Niedziela, niedziela.
Nie mam ani weny , ani siły na pisanie.
Żeby jednak na blogu nie wiało tak pustką i smutkiem, odświeżam jeden z pierwszych moich wpisów.
Chyba pośmiejecie się; czasem nawet ja się śmieję, gdy to czytam ;)
Postanowiłam opowiedzieć Wam o pewnej małej dziewczynce. Bardzo niegrzecznej i bardzo uroczej dziewczynce.
Wiele lat temu, gdy nie było jeszcze u nas telefonów komórkowych ani tv satelitarnej, gdy po drogach jeździły samochody marki trabant lub fiat 125 i 126p, gdy zamiast autokarów poruszały się między miejscowościami dziwne, wstrętne, warczące autobusy z przyczepami, 10cio letnia dziewczynka Angie wraz z rodzeństwem i Księżną Matką opuściła swój rodzinny dom. Pani Matka wynajęła duży dom daleko, daleko od Wielkiego Miasta, w którym pozostał ukochany Król Ojciec.
Nowy dom Angie, choć położony na wsi, miał przypominać rodzinną wille w rodzinnym Angie mieście. Tak też było; w nowym domu były Tajemnicze Schody na górę i jeszcze bardziej tajemnicze na strych; było mnóstwo zakamarków, gdzie mieszkały duchy i chochliki.Był balkon z widokiem na stary park gdzie nocą huczały sowy a w dzień wśród krzewów i majestatycznych dębów iskrzył słonecznym blaskiem Staw Rusałek.
Angie pokochała ten dom i okolicę, choć nie tak bardzo jak swój rodzinny dom w Wielkim Mieście- gdzie stary Orzech w wietrzne noce stukał gałęziami w okna, gdzie wielki, stuletni dąb był domem różnych ptaków i wiewiórek. I gdzie, rzecz jasna, mieszkały czarodziejki, które przynosiły Angie dobre sny : ))
W nowym domu Angie lubiła zachody słońca nad ogrodami. Biegała wtedy owinięta prześcieradłem boso po wieczornej rosie wśród promieni zachodzącego słońca. Angie przecież czuła, że jest rusałką ( nie wiedziała tylko ,że jest malutka różnica między rusałką a czarownicą; ))
Angie uwielbiała wyciągać pod nieobecność Pani Matki Jej sukienki z szafy, zakładać je i tak wyobrażając sobie, że pędzi na rumaku, jeździć na rowerze. To, że sukienki trochę plątały się w rowerowe koła i co jakiś czas Angie lądowała na ziemi, przypisywane było Złym Mocom. A Angie uparcie z nimi walczyła :
„albo nauczę się jeździć w długich sukniach na rowerze, albo skopię i wyrzucę ten rower w końcu!! Trzeba go / rower/zaczarować ”
Oswajanie roweru tak pochłonęło Angie, że w końcu zaczęło brakować czasu na czary, zabawy i zwiedzanie okolicy. A także na pewne obowiązki.
Ponieważ Angie nie znosiła od dzieciństwa żadnego autokratycznego nacisku na swą osobę, a szkoła wybitnie kojarzyła jej się z czymś takim, Angie omijała szerokim łukiem to nieprzyjemne miejsce. A było to dość łatwe: Pani Matka co dzień rano wyjeżdżała do pracy do szpitala do miasteczka obok i zostawiała latorośle pod opieką babci – staruszki. Babcia ta nie była rodzoną babcią Angie; była to Księżnej ciotka- starowinka, której, nie wiadomo czemu, Angie w ogóle nie traktowała poważnie.
– dzieci, już czas do szkoły- mówiła Babcia Starowinka
– cicho babka- odpowiadała Angie- dziś nie idę!
– a czemu znów nie idziesz Agusiu?
– bo nie. Muszę uczyć się jeździć rowerem. A jak powiesz coś mamie, to powiem do ciebie: głupia babka!
I na tym stawało. Rodzeństwo szło grzecznie do szkoły podczas gdy Angie zajęta była werbowaniem koleżanek do zabawy w rusałki i księżniczki.Oczywiście zamiast i w czasie lekcji w szkole ; ))
– hej, Alinka, idziesz do szkoły?- Angie wisiała na płocie i słodko uśmiechała się do koleżanki
– tak idę, a Ty nie idziesz Angie?
– coś ty! Patrz jaki ładny dzień! Chodź do mnie, pokażę ci mamy sukienki nowe, pobawimy się w królewny- Angie jak Diablę kusiła
– no…no nie wiem…a co powiemy w szkole?
– oj tam, nie martw się załatwię nam zwolnienia!
Tak też było. Dnie upływały na zabawach i przyjemnościach, dopóki, dopóty nie wezwano Księżnej Matki do szkoły. Powrót Księżnej był straszny
– Angie, proszę do mnie. Natychmiast!
-słucham- Angie próbowała być słodka
-Jak możesz?? Jak Ty możesz bezczelnie opuszczać ciągle szkołę i jeszcze podle wykradać moje druki i pieczątki i wystawiać zwolnienia lekarskie połowie szkoły???
– nie połowie, mamo ,a tylko pięciu dziewczynkom i trzem chłopcom…
– Angie, zawiadomię Twego ojca, bo to jest anormalne co robisz! Ja mam tego dość już, ja haruję na Was całe dnie a Ty tak postępujesz?? I jeszcze pyskujesz? I babcię staruszkę terroryzujesz?!! Masz dopiero 10 lat, Boże, co będzie potem??!!
– ja nie pyskuję, ja jestem tylko elokwentna…
– wyjdź stąd gówniaro, bo Cie w końcu spiorę! Nie rozumiesz, że fałszowanie zwolnień lekarskich jest przestępstwem!!
– to ja powiem milicji , że to ja zrobiłam. Chyba nic małej dziewczynce nie zrobią…?
– Wyjdź Angie i daj mi się uspokoić.
***
Następna poważna rozmowa odbyła się w szkole, z Panią.
– Angie, Ty tak świetnie się uczysz, czemu wagarujesz? Proszę, przyrzeknij, że już nie będziesz..
– nie mogę tego przyrzec…bo nie wiem czy dotrzymam obietnicy…A obietnic się dotrzymuje przecież..
Pani tylko chwyciła się za głowę i usiadła..
: )))
***
Angie bardzo, ale to bardzo kochała swego Ojca. Choć widziała się z Nim co weekend i tak czasem strasznie tęskniła za Nim.
A jak się tęskni- to trzeba przecież COŚ zrobić, żeby nie tęsknić!
Gdy Księżna Matka pojechała do pracy, Angie zawołała młodszą siostrę:
– nie idziemy dziś do szkoły, jedziemy do Ojca!
– jak to? czym jedziemy?
– no jak czym, głupia! Autobusem, ” ogórkiem” ,po 8ej będzie.
Siostra młodsza zrobiła minę, której Angie nie znosiła- taką głupią podkówkę do płaczu
– jak będziesz beczeć, to Cię uszczypnę! Chodź, jedziemy. I nie wtrącaj się jak będę rozmawiać z kierowcą!
– dobrze, już idę…
Kierowca popatrzył na dwie małe dziewczynki wsiadające do autobusu:
– a panieneczki dokąd tak same?
– do Taty do Wrocławia. Jak Pan nie wierzy, proszę zadzwonić do naszej Mamy, jest na dyżurze, o tu mam numer telefonu ( ciekawe Baranie, jak zadzwonisz, musiałbyś szukać telefonu gdzieś po wsi hehehe- diabeł poszeptywał Angie mądre myśli !)
– no dobra, nie zadzwonię, bo już mam kurs.A Tata będzie czekał na Was?
– oczywiście panie Kierowco!
Siostra Młodsza miała znów podkówkę więc została lekko kopnięta w kostkę.Tak na wszelki wypadek. : ) W mieście Angie szepnęła do siostry:
– patrz na tamtego faceta- to niby nasz tata. Jak wysiądziemy pobiegniemy w jego stronę, a potem uciekamy do tramwaju!
– dobrze….
Wszystko poszło zgodnie z planem. Ważne zawsze, by nie tracić zimnej krwi ; )
***
Gdy Król Ojciec otworzył drzwi i zobaczył u progu swe 2 małe córeczki, zbladł.
– skąd się wzięłyście tu? Mama Was przywiozła?- chwytał się resztką nadziei normalnej wersji wydarzeń
– nie..same przyjechałyśmy…po prostu chciałyśmy Cię zobaczyć …bardzo!
– Boże Święty! – Ojciec chwycił telefon natychmiast i krzyczał do Księżnej:
– słuchaj, są u mnie, nie martw się, właśnie przyjechały! Zaraz porozmawiam z Nimi, dam im obiad i potem odwiozę. Tak, tak całe i zdrowe, Angie zna świetnie miasto, musiały dojechać z dworca tramwajami.Tak, tak, porozmawiam z nią, dobrze, już dobrze- odłożył słuchawkę
– Angie, cieszę się, że jesteście- wycałował i przytulił nas obie- Anulko- zwrócił się do młodszej siostry Angie- czemu płaczesz? No, nie płacz, nie płacz, wszystko dobrze się skończyło, już jesteście ze mną!
– Angie, czyj to był pomysł?
– nas obydwu! – należało lekko, profilaktycznie szczypnąć Anulkę w pupę— i tak już beczała przecież ; )
– Angie- Król zrobił minę, której Angie się bała i nazywała ją ” miną rozbójnika”
– nie rób tylko miny rozbójnika! My naprawdę tęskniłyśmy bardzo za Tobą- Angie obdarzyła Ojca najpiękniejszym, niewinnym spojrzeniem
– ehh Angie, Angie, czemu ja nie mam siły Cię nawet trzepnąć w tyłek za te łobuzerstwa Twoje?- i przytulił z całej siły Angie. A Angie poczuła, że ma dziwnie wilgotne oczy..: )))
***
Wśród wielu koleżanek Angie miała też jedną starszą. Była taka dorosła..chodziła do ósmej klasy!! Angie uwielbiała spędzać czas z Dorotką, pytać o różne sprawy ” dyskretne” , słuchać o kolonijnych miłostkach Dorotki. Fascynujące!
Pewnego dnia Dorotka zakomunikowała :
– słuchaj Angie, mój kolega z klasy zakochał się w Tobie i chce się z Tobą spotkać
– zakochał?? Po co??
– aleś Ty głupie dziecko!
– już od razu dziecko! Nie wyzywaj mnie! Ja go nie kocham i już!
– a skąd Ty Angie wiesz? Byłaś z nim na spacerze kiedyś?
– nie byłam, coś ty! Ale nie kocham go
– no skąd wiesz?
– no mówią, że jak się kocha, to się czuje jakby MOTYLKI W BRZUSZKU…a ja nie czuję żadnych motylków…
-no nie bądź dziecko! Masz już prawie 11 lat! Umów się z nim. Będziemy Was śledzić i nic się nie stanie!- Dorotka miała na myśli siebie i całą Paczkę Elfów czyli Angie rodzeństwo młodsze oraz kilka innych osób
– no dobra Dorotka, ale zrobię tak dla Ciebie, bo ja go i tak nie kocham…
: )))
Angie szła z tym chłopakiem( co nie kochała go : )) wśród starych dębów nad Staw Rusałek. Od czasu do czasu słychać było szelest w krzakach- Paczka Elfów szła za nimi krok w krok!
Usiedli nad stawem
– nie siedź tak blisko!- warknęła Angie
– przepraszam- odsunął się- wiesz Angie, Ty jesteś taka ładna!
-aha. Chcesz pocałować mnie?- walnęła prosto z mostu Angie. Chłopak osłupiał
– no tak, chciałbym, ale nie wiem czy mogę..
– możesz. Ale tylko i wyłącznie w policzek. I żadnych poufałości- Angie była od wczesnego dzieciństwa bardzo elokwentna ; )
Chłopak nieśmiało zbliżył się do Angie i leciutko pocałował ją w policzek. ” Ohyda- pomyślała Angie- co za ohyda!! I to są te niby randki co tak lubią dorośli?? To głupie jakieś! trzeba zmykać stąd!!”. Angie wstała i powiedziała takim wzniosłym głosem jaki słyszała na filmie kiedyś, kwestię (z tego filmu właśnie) :
– dość tego! To nonsens! Nie możemy już być razem!- po czym odeszła. A raczej uciekła. Z jedną myślą: nie będę odzywać się do Dorotki już nigdy!! No chyba..chyba, ze pożyczy mi tę ładną chustkę swojej mamy kiedyś….
; ))
Tak czy inaczej od tamtej pory pewne myśli nie dawały Angie spokoju.
” Po co dorośli się całują? I w ogóle co za przyjemność spać razem?? ” Postanowiła porozmawiać z Księżną o tym
– mamo, powiedz mi, co to jest gwałt?
Księżna zerknęła uważnie na Angie
-a co Ci chodzi po głowie? Gdzie o tym słyszałaś?
– w telewizji -(przecież nie mogłam powiedzieć, że od Dorotki! )
-aha…no więc gwałt..hmm, to jest jak pan za mocno całuje panią i ona nie życzy sobie tego.
– a to nie może pani wtedy skopać tego pana? Albo opluć go? I wyzwać od głupich idiotów?
-Angie- Księżna zaśmiała się- jasne, że może i powinna nawet, ale to nie zawsze jest wykonalne. Gwałt to brzydka rzecz, to jak coś komuś ukraść albo nawet zbić kogoś. Kiedyś zrozumiesz to. Jak będziesz starsza.
– aha, to mnie nie zgwałcił..
– kto?? O czym Ty mówisz Angie??
– a bo taki jeden pocałował mnie a ja nie chciałam..
– jak to : pocałował??
– no w policzek..jak byłam na randce z nim i wszyscy nas śledzili….
– Angie- Księżna usiadła i parsknęła śmiechem- ja kiedyś dostane zawału przez Ciebie!
***
Nie rozumiałam jak mogła się śmieć z tak ważnej sprawy! ; ))
***
Dziś jak patrzę na swoją córeczkę , rozumiem..I czekam ,aż zacznie mnie pytać…
************************************************************
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.