Ta Jedna Myśl… ;)

„- położ się i marz Angie…Śnij …Ty tak pięknie potrafisz to robić, stworzona jesteś do tego…
– całe moje życie to marzenie. Częściowo spełnione…ale nie mogę tak ciągle. Nie można wiecznie marzyć. ” Śnij”..hmm, śnię ten Sen Miłości, w którym jesteś Ty. Dlatego chcesz, abym śniła..?
– Tak. Dlatego też
– czyż to nie trochę egosityczne..? Czuję Cię. Bardzo mocno. Potrafisz też tak..?
– Może nie uwierzysz, ale potrafię. Ty nie wiesz nawet, jak bardzo chciałbym teraz być obok. Być zawsze tam, gdzie Ty… Tak trudno Cię dogonić, ale będę podążać za Tobą. Zawsze…”

Ta jedna, Jedyna MYŚL,; to uczucie , które przepełnia każdą cząstkę naszego JA, sprawia że stajemy się lepsi…piękniejsi…Ta niewiedzialna NIĆ, która biegnie poprzez Świat i Wszechświat i łączy nas nierozerwalnie z innym człowiekiem i bez względu na wszystkie nasze potknięcia, porażki, pomyłki i jeziora goryczy, w które czasem wpadamy, oplata nas i trzyma mocno, każąc żyć….

Sen Miłości, w którym jesteś Ty…

….💖

ja

” Destiny of love”

Niedługo minie rok…
rok, odkąd zmienił się cały mój tamten świat ; świat tak pieczołowicie pielęgnowany przeze mnie, świat , który miał być już na zawsze, do końca trwać.
Nigdy nikt nie skrzywdził mnie tak bardzo i nigdy nie zapomnę tamtych swoich łez.Chyba mój biedny Anioł Stróż czuwał nade mną, gdy nagle o pólnocy, w trasie usłyszałam to..” Destiny of love”. Nie wiem, nie mam pojęcia skąd miałam siłę, by dalej jechać.Musiałam, przecież dzieci czekały na mnie, wiozłam im na studia prowiant.
Księżyc..mocno świecił i co chwilę ukrywał się za ciemnymi chmurami. Chwilami przez łzy nie widziałam drogi. Nie mogłam uwierzyć, nie mogłam pogodzić się z tym, co on zrobił….Człowiek, dla którego zastawiałm me życie i Przyszłość, któremu byłam oddana i wierna przez te lata, długie miesiące…
Nie chciałam istnieć, nie chciałam już BYĆ, czułam w sercu ten ostry nóż, niepojęty ból zdrady. Bezsilność. I żal do życia, Boga ,nawet do mego najdroższego śp.Piotra , że nie uchronił, nie ostrzegł mnie…Chciałam skoczyć w przepaść, zniknąć w Ciemności , jak kiedyś On. Chciałam do Niego,chciałam wtulić się i wylać w Jego ramiona to morze łez, tę okropną gorycz Przegranej.
Wakacje..lato- przez kilka tygodni nie było mnie.Egzystowałam, wegetowałam …leki na uspokojenie na przemian z alkoholem.
Dzieci…moje dorosłe dzieci, cała Trójka i mój kochany ” trzeci synek” ,czuwały; wciąż słyszałam: ” wstań Mama, dasz radę, jesteś silna, nie takie rzeczy zniosłaś, nie możesz cierpieć przez czyjąś podłość! „.
Po trzech miesiącach od tamtych wydarzeń, stałam już mocno na nogach. Znów otworzyłam się na świat…i znów wszystko zaczęło mieć smak i zapach. I przyszło to, czego nie spodziewałam się, nie chciałam już :
MYŚL, ta jedna, najpiękniejsza Moja MYŚL, coś, co nadało znów memu życiu kolory i radość 💖 .Myśl, która z czasem stała się symbolem sensu wszystkich dni.
*
Po kilku miesiącach oswoiłam smoka ; mogę już słuchać tego bez łez. Lecz zawsze będzie przywodzić mi na myśl tamtą księżycową , ale straszną moją Rozpaczy Noc, a
JEDNOCZEŚNIE przypominać o tym, że warto,że po prostu TRZEBA zawsze wstać i IŚĆ…♥️

Dla ….

Chyba można
jeszcze raz wiosną zrywać polne maki,
jeszcze raz w letnią noc patrzeć na spadające gwiazdy,
jeszcze raz raz zatańczyć wśród kolorowych, jesiennych liści,
jeszcze raz całować w morzu śnieżnych zasp…
*
Nikt mi o tej porze roku nie dał moich ukochanych kwiatów, żadnych kwiatów..
skąd wiedziałeś..?
Nie obawiaj się, czekam i TO jest..
tak delikatne, lecz z biegiem czasu i tych myśli
tak coraz mocniejsze i ciężkie,
tak do końca nokautujące jak właśnie …..
to:


*

Dzień , kiedy pękło mi serce…Day when my heart exploded…

Dzień , kiedy pękło mi serce
przetkany był słońcem
i wiosennym deszczem..

uśmiechały się kwiaty
w moim ogrodzie,
( może były piękniejsze, niż co dzień ..? )
dom pachniał obiadem, kot mruczał czule,
dzwonił telefon,
nie wydarzyło się nic więcej …
W Dniu
tym ,
gdy pękło mi serce.
I
było tak zwyczajnie,

na szybach tańczył  południa blask,
wieczór kołysał  szum wiatru
a Noc płynęła

jasnym szlakiem gwiazd…
W Dniu, gdy pękło mi serce..nic nie wydarzyło się przecież.
tylo nagle,
w przestrzeni
… Niesforne Kawałeczki.
Setki ,tysiące  okruchów..
ujrzałam
drobiny jakieś
nieskladnie dryfujące we
Wszechświecie.

Złotem gwiezdnego pyłu
śmiał się świat i
pachniał
wiosennym deszczem
w Dniu
kiedy
pękło mi serce…

The night sky

noc-zima

 

Na tym malutkim, wiejskim cmentarzu czułam się dziwnie: swojo- nieswojo. Nie lubię cmentarzy, nawet tak uroczy jak ten, ułożony miedzy starymi dębami i świerkami nie ujmie mnie niczym. Czerwone, złote światełka zniczy, to złudne ciepło w zimie .Odejścia.
Niedawno znów żegnałam Kogoś. Nie, nie tutaj,ale ..
nagle Tam trzeba było stanąć twarzą w twarz  z Przeszłością. Bolało. Okropnie bolało. Zapomina się pozornie. Tak naprawdę się nie zapomina. Przeszłość potrafi okrutnie zaboleć.
Maleńki cmentarz jest inny. Śliczny, na pagórku wśród drzew.
” Tu moi Dziadkowie, tu Wujek, a tam…”- zapaliliśmy znicze. Popatrzyłam w nocne, styczniowe niebo.I nagle uśmiechnęłam się :
ORION!
Niezmiennie trwa. Przewrotnie – jak wszystko tutaj.
*
W koronach pięknych, starych świerków wiatr śpiewał znajomą pieśń.
Zima, zima.
I znów znajomy dźwięk, znów ta melodia,
te słowa …
znów wdarły się w moją duszę.
Ta ZIMA przedłuża się…

„Zwiewnie opuszczasz ziemię
delikatnie unosząc się na wietrze
wznosisz głowę, by ujrzeć gwiazdy
i złapać wiatr ponad drzewami
wiesz, że jesteś bezpieczny, wiesz dokładnie gdzie jesteś
nocne niebo przeczesuje twe włosy
rzuca cień na pola
przy srebrnym księżycu oświetlającym noc
ponad górami, ponad wzgórzami
horyzont się zmienia, dryfujesz dolinami
osiągając odległość płyniesz samotnie
niczym orzeł o północy, tuż pod gwiazdami

zimnymi oczami widzisz toczące się wzgórza
toniesz w zadumie
a wolność wędruje przez zimowe niebo
wpływasz w zapach lasu
delikatnie kołysząc się ku dołowi

ciepła poświata wsi jest pogrążona w spokojnym śnie
powstajesz, by spotkać ponure góry
które tocząc się pokonują odległość
duch ponad północnym wiatrem zmierza donikąd
by spotkać wstające słońce”


***