Ciężki żywot Mariana..

…czyli o tym, jak nieroztropni, nieokrzesani i nieostrożni bywają mężczyźni ;)

 

Jednymi z moich ulubionych opowieści są historyjki z życia Mariana i Heli, które z wielkim smakiem i humorem opisuje, znany większości  moich Czytelników i Gości , Pan C.
Niedawno usłyszałam pewną zabawną historię, która natychmiast przywiodła mi na myśl bohaterów cyklu Caddiego. Ba! Jestem pewna, że jeśli to nie dosłownie Marian i Hela, to z pewnością albo ich kopie, albo jakieś bliźniacze wersje!
Podobieństwo jest tak duże, że pozwoliłam sobie nazwać bohaterów zasłyszanej przeze mnie historyjki imionami wymyślonymi przez Pana C. ( wierzę, że nie będzie mieć mi tego za złe! )

Przeczytajcie  i sami oceńcie, proszę:

*

-To Ty naprawdę pamiętasz, jakie nosiłam wtedy sukienki?
-oczywiście, że pamiętam. Zawsze byłaś tak ładnie ubrana, a latem, gdy nosiłaś te zwiewne sukieneczki, nie mogłem oderwać od Ciebie wzroku…
Mądry nawet ten mój Marian. I wrażliwy…hmm, kto by pomyślał, że pamięta takie szczegóły!– pomyślała Hela. Na wszelki wypadek jednak, należało wnikliwiej sprawdzić co działo się w sercu Mariana wtedy te..a, nieważne ile już lat temu.
– wiesz Marian- szepnęła Hela wtulając się w w ramiona swego ukochanego Mężczyzny- zastanawia mnie ciągle to, dlaczego wtedy, te …a nieważne ile lat temu, nie powiedziałeś…lub nie dałeś mi żadnego wyraźniejszego sygnału, że podkochujesz się we mnie?
– Kochanie, byłaś zwykle tak pochłonięta swoimi opowieściami, tym co mówisz, że..nawet nie miałem kiedy wtrącić ani jednego słowa. Zawsze przecież tylko wtedy, gdy Ty chciałaś uciekaliśmy na papierosa i zawsze rozmawialiśmy o tym, o czym Ty chciałaś rozmawiać. Ja mogłem tylko wsłuchiwać się w Twoje słowa i ..patrzeć na Ciebie pragnąc z każdym dniem mocniej i czekać na odpowiednią okazję..
– która nie nadarzyła się, bo wyjechałam. Ech Marian, wy, mężczyźni to jakaś inaczej odczuwająca materia. Nie masz pojęcia jak wtedy było mi w środku strasznie smutno i źle. Gdybyś mnie chociaż przytulił wtedy, przerwał mi gadanie..
– ależ Kochanie, rzeczą raczej niemożliwą, a już na pewno niebezpieczną było ( i jest! ) przerywać Ci! To po pierwsze; po drugie, nie wiedziałem jak zareagujesz gdy np. nagle pocałuję Cię.
– oj, z pewnością byłoby to złe posunięcie! Jak to tak można nagle pocałować kobietę, gdy ona nie spodziewa się tego?! Nie, nie; dobrze, że nie zrobiłeś wtedy tego! Dobrze, nie rozważajmy już tego, co by było gdybyś wtedy nie był tak ..hmm, tchórzliwy.Widocznie tak miało być. Musiało być to zapisane w gwiazdach.
– tak Kochanie, masz rację( jak zwykle oczywiście! ). Śpijmy już, jest środek nocy.
-dobrze, śpijmy.
Hela jednak nie usnęłaby spokojnie bez upewnienia się, że Marian na pewno dobrze pamięta tamte dni. Bo może…coś kręci?
-To mówisz Kochanie, że pamiętasz dokładnie mnie z wtedy, z tamtych dni…?
– tak Kochanie, pamiętam dokładnie- sennym głosem odparł Marian
– i że nie zmieniłam się nic a nic…- uśmiechając się do swoich myśli i wspomnień tamtych dni szepnęła Hela ( hmm, nie zmieniłam się ;ma rację, naprawdę bystry i mądry ten mój Marian; w końcu wszyscy, nawet moje fałszywe koleżanki mówią, że jestem taka jak te..nieważne ile lat temu)
– yhmm, nie zmieniłaś się Kochanie nic- będąc już częściowo w krainie snów Marian przytulił Kobietę Swego Życia- może tylko wtedy miałaś troszkę mniejszy brzuszek, śpijmy już Kochanie Moje- szepnął z czułością.
Nastąpiła chwila ciszy. Ciszy, która nie była bynajmniej zwiastunem spokojnej nocy; była to cisza przed nadciągającą z potężną siłą nawałnicy.
brzuszek…?…Mniejszy..? Czy ty wiesz, czy ty w ogóle przemyślałeś, to ,co powiedziałeś przed chwilą??– Hela poderwała się na równe nogi- jednak nie pamiętasz dokładnie tego wtedy! To nonsens, wtedy miałam taki sam..brzuszek!  I… jak Ty w ogóle możesz tak mówić?! Jeszcze w środku nocy?! Brzuszek?! Czyli już nie podobam ci się ! Tak…czyli teraz jestem…gruba, za gruba, tak?
– ależ Kochanie- Marian usiadł na łóżku- ja nie chciałem nic złego powiedzieć..
– ale powiedziałeś! – przerwała mu Hela- Zepsułeś cały piękny nastrój wspomnień i…całą noc zepsułeś; tak, właśnie tak! Nie, już dawno tak mnie nie zdenerwowałeś! Nie odzywam się do Ciebie już i nie będę odzywać się…
do końca nocy!
O!

*

;)))

Babie lato( czyli stan letargu;))

Znacie ten stan, gdy nie możecie na niczym ważnym skupić się, gdy wzrok Wasz wydaje się wszystkim zupełnie nieobecny , a myśli skupiają się wokół jednej, jedynej sprawy..? Znacie to uczucie, gdy nagle przypomina się jakaś piosenka sprzed lat i czepia się Waszych myśli, nachalnie stuka do serca , drepcze wokół godzinami; prześladuje..? I nawet gdy jej dźwięki, słowa brzmią już głośno w Waszych uszach, chcecie jeszcze, jeszcze głośniej i więcej. Ciągle.
Moją Zmorą Słodką ostatnich dni jest L’ete Indien .Trochę dziwne, wszak to wcale nie moja piosenka, to raczej brzmienia młodości moich Rodziców, jednak z pewnych powodów…
późnym latem, tej jesieni
przyszła właśnie do mnie i absolutnie nie chce mnie opuścić ;) Zawładnęła mną całkowicie; już nie myślę nawet czy i ile w tym jest kiczu; po prostu jest, wprowadza w przedziwny stan letargu , coś między Ziemią a Niebem. Przesłodko otumania i
jest…właśnie jak
babie lato
w Tamten Dzień…
;)

Babie lato, Indiańskie lato
z internetu

Wiesz,
nie byłem nigdy tak szczęśliwy jak tamtego ranka
Chodziliśmy po plaży takiej trochę podobnej do tej
Była jesień, pogodna jesień
Pora roku która istnieje tylko na północy Ameryki
Tam, nazywa się tę porę indiańskim latem
Ale to było po prostu nasze lato
W swojej długiej sukience przypominałaś
Akwarele Marie Laurencin
Pamiętam, pamiętam bardzo dobrze
O tym co ci powiedziałem tamtego ranka..

Pójdziemy dokąd zechcesz, kiedy zechcesz
I będziemy kochać się, choćby umarła miłość
Całe życie będzie podobne do tego ranka
W kolorach Indiańskiego Lata

z internetu

***

I na rękach będę Cię nieść..

***

Jest chłodna noc, nie wychodź taka rozgrzana, proszę. Okryj się Kochanie, przecież niedawno byłaś chora…ja wiem, ja wiem, że Ty lepiej wiesz i że nocny wiatr jest taki „ożywczy i że nie umiem czuć jak Ty”, ale proszę, okryj się. Widzisz, lepiej teraz, prawda? Ja wiem ,Maleńka, jak Ty jesteś przekorna i uparta, wiem jak lubisz igrać z losem, ale czasem, proszę, posłuchaj mnie, choć przecież nie rozumiem tego, co Ty…
To prawda, nie do końca rozumiem ten Twój świat, „mowę gwiazd i słowa wiatru w starym lesie” , ale uwierz , gdy patrzę na Ciebie, zaczynam wierzyć w magię. Wiesz jak uwielbiam na Ciebie patrzeć? Gdy coś mówisz, gdy opowiadasz , to wszystko jest takie… żywe; jesteś wtedy jak radosne dziecko( dlatego czasem nazywam Cię ” Dziecinką” , już wiesz..?). Ty mówisz całą sobą; to tak, jakbyś chciała przekazać mi jednocześnie wszystkie swe emocje i przeżycia minionego dnia . Choć staram się zrozumieć, nie wiem czy kiedykolwiek odgadnę Twój zaczarowany świat..ale przyznam, że coraz bardziej wierzę, że istnieje. Zabierasz mi myśli, słowa, zastanawiam się, czy nie wariuję ..Przy Tobie czuję się jakbym nic nie wiedział, jak głupiec jakiś.. Pewnie nim jestem . Chłonę Twój świat i chłonę Ciebie, każdy Twój uśmiech, każdy gest. Mógłbym patrzeć na Ciebie bez końca…dotykać Cię. Wiesz jak delikatne masz dłonie..?

Jak pięknie wyrzeźbione palce..? Tak gładkie ciało..ono tak wciąż kusi swym słodkim smakiem . Dziecinko, mógłbym tak trzymać Cię w ramionach ciągle, słuchać Twych słów i Twego śmiechu..i bicia Twego serca .W Twoich oczach..
gdy patrzę w nie, świat wydaje się inny. Lepszy.

Śmiejesz się, że dałem Ci się zaczarować i mówisz, że życie to nie tylko gwiazdy i marzenia.I że jestem nawet większym romantykiem i poetą, niż Ty . Nie wiem jak to możliwe, ja nie potrafię mówić tak pięknie jak Ty i nie znam się na poezji wcale…znam gorycz życia i wiem doskonale, że
życie to nie tylko gwiazdy i marzenia; 
uwierz mi Kochanie,

zabiorę Cię , Maleńka,  zabiorę wszędzie tam, gdzie możesz być szczęśliwa i dam wszystko, co tylko będę mógł dać i co zechcesz tylko mieć…
I
wezmę Cię na ręce i będę nieść , nieść przez świat.
Zgodzisz się…?

 

 ***

 

 

***

Has anybody seen my Baby?? ;)))

Z opowieści Andżeliki,
czyli o tym, jak jednak skomplikowani są …mężczyźni! ;)

Powiedz mi tylko jedno..jedną, jedyną rzecz: dlaczego dziś?
– a co? Czy dziś jest zły dzień? Przecież nie masz nikogo, ja też nie, w czym więc rzecz?
– tylko w tym jednym , posłuchaj: przez 12…nie, nie 12, piętnaście lat łaziłem za Tobą, piętnaście lat pragnąłem Cię, a Ty nic! Zawsze ktoś inny! Piętnaście lat..! Pamiętasz ile razy dzwoniłem? Pamiętasz ile razy chciałem jakoś Cię..zdobyć?!Wiedziałem…myślałem, że jestem za stary. Powiedz mi więc, powiedz mi : dlaczego akurat dziś??
– wiesz , zadajesz jakieś niezrozumiałe i dziwne pytania! Nie wiem dlaczego nie wtedy, a właśnie dziś.Może dlatego, że tak długo byłam sama? A może po prostu dojrzałam, by z Tobą być…? Nie wiem; wiem tylko, że teraz, dziś chcę Ciebie! Chodź!
Pójdziemy do mnie do domu..albo nie, nie do domu; dom jest taki..banalny.Pójdziemy do altanki przy domu. Będziemy prawie pod gwiazdami!
Trzymając się za ręce poszliśmy do mojej altany. Spojrzałam mu w oczy i poprowadziłam jego ręce na swe piersi.
– nie bój się mnie.Kochaj mnie!
Była piękna, ciepła, letnia noc. Delikatne podmuchy wiatru chłodziły moje rozpalone ciało. Byłam nad nim, pod nim, obok, z tyłu, z przodu, ehhh, czułam go tak mocno, tak jak lubię czuć. Chciałam, prosiłam,żeby mnie brał jak tanią dziwkę , a on tak robił. To było takie..agresywne i takie cudowne! Zawsze wyczuwałam mężczyzn, nigdy nie trafiłam na słabego kochanka i wiedziałam, że i on musi być silny i dobry,ale nie spodziewałam się, że jest..że jest aż taki!
Położył się obok mnie. Spytałam wtedy, czy chce zostać ze mną do końca, na zawsze. I żeby przyznał mi, że świetną myślą jest, to, abyśmy się pobrali. Nic nie powiedział; wydawało mi się, że czuję na jego policzku łzę. Zapatrzyłam się w nocne niebo i- nie wiem nawet kiedy- usnęłam. Na chwilę , chyba dosłownie na małą , króciutką chwileczkę.Gdy otworzyłam oczy –już go nie było!
Wyobrażacie sobie?! Nie było! Zostawił mnie, uciekł w ciemną noc gdzieś jak wystraszony prawiczek, jak durny szczeniak! Stary palant!
Czekałam na jakiś znak. Telefon czy choćby głupiego smsa. Nic! Całe dwa dni NIC! Opowiedziałam wszystko Hance. Mówi, że musiało go to wszystko przerosnąć, że jestem przecież „zbyt atrakcyjna i zbyt światowa dla niego, a on może czuć się tylko małym kundlem”. I żebym dała mu czas.
Atrakcyjna? Zbyt światowa? Hmmm, ja wróciłam tutaj po to z zagranicy, by wreszcie osiąść spokojnie, by dożyć w swym rodzinnym domu starości z kimś …pewnym, oddanym mi. Po trzech latach wstrzemięźliwości, po trzech latach wyrzeczeń i zapierniczu u tych cholernych Niemców! Ehhh. Pomyślałam o nim, o tym starym imbecylu, a tu proszę, same widzicie! To się w głowie nie mieści! Już przez chwilę myślałam, że może mu nie było dobrze, ale Hanka powiedziała, żebym palnęła się w łeb i otrzeźwiała trochę w końcu. Otrzeźwiała? Hmm, niby z czego? Aaa , nieważne.

– Andżelika- z trudem opanowując śmiech wtrąciłam – Andżelika, ośmielę się przypomnieć Ci, że od kilku lat podobno nienawidzisz mężczyzn i że żaden nie jest Ci do niczego potrzebny, więc…
Andżelika przerwała:
owszem, nie znoszę tego gatunku, czy raczej podgatunku rasy ludzkiej, ale to nie upoważnia ich, żadnego z nich, by tak ze mną postępować! Czy oni, czy ten stary dureń nie wie, że na niego potem, przez dwa dni czekałam? Że przecież to było takie preludium, taki wstęp do kolejnych naszych uniesień, że ( kurwa mać! ) apetyt rośnie w miarę jedzenia! Kazałam Hance obserwować go w pracy. Mówi, że jeszcze nigdy nie widziała go tak ..promiennego! Podobno w pracy ” unosi się” , nie chodzi! Wyobrażacie sobie ?! Stary przygłup wiecznie w ” krótkich spodenkach”! Kretyn! Po trzech dniach nie wytrzymałam i wystosowałam do niego smsa o treści ” tchórz!” . Słusznie, prawda?
– w całej rozciągłości słuszności słusznie!- potwierdziłyśmy zgodnie z Lidzią
– a może on czeka, aż go ośmielisz?- spytała cicho( również ledwo powstrzymując śmiech) Lidzia- może powinnaś np. pójść kiedyś w te miejsca, w które on chodzi…?
Lidka, bój się Boga! Ja mam chodzić za mężczyzną??Niedoczekanie! Nie wiem co, ale coś wymyślę. Nie podaruję tego temu głupkowi!
*
Po tygodniu znów spotkałyśmy się z Andżeliką. Była odmieniona ( a raczej była znów sobą). Już nie w zwykłym dresie i adidasach, w jakich widziałyśmy ja, gdy przyjeżdżała raz na kilka miesięcy do kraju; wysokie, czarne szpilki, bardzo nie- luźna sukienka ( w którą Andżelika, jak później powiedziała nam” z trudem wbiła się”), rozpuszczone włosy. I ostra czerwień błyszczących warg.
– Andżelika, WELCOME Home! Teraz wiem, że naprawdę wróciłaś! – podałam jej lampkę wina.
– nie chcę wina. Napiłabym się wódki. Zwykłej, naszej, polskiej , dobrej wódki.
– i jak tam? Odezwał się?
a skąd! Tchórz! Cienias, stary dupek. Nie wiem gdzie uciekł i nie chcę wiedzieć. Wiem, tylko, że nie daruję mu.Tak a propos: może któraś z was ma numer do tego jego kolegi, co za mną kiedyś też uganiał się- jak mu tam było, Jarek chyba?
Zadzwonię do niego po jakimś tam pretekstem i spotkam się z nim.
A tego wstrętnego osła nie chcę już widzieć na oczy! Nigdy! Nie obchodzi mnie i tyle. Hmmm, a w ogóle…mężczyźni to totalnie zdziwaczałe stworzenia. Cudaki jakieś. A mówią, że to my, kobiety , jesteśmy jakieś skomplikowane! Patrzcie same na tego starego palanta, ot zagadkowy, tajemniczy, kurwa, szlag by go trafił!
a w ogóle to nikt nie wie, gdzie
on podziewa się.
A wy coś wiecie…?

;)))
Przyznam, że tym razem Andżelika zaskoczyła mnie swoją/ kolejną/ ” miłosną” historią. A może ktoś z Was rozumie i wie, dlaczego uciekł kochanek, przyszły ( i pewnie niedoszły) małżonek Andżeliki?
;)))

***

Wiem, że za tęczą lata ptak…

Wiem, że za tęczą lata ptak
znam go, widziałem w twoich snach

i

choćbym musiał czekać tysiąc lat

chcę dostać ciebie jeszcze raz.
Może by nas słońce zniewoliło
gdybym spotkał cię znowu pierwszy raz..

Opowiedz mi o tym jak
jak to będzie między nami..

Gdzieś za szybą biała lata ćma
między nami szare płótno nieba,

jak w piosence byle być przy tobie

bez miłości

ale z tobą być
w innym świecie tym za tysiąc lat
znajdę cię

i zacznę jeszcze raz..
Opowiedz mi o tym jak
jak to będzie między nami…

*

Już prawie jesień.

Czy już kiedyś nie mówiłam, że

to moja najdroższa pora roku,

bo

wszystko  moje

rodzi się jesienią…?

;)

***

Pogoda dla bogaczy

CONGRATULATIONS! :))))))))

I SZCZĘŚCIA, forever Ula i Cane! :)

wolfgangofforest

Wilki dorobiły się wspólnego nazwiska. Od dwóch dni mają się o trzy nieba lepiej forever. :)
SONY DSC

Wadera wyszarpała zębami kawał ściery, badyle z drzewa, a łapą wyszperała z ziemi żołędzie.
Basior natomiast zajął się wyrzuceniem dzików z nory, która została zajęta przez nowe stado.
SONY DSC

To pokraczne cudo zdjęte z drzewa nadziała na się, a urywając kawałek gałęzi wepchła Basiorowi pod łapę.
SONY DSC

Jak jeszcze wisiało w lesie i nie zdobiło wilczego pyska, wyglądało tak…o tak o:
SONY DSCSONY DSCSONY DSC

View original post

Miasto, jakie kocham (…) cz.II

NIEŚ PO BŁOCIE W DAL….

 

 

Stałam na peronie,gdy pierwsze krople deszczu wrześniowego musnęły me włosy.

Dziwne, że jeszcze tego peronu nie zabezpieczono, Śmieszne; najlepsze, najbardziej nowoczesne pociągi stąd odjeżdżają, a ten peron, ostatni, ciągle częściowo odkryty. To głupie jakieś! – pomyślałam.
Głupie..? Chyba jak większość mojego życia. Adekwatne. Ono jest ..jak ten peron; niby zabezpieczone, a wciąż ” odkryte” i skazane na deszcz..
Pieprzę. Znowu pieprzę. Znów „dorabiam ideologię”, robię z niczego coś, oddaję się jakiemuś niezdrowemu romantyzmowi. Ale czy romantyzm w ogóle może być zdrowy?
Lubię, gdy pociąg wreszcie rusza. Gdy wszyscy mają już swoje miejsca, gdy nagle gwar cichnie.
Coraz mocnej pada. Krople deszczu stukają o stal wagonów. Myślę o minionym dniu.Hmm, chyba powinnam znów podziwiać się, powinnam być dumna z siebie. Znów udało mi się ustrzec przed błędem, znów niemal w ostatniej chwili COŚ mi kazało powstrzymać machinę, nie podpisywać kolejnej umowy, która przecież była tak korzystna, taka świetna….To ten mój cholerny szósty zmysł, ta moja jedna noga, która mnie ściąga wciąż mocno na Ziemię, gdy chcę balansować między Jawą a Snem,Wariactwem i Rozsądkiem, Teraźniejszością i Przeszłością .
Czarne szpilki, ciemne garsonki, oszklone windy, szklane wieżowce, starbucks i coffeeheaven, galerie i te nowobogackie sklepy.
To też moje miasto i też je takie lubię. Choć znacznie mniej, niż moje znajome ,stare kawiarenki w Rynku.
Pada.Tak sennie, tak jesiennie pada.
Pociąg zatrzymuje się na jakiejś stacyjce. Słyszę krople deszczu.
Deszcz,jesienny deszcz
Bębni w hełmu stal,
Idziesz, młody żołnierzyku,
Gdzieś w nieznaną dal
(…)
Nieś po błocie w dal,
W zapłakany świat,
Przemoczone pod plecakiem
Osiemnaście lat.

Gdzieś daleko stąd
Noc zapada znów,
Ciemna główka twej dziewczyny
Chyli się do snu

Otwieram oczy.
Początek ogólniaka. Grupa dzieciaków, którym wydaje się, że są tak niesamowicie dorośli; dziewczęta i chłopcy, którzy myślą, że zjedli wszystkie rozumy świata.W koszulkach z napisem Iron Maiden ,Metallica czują się nietykalni,myślą, że są ponad wszystkim, że chyba już zdobyli doświadczenie cierpienia i wiedzą, czym jest CAŁOŚĆ. A jeśli nie zdobyli czegoś- to znaczy, że nie było czego zdobywać.
Grupa nastoletnich dzieciaków, która, przebrana w wojskowe mundury ma odgrywać na szkolnej scenie wrześniowe walki z 1939 r. .
Grupa zbuntowanych dzieciaków, która jednak nagle tak wczuwa się w wyznaczone role, że gdy postrzelony Peter pada,wszyscy wstrzymują oddech. Nie tylko cała widownia , ale wszyscy, nauczyciele i młodzi aktorzy zamierają.
Cisza. A my, reszta tych, którzy biorą udział w całej inscenizacji śpiewamy:

Rozpłakałam się. Ale, jak to ja potrafię,zadbałam o to, by nikt nie zobaczył. Pękało mi serce, ale na zewnątrz nie uroniłam tak naprawdę łzy.
Chciałam biec na tę scenę i podnieść go.Nie, tak nie może być, tak młodzi ludzie nie mogli,tak młodzi ludzi nie mogą umierać!
Nie byłam w nim zakochana; moje wyczucie realiów i świadomość tego, że spośród chętnych dam, raczej wybierze kogoś bardziej przypominającego kobietę, niż wówczas ja , tak mało kobieca , tak nieopierzona wtedy, sprowadzała mnie mocno za Ziemię. (Tak, to ta moja druga, mocna noga! :) )Może też to pozwoliło mi fascynować się nim ciągle, nawet go lubić, mimo wszystko. Mimo tego, że patrząc jak zdobywa wciąż nową dziewczynę, uparcie wypisywałam jego imię na ostatnich stronach zeszytów . Ale- ze świętym przekonaniem: kiedyś będzie mój ! :)
*
Nie wiem, czy to dobre, że potrafię zakląć Los. I
że wszyscy, którzy w jakikolwiek sposób dotknęli mnie, wracają.

„Jasną główką Twej dziewczyny” –
tak, wtedy po dwudziestu latach miałam też jasne włosy. I……..
jeśli istnieje naprawdę szczęście, to byliśmy wtedy nim MY.

To było ponad światem, jak wtedy, te setki lat tamu my, młodzi, w swej durnocie, z plecakami na tym dworcu, osobno i razem śmiali, pewni siebie, piękni i cudowni.
*
Kto pierwszy? Ja, oczywiście , że ja. Ta moja mądra część, ta moja noga, ściągająca mnie co jakiś czas na Ziemię, kazała nam opamiętać się. A mówi się, że kobiety działają pod wpływem impulsu i że są tak nieracjonalne…
Może tak, może działają pod wpływem impulsu, ale wcale nie są takie irracjonalne.
Na pewno nie są takie jak wy, mężczyźni, nie takie jak Ty; nie wiem już, ale w każdym razie nie dają się tak szybko zabić! A Ty..?
Deszcz, jesienny deszcz…

Jak mogłeś?
Nie podbiegłam, miałam nie widzieć
Czy Ty nie rozumiesz, że
tak młodzi ludzie nie powinni, nie mogą umierać?!
Jesteś/ byłeś..nie, właśnie, że
JESTEŚ, ciągle przekorny!
Byłeś …
A gdybym mogła wtedy podbiec…?
Nie, nikt nie mógł przybiec.
*
Deszcz, jesienny deszcz.
Zaraz moja stacja. Odchodzisz Peter, realia stukają do drzwi mego durnego życia.
Już wracam, nie chcę, by myśleli, że znów rozmawiam z duchami.
Jutro mam znów ciężki dzień. Aa, coś Ci powiem na pożegnanie. Wiesz, co narobiłam ostatnio..? Śmiejesz się? Nie wiem, cholera, czy jest to takie śmieszne. MY to MY.
Było, minęło? Tak, ale chyba są też podobni nam.
Czy On też..?
Pomóż mi Peter.
Ja nie jestem tak silna, na jaką pozuję, cholera, wiesz o tym! I
to życie jest takie pełne zagadek…
Mówisz coś, ale coraz słabiej słyszę.
Ok, jestem na Ciebie wściekła, mogłeś zostać, choćby po to, by opiekować się mną ale…
ok.
Damy radę.
*
Deszcz, jesienny deszcz bębni …………..
Za chwilę wysiadam.

*
cdn.