Póki śmierć nas nie rozłączy…




” LOVE LETTERS

Ile lat minęło? Dwadzieścia? Czy już trzydzieści?

Nie wiem, w pewnej chwili CZAS przestał mieć znaczenie. Świat toczył się swoim rytmem.Wschody i zachody słońca. Dzień za dniem, noc za nocą; miesiąc za miesiącem i rok za rokiem. Dojrzewały owoce, potem zbierałam pomidory i ogórki. A potem wszystko przykrywał biały puch. Dzieci biegły na górki z sankami,; potem już nie, bo nagle urosły i stwierdziły, że to takie..dziecinne i głupie.

Przyszły wiosny, jedna za drugą. Świat swą zielenią kazał żyć wszystkim istotom, świat żądał afirmacji swego istnienia. I miał to; kochałam go z jego mroźnymi porankami i ciepłymi promieniami czerwonego słońca. Kochałam to Życie, choć często, tak bardzo często miałam go dość. Bo..Bo kiedyś Ci opowiem. Mamy przecież jeszcze trochę czasu.

Patrzę dziś na Ciebie, patrzę na NAS i widzę w Nas Czas. Te bruzdy na Twym czole, ta biel na Twych skroniach..

to moje dziwne, w lustrze tak blade oblicze. Te rysy na twarzy..

mówisz, że zawsze tak było,że zawsze przecież śmiejąc się miałam setki zmarszczek przy oczach i one dodawały mi uroku….

Ale dziś..? Dziś, wreszcie patrząc na siebie;  dziś wreszcie będąc razem, przecież dziś wreszcie spostrzegliśmy, że jesteśmy…

starzy.. Po prostu, zwyczajnie:  starzy.

Minęło już nasze życie, prawie całe to nasze życie.

Patrzę na Ciebie i chce tylko dotknąć Twej dłoni.Chwycić ją, jakbym chwytała Ciebie całego. Kiedyś.

Pójdziemy nad jezioro. Nad to złote jezioro. Opowiesz mi o tym, co było. Opowiesz mi o swoich dzieciach i kobiecie, której już nie ma. Ja opowiem Ci o mojej Przeszłości. O moich dzieciach, o mężczyznach, z którymi związałam się i.. o których przecież wiesz. Wszystko..chyba wszystko wiesz.

A ja? Ja też znam Twe życie. Opowiadałeś już, pisałeś..

Tak dobrze się znamy, choć nigdy nie żyliśmy razem. Razem- w znaczeniu bycia, mieszkania ze sobą..

A jednak w jakiś sposób spędziliśmy to życie razem.

Listy..te nasze listy…Długie i krótkie, te elektroniczne i te pisane na papierze.

Mam je schowane w srebrnej szkatułce.Czytałam je może tysiąc razy;  Każde  słowo znam już na pamięć.

Otwórzmy je. Opowiesz mi jeszcze i jeszcze..Póki CZAS… „
***
A jednak Czas nie poczekał….Wczoraj Craig odszedł…..Podczas snu. Tak po prostu……
Dziś usłyszałam od jego córki, że byłam The Love of his Life…

Tak, wiem, ale nie wiem, czy teraz pocieszyło mnie to. Pomimo tych ” thousand miles beetwen us”, On wciąż Był, czasem niemal namacalnie Był obok. I nagle nie ma…PUSTKA…
Dlaczego odchodzą ci, którzy kochają, ci których my kochamy…?? 9 lat temu śmierć zabrała Piotra, jedną z Najbliższych mi Istot na Ziemi. Ledwie po tym podniosłam się. Ból nie do zniesienia, ale był przecież On, My Scot. Był …miał być forever close to me, był…miał być nieśmiertelny!
Los wyrwał mi część Mnie, określenie iż ” serce pękło na milion kawałeczków” przestaje być sloganem , frazesem.
I znów, jak 9 lat temu, chcę krzyczeć w Przestrzeń, krzyczeć do Wszechświata : Dlaczego zostawiłeś mnie? Why did u leave me??
Muszę jakoś pozbierać te miliony kawałeczków serca, siebie…Muszę, by iść dalej.
A C. niech czeka na mnie Tam…Tam, gdzie kiedyś popłyniemy na obłokach do tego starego, szkockiego zamku, gdzie na dziedzińcu wręczy mi wreszcie złoty pierścionek….Tam, gdzie będziemy forever together……

I will always love you my C. I promissed .. ❤





https://www.youtube.com/watch?v=VVqXLXMch9g

Longing….

Są takie piosenki, które nagle wpadają w ucho i ” chodzą, chodzą” za człowiekiem, nie chcąc za nic odczepić sie. Są takie piosenki z gatunku muzyki, której raczej nie słuchamy/ bo już trochę za starzy, bo przecież mamy swoje, sprawdzone, ukochane dźwięki/. Są takie piosenki, które, nie dość, że wpadły na dobre w ucho, to wzbudzają różne,często całkiem niespodziewane emocje.
Gdy słucham tego, gdy patrzę na pierwsze video…
myślę natychmiast o mojej Małej Wiedźmie. Jest niemal identyczna, jak te śliczne dziewczęta z teledysku.Wiem, wiem- matki zawsze chwalą, matki nie mogą być obiektywne. Ale wierzcie mi: wyrosła na tak piękną,zgrabną ,od dawna już wyższą ode mnie dziewczynę,że czasem zastanawiam się, jak ja /160 cm.wzrostu Kurczaczek– jak pieszczotliwie nazywa mnie mój Pan B./ mogłam być współautorką tego Chodzącego Cudu. Cudu o niesłychanie skomplikowanym i niespecjalnie dobrym charakterze, ale o tym nie absolutnie tu nie będę mówić; albo udźwignę dorastanie Cudu, albo..zobaczyny ;)
Cud Mój chgyba zabiłby mnie, gdyby wiedział, że ” znów coś tam o niej mówię obcym” .A już na pewno za to, że utożsamiam ją z tymi” głupimi debilkami z płaskich clipów” .Przecież ona nie słucha takiego szajsu, przecież ona nie chodzi na takie imprezy, przecież : wtedy, za Twoich Mamo, młodych lat, była lepsza moda, lepsze fryzury, ubrania, ach!
Za moich młodych lat… Dziecko Moje Drogie…ehhh, nie ma co mówić, było inaczej, nie było tego… wdzięku!
Gdy patrzę na ten teledysk , widzę moją Małą W. Ma piękne, gęste, długie, jasnobrązowe włosy,ślicznie wyrzeźbione usta, zielono- niebieskie oczy, ciemną karnację,zgrabne, długie nogi, nosi bardzo dopasowne dżinsy i krótkie kurteczki, a stroje kąpielowe wybiera sobie godzinami, bo mają być ” nie jak wszystkie” …
Nic nie mówię, staram sie być li tylko obserwatorem i cichym doradcą, a w rzeczywistości -niewidzialnym body guard, który , przede wzystkim jednak ufając/ i w nią, i jej/ , stara się, nie wchodząc jej w drogę, roztaczać na nią opiekę i strzec w miarę swoich , gaszonych ciągle ” nie jestem jak te inne! ” matczynych możliwości.
Nie wiem czy uspokoję się. Może, gdy naprawdę dorośnie…?

*

Poniższy film, clip do tej samej piosenki też coś przywodzi mi na myśl…
nie, o tym nie powiem.

Top secret! ;)

***

JE T’AIME

Kocham Cię. Jesteś moją Teraźniejszością, Przeszłością i Przyszłością. Jesteś MOIM ŻYCIEM. Nie zastanawiam się nad tym, czy to dobrze, czy źle. Czy tak powinno być, czy to normalne? Po prostu kocham Cię.Bo..
nie ma tutaj ” bo” i ” dlatego, że”..
___
bo..
bo co noc wtulam się w Twe ramiona , bo kochasz mnie, pieścisz ,a czasem zwyczajnie bierzesz . Pytasz, czy chcę tak. Nie wiesz..? Ależ mówiłam już sto razy: weź mnie, weź! Pieprz mnie .Jak  swoją dziwkę.
– Nie mogę! Nie mogę tak! Jak mógłbym pieprzyć kobietę, którą tak bardzo kocham?
-Pieprz mnie! Nazwij to jak chcesz, ale rób ze mną tak jak lubisz!
-Nie mogę..Ty nie rozumiesz?  Inaczej bierze się, a inaczej kocha. A ja Cię kocham!
– To bierz mnie kochając. Zamknij oczy i przenieś się tam.. Zapomnij o dziś. Nie myśl, że teraz to ja. Rób tak jak z innymi.I tak, jak zawsze marzyłeś. Spełnij się do końca. Chcę  być wszystkimi Twoimi kobietami. Chcę Ciebie. Kocham Cię. Nawet nie wiesz jak bardzo…
Nad życie.

Często mała dziewczynka mieszkająca we mnie domaga się Ciebie…

Widzisz, tak Cię kocham
Zgadzam się, powierzyłam Ci każdy mój uśmiech, wszystkie tajemnice…

Kocham Cię

***

Until u hate me…

 

Until….

-To dziwne, podoba mi się ta piosenka.
-Pomimo tego, że taka chałowata, młodzieżowa,dzisiejsza,że taka z tego świata, którego nie cierpisz?
-Tak, pomimo tego. Bardzo podoba mi się. Może przez tę zmienność rytmu.
-Zmienność rytmu… Stała zmienność rytmu. Ja.
-O tak! Zmienność..rytmu. Ty, dokładnie Ty! Ty, Kochanie..
-Mnie się też podoba. Mimo wszystko i pomimo. Wsłuchaj się. Nie tylko w rytm.

I’m gonna love you
Until you hate me
And I’m gonna show you
What’s really crazy
You should’ve known better
Than to mess with me harder

Babie lato( czyli stan letargu;))

Znacie ten stan, gdy nie możecie na niczym ważnym skupić się, gdy wzrok Wasz wydaje się wszystkim zupełnie nieobecny , a myśli skupiają się wokół jednej, jedynej sprawy..? Znacie to uczucie, gdy nagle przypomina się jakaś piosenka sprzed lat i czepia się Waszych myśli, nachalnie stuka do serca , drepcze wokół godzinami; prześladuje..? I nawet gdy jej dźwięki, słowa brzmią już głośno w Waszych uszach, chcecie jeszcze, jeszcze głośniej i więcej. Ciągle.
Moją Zmorą Słodką ostatnich dni jest L’ete Indien .Trochę dziwne, wszak to wcale nie moja piosenka, to raczej brzmienia młodości moich Rodziców, jednak z pewnych powodów…
późnym latem, tej jesieni
przyszła właśnie do mnie i absolutnie nie chce mnie opuścić ;) Zawładnęła mną całkowicie; już nie myślę nawet czy i ile w tym jest kiczu; po prostu jest, wprowadza w przedziwny stan letargu , coś między Ziemią a Niebem. Przesłodko otumania i
jest…właśnie jak
babie lato
w Tamten Dzień…
;)

Babie lato, Indiańskie lato
z internetu

Wiesz,
nie byłem nigdy tak szczęśliwy jak tamtego ranka
Chodziliśmy po plaży takiej trochę podobnej do tej
Była jesień, pogodna jesień
Pora roku która istnieje tylko na północy Ameryki
Tam, nazywa się tę porę indiańskim latem
Ale to było po prostu nasze lato
W swojej długiej sukience przypominałaś
Akwarele Marie Laurencin
Pamiętam, pamiętam bardzo dobrze
O tym co ci powiedziałem tamtego ranka..

Pójdziemy dokąd zechcesz, kiedy zechcesz
I będziemy kochać się, choćby umarła miłość
Całe życie będzie podobne do tego ranka
W kolorach Indiańskiego Lata

z internetu

***

I na rękach będę Cię nieść..

***

Jest chłodna noc, nie wychodź taka rozgrzana, proszę. Okryj się Kochanie, przecież niedawno byłaś chora…ja wiem, ja wiem, że Ty lepiej wiesz i że nocny wiatr jest taki „ożywczy i że nie umiem czuć jak Ty”, ale proszę, okryj się. Widzisz, lepiej teraz, prawda? Ja wiem ,Maleńka, jak Ty jesteś przekorna i uparta, wiem jak lubisz igrać z losem, ale czasem, proszę, posłuchaj mnie, choć przecież nie rozumiem tego, co Ty…
To prawda, nie do końca rozumiem ten Twój świat, „mowę gwiazd i słowa wiatru w starym lesie” , ale uwierz , gdy patrzę na Ciebie, zaczynam wierzyć w magię. Wiesz jak uwielbiam na Ciebie patrzeć? Gdy coś mówisz, gdy opowiadasz , to wszystko jest takie… żywe; jesteś wtedy jak radosne dziecko( dlatego czasem nazywam Cię ” Dziecinką” , już wiesz..?). Ty mówisz całą sobą; to tak, jakbyś chciała przekazać mi jednocześnie wszystkie swe emocje i przeżycia minionego dnia . Choć staram się zrozumieć, nie wiem czy kiedykolwiek odgadnę Twój zaczarowany świat..ale przyznam, że coraz bardziej wierzę, że istnieje. Zabierasz mi myśli, słowa, zastanawiam się, czy nie wariuję ..Przy Tobie czuję się jakbym nic nie wiedział, jak głupiec jakiś.. Pewnie nim jestem . Chłonę Twój świat i chłonę Ciebie, każdy Twój uśmiech, każdy gest. Mógłbym patrzeć na Ciebie bez końca…dotykać Cię. Wiesz jak delikatne masz dłonie..?

Jak pięknie wyrzeźbione palce..? Tak gładkie ciało..ono tak wciąż kusi swym słodkim smakiem . Dziecinko, mógłbym tak trzymać Cię w ramionach ciągle, słuchać Twych słów i Twego śmiechu..i bicia Twego serca .W Twoich oczach..
gdy patrzę w nie, świat wydaje się inny. Lepszy.

Śmiejesz się, że dałem Ci się zaczarować i mówisz, że życie to nie tylko gwiazdy i marzenia.I że jestem nawet większym romantykiem i poetą, niż Ty . Nie wiem jak to możliwe, ja nie potrafię mówić tak pięknie jak Ty i nie znam się na poezji wcale…znam gorycz życia i wiem doskonale, że
życie to nie tylko gwiazdy i marzenia; 
uwierz mi Kochanie,

zabiorę Cię , Maleńka,  zabiorę wszędzie tam, gdzie możesz być szczęśliwa i dam wszystko, co tylko będę mógł dać i co zechcesz tylko mieć…
I
wezmę Cię na ręce i będę nieść , nieść przez świat.
Zgodzisz się…?

 

 ***

 

 

***

Has anybody seen my Baby?? ;)))

Z opowieści Andżeliki,
czyli o tym, jak jednak skomplikowani są …mężczyźni! ;)

Powiedz mi tylko jedno..jedną, jedyną rzecz: dlaczego dziś?
– a co? Czy dziś jest zły dzień? Przecież nie masz nikogo, ja też nie, w czym więc rzecz?
– tylko w tym jednym , posłuchaj: przez 12…nie, nie 12, piętnaście lat łaziłem za Tobą, piętnaście lat pragnąłem Cię, a Ty nic! Zawsze ktoś inny! Piętnaście lat..! Pamiętasz ile razy dzwoniłem? Pamiętasz ile razy chciałem jakoś Cię..zdobyć?!Wiedziałem…myślałem, że jestem za stary. Powiedz mi więc, powiedz mi : dlaczego akurat dziś??
– wiesz , zadajesz jakieś niezrozumiałe i dziwne pytania! Nie wiem dlaczego nie wtedy, a właśnie dziś.Może dlatego, że tak długo byłam sama? A może po prostu dojrzałam, by z Tobą być…? Nie wiem; wiem tylko, że teraz, dziś chcę Ciebie! Chodź!
Pójdziemy do mnie do domu..albo nie, nie do domu; dom jest taki..banalny.Pójdziemy do altanki przy domu. Będziemy prawie pod gwiazdami!
Trzymając się za ręce poszliśmy do mojej altany. Spojrzałam mu w oczy i poprowadziłam jego ręce na swe piersi.
– nie bój się mnie.Kochaj mnie!
Była piękna, ciepła, letnia noc. Delikatne podmuchy wiatru chłodziły moje rozpalone ciało. Byłam nad nim, pod nim, obok, z tyłu, z przodu, ehhh, czułam go tak mocno, tak jak lubię czuć. Chciałam, prosiłam,żeby mnie brał jak tanią dziwkę , a on tak robił. To było takie..agresywne i takie cudowne! Zawsze wyczuwałam mężczyzn, nigdy nie trafiłam na słabego kochanka i wiedziałam, że i on musi być silny i dobry,ale nie spodziewałam się, że jest..że jest aż taki!
Położył się obok mnie. Spytałam wtedy, czy chce zostać ze mną do końca, na zawsze. I żeby przyznał mi, że świetną myślą jest, to, abyśmy się pobrali. Nic nie powiedział; wydawało mi się, że czuję na jego policzku łzę. Zapatrzyłam się w nocne niebo i- nie wiem nawet kiedy- usnęłam. Na chwilę , chyba dosłownie na małą , króciutką chwileczkę.Gdy otworzyłam oczy –już go nie było!
Wyobrażacie sobie?! Nie było! Zostawił mnie, uciekł w ciemną noc gdzieś jak wystraszony prawiczek, jak durny szczeniak! Stary palant!
Czekałam na jakiś znak. Telefon czy choćby głupiego smsa. Nic! Całe dwa dni NIC! Opowiedziałam wszystko Hance. Mówi, że musiało go to wszystko przerosnąć, że jestem przecież „zbyt atrakcyjna i zbyt światowa dla niego, a on może czuć się tylko małym kundlem”. I żebym dała mu czas.
Atrakcyjna? Zbyt światowa? Hmmm, ja wróciłam tutaj po to z zagranicy, by wreszcie osiąść spokojnie, by dożyć w swym rodzinnym domu starości z kimś …pewnym, oddanym mi. Po trzech latach wstrzemięźliwości, po trzech latach wyrzeczeń i zapierniczu u tych cholernych Niemców! Ehhh. Pomyślałam o nim, o tym starym imbecylu, a tu proszę, same widzicie! To się w głowie nie mieści! Już przez chwilę myślałam, że może mu nie było dobrze, ale Hanka powiedziała, żebym palnęła się w łeb i otrzeźwiała trochę w końcu. Otrzeźwiała? Hmm, niby z czego? Aaa , nieważne.

– Andżelika- z trudem opanowując śmiech wtrąciłam – Andżelika, ośmielę się przypomnieć Ci, że od kilku lat podobno nienawidzisz mężczyzn i że żaden nie jest Ci do niczego potrzebny, więc…
Andżelika przerwała:
owszem, nie znoszę tego gatunku, czy raczej podgatunku rasy ludzkiej, ale to nie upoważnia ich, żadnego z nich, by tak ze mną postępować! Czy oni, czy ten stary dureń nie wie, że na niego potem, przez dwa dni czekałam? Że przecież to było takie preludium, taki wstęp do kolejnych naszych uniesień, że ( kurwa mać! ) apetyt rośnie w miarę jedzenia! Kazałam Hance obserwować go w pracy. Mówi, że jeszcze nigdy nie widziała go tak ..promiennego! Podobno w pracy ” unosi się” , nie chodzi! Wyobrażacie sobie ?! Stary przygłup wiecznie w ” krótkich spodenkach”! Kretyn! Po trzech dniach nie wytrzymałam i wystosowałam do niego smsa o treści ” tchórz!” . Słusznie, prawda?
– w całej rozciągłości słuszności słusznie!- potwierdziłyśmy zgodnie z Lidzią
– a może on czeka, aż go ośmielisz?- spytała cicho( również ledwo powstrzymując śmiech) Lidzia- może powinnaś np. pójść kiedyś w te miejsca, w które on chodzi…?
Lidka, bój się Boga! Ja mam chodzić za mężczyzną??Niedoczekanie! Nie wiem co, ale coś wymyślę. Nie podaruję tego temu głupkowi!
*
Po tygodniu znów spotkałyśmy się z Andżeliką. Była odmieniona ( a raczej była znów sobą). Już nie w zwykłym dresie i adidasach, w jakich widziałyśmy ja, gdy przyjeżdżała raz na kilka miesięcy do kraju; wysokie, czarne szpilki, bardzo nie- luźna sukienka ( w którą Andżelika, jak później powiedziała nam” z trudem wbiła się”), rozpuszczone włosy. I ostra czerwień błyszczących warg.
– Andżelika, WELCOME Home! Teraz wiem, że naprawdę wróciłaś! – podałam jej lampkę wina.
– nie chcę wina. Napiłabym się wódki. Zwykłej, naszej, polskiej , dobrej wódki.
– i jak tam? Odezwał się?
a skąd! Tchórz! Cienias, stary dupek. Nie wiem gdzie uciekł i nie chcę wiedzieć. Wiem, tylko, że nie daruję mu.Tak a propos: może któraś z was ma numer do tego jego kolegi, co za mną kiedyś też uganiał się- jak mu tam było, Jarek chyba?
Zadzwonię do niego po jakimś tam pretekstem i spotkam się z nim.
A tego wstrętnego osła nie chcę już widzieć na oczy! Nigdy! Nie obchodzi mnie i tyle. Hmmm, a w ogóle…mężczyźni to totalnie zdziwaczałe stworzenia. Cudaki jakieś. A mówią, że to my, kobiety , jesteśmy jakieś skomplikowane! Patrzcie same na tego starego palanta, ot zagadkowy, tajemniczy, kurwa, szlag by go trafił!
a w ogóle to nikt nie wie, gdzie
on podziewa się.
A wy coś wiecie…?

;)))
Przyznam, że tym razem Andżelika zaskoczyła mnie swoją/ kolejną/ ” miłosną” historią. A może ktoś z Was rozumie i wie, dlaczego uciekł kochanek, przyszły ( i pewnie niedoszły) małżonek Andżeliki?
;)))

***