Bywa tak pięknie :)

Jakiś czas temu, w przedświątecznym szale, gonitwie ( nieważne już jak ten ,zwykle w połowie niepotrzebny pęd, nazwać) gdy wracaliśmy z Młodym Lwem ze stacji kolejowej, gdzie byliśmy odtransportować Małą W., urzekł mnie ( znowu..) widok naszych okolic.
Spowite mgłami pola, wokół gęste, ciemne lasy, nadodrzańskie moczary,usrebrzone mrozem trawy w blasku poranka.
Świat w białej, zimowej szacie. Złote promienie słońca to zawsze
dobry znak! :)
grudzien-2016r-9

grudzien-2016r-5

***

Z dala od sieci

Przez ostatnie dziesięć dni życie w naszym zamku zamarło; paskudna grypa dopadła niemal wszystkich domowników i to akurat wtedy,gdy spadł wreszcie śnieg, a mróz wymalował cudne kwiaty na szybach. Wszystkiemu winna ta wstrętna, quasi- wiosenna pogoda na przełomie grudnia i stycznia , istna wylęgarnia wszystkich możliwych świństw grypowych i ich pochodnych.
W chwilach , gdy mogłam stać o własnych siłach, oglądałam śliczny, zimowy świat przez okna i marzyłam o prawdziwej sannie i zdrowym, rześkim ,mroźnym powietrzu w moich ukochanych lasach.
Rzecz jasna, gdy wreszcie zmartwychwstałam ,temperatura na dworze zrobiła się nagle z minus pięciu- plus dziesięć stopni C.Nie ma srebrnych kwiatów na szybach, nie ma czystości białego śniegu; wicher, błoto i ogólnie ohyda. Gdy patrzę dziś na zdjęcia wschodniej Polski, wydaje mi się, że oglądam jakiś film z odległej krainy, nie wierzę!
Może uda mi się niedługo znów jechać w góry i poszukać Białej Pani. Tymczasem wybaczcie moją długą nieobecność ( żeby było mi jeszcze weselej,od kilku dni nie mam swego pc… ) i zrozumcie mój zachwyt i tęsknotę za prawdziwą zimą.
Taką uwielbiam:
z internetu

*

Do zobaczenia niebawem!
Angie
***