” Teraźniejszość zawsze wydaje się nam mniej satysfakcjonująca od czasów, które minęły ”
Dziś , za parę godzin Oscarowa Noc.Pewnie nie obejrzę relacji na żywo, jutro poniedziałek i trzeba jakoś dotrzeć do pracy; będę znów z rozrzewnieniem wspominać czasy, gdy byłam na baaardzo długim urlopie wychowawczym z moim Małym Lewkiem i gdy mogłam oglądać całą ceremonię oscarową , niemal do świtu. Zawsze komuś kibicowałam ,ileż było w tym emocji! Kiedyś nawet zdarzyło się, że Oscary oglądaliśmy całą rodziną…jakiś koniaczek, elegancka zastawa, ehh, to były czasy!
Pomimo tego, że pewnie dziś podczas ceremonii będę spać, mam nadzieję, że jutro o 6ej rano usłyszę w radio, że mój kandydat uhonorowany został choć jednym Oscarem. Mój faworyt dziś i zawsze, doskonały Woody Allen ze swoim świetnym filmem
„ Midnight in Paris„
Nie trzeba być miłośnikiem Allena, by poddać się urokowi tego obrazu. Oczywiście film jest jak najbardziej allenowski, jednak tu mistrz jakby łagodniejszy, subtelniejszy. Jego alter ego tutaj, to amerykański scenarzysta Gil , zwiedzający wraz ze swą narzeczoną i jej rodzicami Paryż. Paryż, obok Barcelony ukochane przecież miasto W.Allena. Paryż, który tu, w tym filmie jest niewątpliwie jednym z głównych bohaterów.
Temat zdawałby się być banalnym, oklepanym; wszak Amerykanin w Paryżu to wręcz kicz; nie wtedy jednak, gdy zabiera się za to maestro Allen. Powstaje perełka kina, finezyjna opowieść pełna humoru i nostalgii. Przenosimy się w jedną z paryskich nocy z Gilem w lata dwudzieste ub wieku. Poznajemy T.S. Elliota, Gertrudę Stein, Zeldę i Scotta F. Fitzgeraldów .W uroczej kawiarence wpadamy na Ernesta Hemingwaya, witamy się z Pablem Picasso i Salvadorem Dali.
Spotkanie z każdą kolejną osobą jest dla nas równie zaskakujące, co dla Gila. Allen inteligentnie, czasem złośliwie i z właściwym sobie dystansem przedstawia nam kolejne postaci. Dialogi między legendarnymi bohaterami paryskiej artystycznej bohemy lat dwudziestych są po prostu doskonałe! Cudowne poczucie humoru . Humor- przez duże H, rzecz jasna!
Oczami Gila/ Allena patrzymy na przepiękny Paryż; kręte uliczki, blask latarenek, nocny gwar kawiarni, kawiarenek..
Ulegamy czarowi prześlicznej Adriany, dzięki której docieramy wraz z Gilem do Belle Epoque…
*
Mogłabym wiele pisać jeszcze; zastanawiać się, czy , utożsamiając się z Adrianą, zostałabym TAM, w Belle Epoque, czy jak Gil , wróciłabym do teraźniejszości… nie powiem jednak już ani słowa, bo moim zamierzeniem nie jest przecież streszczenie filmu.
Filmu, który ,jak poprzednio ” Vicky, Cristina Barcelona” zauroczył mnie. Filmu, w którym
dajemy się ponieść fantazji i magii Paryża.
Paryża, który najpiękniej wygląda w deszczu… ;)
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.