Święta, Święta i po Świętach..
wreszcie!
Spotkania rodzinne są , owszem, fajne, ale gdy jest się od 20 lat gospodarzem/ gospodynią , to wierzcie mi, może wyjść to totalnie bokiem. Mimo wszystko teraz było spokojnie; szwagier nie oblał mnie wodą, wie, że nienawidzę tego kretyńskiego zwyczaju. Poza tym MUSZĄ mieć w pamięci to, jak w zeszłym roku , po obfitym dyngusie po prostu wyjechałam / wściekła i obrażona/ na cały dzień z domu :> Uznali mnie za niepoczytalną; nie przejmuję się tym, przynajmniej miałam piękne , spokojne, objazdowe święta w swoich pięknych okolicach :> Oczywiście mój stary, dobry znajomy profesor był w stu procentach po mojej stronie, ale to oczywiste- zwykle zgadzamy się ;)
Ponieważ wreszcie uznano moją niechęć do deblinego polewania się wiadrami wody, mogłam spokojnie spożyć z gośćmi, suto zakrapiane świąteczne śniadanko nr 2.
Dużo Nas było dziś, oj dużo! Oczywiście po 2ch godzinach degustowania jadła i picia, stwierdziliśmy jednomyślnie i jednogłośnie, że należy włączyć ołtarz . Zasiedliśmy w wielkiej komnacie Pani Matki przy Jej wielkim telewizorze licząc na jakąś fajną , lekką rzecz kinową .
Ale po co? Po co, gdy trafiliśmy na rozmowę z Jarkiem K., gdzie Prezes domaga się rzetelnego śledztwa ws tragedii Smoleńskiej , potem fragmenty kazania kardynała Dziwisza ?! Doskonałe! To, że Jarkowi odbiło, każdy wie od dawna; szkoda , że również biedny Dziwisz skretyniał( a może to starcza demencja? ): ” Kościół Katolicki ( w Polsce) jest okradany (te ” niedomagania finansowe można tak tłumaczyć )”
, ” Kościół Katolicki miał lepiej w czasach Komuny ,niż dziś”
Noszz CUDO! :)))))) Lepsze niż dobry kabaret!
Ponieważ zbyt długie słuchanie Jarka i polskiego kleru może prowadzić do poważnego uszczerbku w sferze psychiki, przenieśliśmy się na piękne wyspy Oceanu Spokojnego. Patrząc na jedną maleńką, 1km na 1 km może, stwierdziliśmy jednogłośnie ( znów! ), że to wymarzone miejsce dla dwóch genialnych polityków i kumpli- panów Macierewicza i Jareczka K. do prowadzenia własnego śledztwa ws samolotu oraz planów zniszczenia wrogiej Rosji
Cudo! Czyż może być lepsze natchnienie i lepszy kabaret niż dzisiejsza polityka Polski i obecny Kościół?
*
Przypomniało mi się wydarzenie, które mnie początkowo wyprowadziło z równowagi, potem było ( i jest do dziś) powodem do śmiechu.
Otóż mniej więcej miesiąc temu moja jedenastoletnia córka po przyjściu ze szkoły, zakomunikowała:
– Mama, idę zaraz z Gabrysią ( kuzynką) zbierać pieniądze
– a gdzie Dziecko Drogie, idziesz zbierać te pieniądze? I PO CO??
– Mama, idziemy zbierać PO DOMACH na Caritas!
Zaniemówiłam. Na chwilę. W końcu spytałam:
– chwila, córeczko, a skąd ten pomysł? Było to lekcji wychowawczej? To SZKOŁA robi taką akcję?
– nie Mamo. KSIĄDZ.
Usiadłam.
Jak śmie? Jak może? Jak ma czelność wykorzystywać DZIECI , bez NASZEJ- RODZICÓW wiedzy i zgody, do tego rodzaju akcji??
– córeczko, a komu macie potem oddać te pieniążki?
– no jak kto komu? Księdzu!
Szlag mnie trafił! Mało ożarł się łażąc po Kolędzie? Chyba tak, bo mało ludzi już przyjmuje go…ehhh….
Postanowiłyśmy z matkami innych dziewczynek i chłopców iść z awanturą na plebanię. Oczywiście zabroniłyśmy kategorycznie dzieciom chodzenia po domach. Wyjaśniłam swemu dziecku:
– córeczko, nasza Rodzina ciągle pomaga biednym.Ludziom i zwierzętom. A takie sprawy ksiądz ma obowiązek konsultować z nami- rodzicami, a nie posyłać was, maluchy po domach!
Obyło się bez awantury z księdzem. Nagle wdzięcznie wycofał się z akcji….
*
Kilka lat temu mój Pierworodny kończył ogólniak. Już w drugiej klasie zrezygnował z lekcji religii, uzasadniając to tym, że nie będzie brał udziału w tym katolickim cyrku. Spytałam kiedyś wychowawczynię, czy nie można w tej szkole zorganizować lekcji Etyki zamiast. Rozmowa była krótka:
– pani Agnieszko, On jest GENIALNY, On poradzi sobie i bez tego; a NIKT nie wnosi tutaj o to…
Już wyjaśniam, (choć pewnie nie muszę) : w średnią ocen na koniec ogólniaka , wchodziła ocena z religii.
Pierworodny naprawdę urodził się dzieckiem wyjątkowo zdolnym i nigdy nie miał problemów z żadnym przedmiotem. Od początku edukacji miał średnią w okolicach 5.50 – 6,00.
Machnęliśmy w końcu ręką na ten koniec LO
– Mama, ja wyjadę w końcu z tego chorego kraju– powtarzał Syn. Dotrzymał słowa: dziś studiuje na uniwersytecie w Exeter…
A kilka lat temu na Akademii z okazji końca roku w LO płakałam.
Pierworodny został okrzyknięty Perłą Szkoły .Miał- miałby najwyższą średnią , gdyby nie..religia! Otóż Jego koleżanka wyprzedziła Go o zaledwie 2 lub 3 punkty( może dziesiąte punktów nawet; nieistotne tutaj) .Ona uczęszczała na lekcje religii, On nie.Szła jako pierwsza, ta niby najlepsza po odbiór świadectwa z rąk burmistrza. Biliśmy brawo, wszyscy. Zaraz poproszono mojego Pierworodnego. Był już bardzo znany z osiągnięć szkolno- naukowych.
A przede wszystkim ze sprawy religii
Gdy wstał i szedł po odbiór świadectwa, wstali WSZYSCY: koledzy i koleżanki, Rodzice uczniów i Nauczyciele. Owacje. Brawa, brawa i Jego imię!
Łzy same mi jakoś poleciały.
Byłam dumna z Niego. I z tego, że jednak społeczeństwo nie zdurniało aż tak jeszcze :))))
*
A Jarek…może tak z kardynałami niech pomyśli o pięknej wyspie na South Pacific?
;)
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.