Longing….

Są takie piosenki, które nagle wpadają w ucho i ” chodzą, chodzą” za człowiekiem, nie chcąc za nic odczepić sie. Są takie piosenki z gatunku muzyki, której raczej nie słuchamy/ bo już trochę za starzy, bo przecież mamy swoje, sprawdzone, ukochane dźwięki/. Są takie piosenki, które, nie dość, że wpadły na dobre w ucho, to wzbudzają różne,często całkiem niespodziewane emocje.
Gdy słucham tego, gdy patrzę na pierwsze video…
myślę natychmiast o mojej Małej Wiedźmie. Jest niemal identyczna, jak te śliczne dziewczęta z teledysku.Wiem, wiem- matki zawsze chwalą, matki nie mogą być obiektywne. Ale wierzcie mi: wyrosła na tak piękną,zgrabną ,od dawna już wyższą ode mnie dziewczynę,że czasem zastanawiam się, jak ja /160 cm.wzrostu Kurczaczek– jak pieszczotliwie nazywa mnie mój Pan B./ mogłam być współautorką tego Chodzącego Cudu. Cudu o niesłychanie skomplikowanym i niespecjalnie dobrym charakterze, ale o tym nie absolutnie tu nie będę mówić; albo udźwignę dorastanie Cudu, albo..zobaczyny ;)
Cud Mój chgyba zabiłby mnie, gdyby wiedział, że ” znów coś tam o niej mówię obcym” .A już na pewno za to, że utożsamiam ją z tymi” głupimi debilkami z płaskich clipów” .Przecież ona nie słucha takiego szajsu, przecież ona nie chodzi na takie imprezy, przecież : wtedy, za Twoich Mamo, młodych lat, była lepsza moda, lepsze fryzury, ubrania, ach!
Za moich młodych lat… Dziecko Moje Drogie…ehhh, nie ma co mówić, było inaczej, nie było tego… wdzięku!
Gdy patrzę na ten teledysk , widzę moją Małą W. Ma piękne, gęste, długie, jasnobrązowe włosy,ślicznie wyrzeźbione usta, zielono- niebieskie oczy, ciemną karnację,zgrabne, długie nogi, nosi bardzo dopasowne dżinsy i krótkie kurteczki, a stroje kąpielowe wybiera sobie godzinami, bo mają być ” nie jak wszystkie” …
Nic nie mówię, staram sie być li tylko obserwatorem i cichym doradcą, a w rzeczywistości -niewidzialnym body guard, który , przede wzystkim jednak ufając/ i w nią, i jej/ , stara się, nie wchodząc jej w drogę, roztaczać na nią opiekę i strzec w miarę swoich , gaszonych ciągle ” nie jestem jak te inne! ” matczynych możliwości.
Nie wiem czy uspokoję się. Może, gdy naprawdę dorośnie…?

*

Poniższy film, clip do tej samej piosenki też coś przywodzi mi na myśl…
nie, o tym nie powiem.

Top secret! ;)

***

Sunset

Latem
o zachodzie slońca nad morzem świat ma zupełnie inny wymiar. Coś umyka , wraz z letnim słońcem chowa się gdzieś za horyzontem teraźnieszości i zatapia w delikatnym mroku ciemnych, morskich wód , a szumem fal kusi nadchodzącą nocą….
Zdjęcie0107

Zdjęcie-0154

Zdjęcie-0158

Zdjęcie-0159

Zdjęcie-0161

Zdjęcie-0164
Zdjęcie-0166
Zdjęcie-0167

***

Brzoskwinia ;)

Lato jest cudowne.
Upalne dni, gorące noce..spadające gwiazdy, nocny wiatr pieszczący czule rozgrzane ciała..
blask Księzyca, blask iskrzących oczu…
całkowite wyzwolenie zmysłów.

Uwielbiam Cię całować. Mógłbym tak
całą, całą noc.
-Jak ja smakuję?.. Powiedz! Przecież muszę jakoś smakować, wszystko na świecie, co można dotkąć ustami, językiem ma jakiś swój smak. Zapach i smak.
-Smakujesz jak brzoskwinia. I pachniesz jak brzoskwinia. Jak rogrzana letnim słońcem brzoskwinia.
-Cała tak smakuję..?
-Cała.
-Dlatego tak lubisz…?
-Tak, dlatego.
Również dlatego.

5be6df4fab169779

Lato jest …cudownie brzoskwiniowe! :)
lato jest cudne pomimo, a może właśnie dzięki swej kiczowatości.

Państwo B.bardzo lubią lato, choć niekoniecznie dobrze znoszą saharyjskie upały.Ponieważ Dolny Śląsk w lipcu i sierpniu zamienia się w rozżarzoną patelnię, Państwo B. postanowili na jakiś czas przenieść się z kocyka pod ulubioną wiśnią, na nadmorskie wybrzeże.
I to
Tonight!
Pomimo tego, że nie jedziemy (tym razem;)) do Monaco, jakoś dziwnie wkomponował się w sytuację ten utwór:

Pozdrawiając serdecznie WSZYSTKICH, życzymy nie tylko sobie, ale i Wam Kochani
CUDOWNYCH WAKACJI!

 z netu

***

TATRY, cz.III

BUKOWINA TATRZAŃSKA

Prześliczna miejscowość położona nieco wyżej, niż Zakopane. Znajduje się około 15 km od Zakopanego; tam właśnie mieliśmy swą ” bazę”.
Czyste, ostre powietrze i słońce, które opala, ale w przeciwieństwie do tego nizinnego, nie męczy tak potwornie.
Żyć nie umierać! ( Chyba przeprowadzę się tam!) :)))

Plan wycieczki był oczywisty: Morskie Oko. Pamiętam je z dzieciństwa, gdy byliśmy tam z Księżną Matką . Cudowne miejsce, które dziś było celem naszych całych „mini wczasów”.
Ponieważ wyleźliśmy z naszego domku o chyba najgorszej strategicznie porze ( tak trochę przed południem…) , już w Bukowinie górale stukali się w głowy:
– dzie tam na Morskie dzisiaj! Toszz nawet policja zawraca z tamtej drogi, taki tłum!Od rana korki! Wsystkie jadą na Słowacje, tam mniej ludzi! ”
Faktycznie, korki już w Bukowinie były okropne. Czekaliśmy na busa do Zakopanego, gdy nagle…
koleżanki młodych!
Swoją drogą to niesamowite; czy nie znacie tego:
czasem umawiamy się i obiecujemy kolegom, koleżankom, znajomym, że ” na pewno za tydzień lub dwa spotkamy się, popijemy, pogadamy” . Ciągle nie ma czasu, odkładamy to ” na potem” i nagle spotykamy się niespodziewanie gdzieś tam na wakacjach!
Koleżanki młodych jechały do Zakopanego by …skakać tam na bungie!Stare „Ziomalki” dysponowały autem i dobrą znajomością terenu. Mieszkają gdzieś blisko Krakowa i skróty znają doskonale.
Faktycznie droga była pusta. Podziwiałam widoki i cieszyłam się , że tu naprawdę prawie nic nie jeździ:


Dopóki , dopóty nie okazało się, że nie tylko dziewczęta znają tę boczną dróżkę:


Cholera jasna, 25km/ h było w porywach!!!
Jakoś dobrnęliśmy do Zakopanego. Stamtąd już pokonywaliśmy pieszo różne szlaki. Oczywiście Morskie Oko było faktycznie nieosiągalne…
Do Bukowiny dotarliśmy późno wieczorem. Nasza ulubiona knajpa była( na szczęście ) otwarta.
Chyba zasłużyliśmy na suty, pyszny posiłek. I dobrego grzańca! ;)

***
Ostatnim etapem naszej ekspresowej wycieczki był Kraków .
Ale
to już całkiem inna historia ;)))
Kraków I
***