miejsc, ludzi..
Wspomnienie myśli i marzeń.

Każde moje i każde zrobione przez mnie zdjęcie to myśl o KIMŚ, to kilka uderzeń serca dla KOGOŚ.
Okruszynki, małe kawałeczki, które splatając się, tworzą kształt uczuć.
Które w końcu są

wszystkim
o mojej miłości

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

******************************************************************************************************************************

Znikając w ciemności…

3 Grudnia 2011r.

Autobiografia czyli ja and The Old Devil
Znów siedzimy z Old Devilem w swoich Zamkach ( może być : norach :> )
” Wesołe jest życie staruszka” , lalala, zaniemogliśmy jakoś równocześnie dziś…
Devil powiedział, że następnym razem przyjedzie z balkonikiem/ o balkoniku. Nie wiem czemu mnie to nie dziwi ;)
W 1984 r. poznałam Go. Byłam dziewczynką, dziewuszką, podlotkiem z wysoko upiętym ” kucykiem”,ze swoich rdzawo- miedzianych włosów. Ponieważ byłam niesłychanie zdolna ( ciekawe gdzie podziały się te wielkie zdolności moje? Uciekły z dymem fajek przy dźwiękach Doorsów i Metallici? :> ) , Księżna wraz z Królem Ojcem posłali mnie rok wcześniej do szkoły.
Miałam 14 lat, mnóstwo wstrętnych piegów, koszmarną, granatową ( ale prosto z Francji ! ) sukienkę i do tego…białe trampki, gdy stanęłam w progach jednego z najbardziej renomowanych L.O. we Wrocławiu.
Devil był wówczas ..początkującym Devilem. :> Natychmiast zwróciłam na Niego uwagę i natychmiast powiedziałam sobie:
” never! Uciekaj Angie gdzie pieprz rośnie od Niego! Nawet nie myśl o Nim! Toż to zaraza pierwszej kategorii! Nie na Cię biedna gąsko On patrzy! On łyka te laski metr 70 wzrostu, te takie..no , kobiece. Jest bardzo, bardzo przystojny i tak pięknie gra na gitarze! Złamie sto serc jeszcze, ale nie moje. Mojego nie może złamać. Mam to gdzieś. Nie kocham się w Nim i już! ” ;)))
Ponieważ Angie zawsze, ale to zawsze chodziła swoimi drogami, gdzieś w połowie edukacji w najlepszym ogólniaku w mieście Breslau, pewnego dnia założyła czarną skórę , obcięła swoje rdzawe, gęste włosy,resztę pozostałych na głowie zafarbowała na ostry blond i poszła sobie…
swoją drogą ;)
Czy może być coś piękniejszego niż całe noce w zadymionych pomieszczeniach przy Floydach? Lub Ironach? Czy nawet starych, dobrych Beatlesach? A liceum? Może poczekać! :>
Ewakuowałam się w swój świat. W świat outsiderów, romantyków, buntowników. Tam poznałam swego przyszłego małżonka.
Zapomniałam szybko o Devilu
*
Tak to już jest, że z biegiem dni, miesięcy, lat człowiek albo upada, albo stara się być mądry. Jeśli wybierze to drugie, to stuka się mocno w łeb i postanawia ( mocno! ) być normalnym. Czyli: częściowo pierniczeje. No ale trzeba , w końcu dostosować się do pewnych norm życia w społeczeństwie….
Angie, pewnego dnia, stuknęła się. Pokończyła wszelkie szkoły, zawarła, zrodzony z wielkiej miłości związek małżeński, urodziła troje pięknych dzieci.
Dzieci dojrzały, związek rozpierniczył się i nagle, pewnego dnia Angie przypomniała sobie o Devilu.
” Chyba jest już Old Devilem. Czort z tym, znajdę Go! Ciekawe czy i jak żyje? ”
*
Znalazłam. Pomógł mi w tym internet ;)
*
Co było potem… nie napiszę. The Old Devil nie cierpi ” popularności”. A do internetu wystarczająco zraził się już.
Powiem tylko to , co mogę powiedzieć tutaj: od kilku lat towarzyszy mi. On. Ten Stary Diabeł :))
Spotkaliśmy się po ponad dwudziestu latach inni; dość mocno poturbowani przez Los, po wielu, wielu przejściach. Okazało się, że równocześnie kiedyś chłonęliśmy metalowe dźwięki . Jesteśmy bardzo, bardzo podobni i bardzo..różni.
A On- jest , z jednej strony , tamtym chłopakiem z gitarą, z drugiej kimś zupełnie innym. Wrażliwym, a jednak mocnym mężczyzną. Kocha heavy metal, któremu jest wierny od lat. Sam komponuje i gra.
Nie wiem czy to ważne, ale spod RYB :>
Powierzyliśmy sobie wiele; najwięcej.
Wie o moich wszystkich miłostkach, śmiesznych bardziej i mnie śmiesznych związkach- ja wiem o Jego. Jest moim
Największym Przyjacielem.
Przyjacielem i ………….
Nie lubię, gdy mówi, że jestem ” nieprzeciętna, pociągająca i bardzo atrakcyjna oraz śliczna ”
Ale lubię, gdy mówi, że jestem WITCH.
Jego witch ;)
I że tylko ON MA PRAWO TAK MNIE NAZYWAĆ :)))
****************************************************************************************************
****************************************************************************************************

13 Sierpnia 2012r.

Namalowałam na piasku nad morzem Jego imię .I serce, by Jemu wysłać mms’em. Taka to dziecinna radość. Zawsze robiliśmy sobie takie małe przyjemności.
Wiadomości nie dostarczono. Ani tej, ani żadnej później.
nie ma takiego numeru” …ani nie ma też takiego adresu e-mail.
Żart?- myślałam.
Nie, nie żart.


Dostałam od Jego przyjaciela mapę Cmentarza Osobowickiego i zaznaczone miejsce, gdzie teraz …

Miał 43 lata.
Nie potrafię nic powiedzieć, nawet nie wiem jak mam w ogóle dalej żyć.
Odszedł w nocy, nagle, zanim nastał świt.
Zniknął. W ciemności.

To był Jego ukochany utwór, który uznawał za doskonały.
***********
Nie wiem kiedy wrócę. Wybaczcie i zrozumcie.