* Obiecał mi poranek szczęście dziś*

Są takie chwile w życiu człowieka, że więźnie głos w gardle, odbiera mowę; coś zatyka w środku i nagle łzy same, nieproszone zaczynają płynąć.
Szczęście, wzruszenie.
Byłam w pracy gdy koło 8:30 zadzwoniła Księżna i krzycząc szybko w słuchawkę zakomunikowała:
– Najlepsza matura w szkole!! Humanistyczne 100% lub prawie 100%!! Matma trochę gorzej, ale to nic; dyrektorka prawie płakała wręczając Mu świadectwo, z historii poszerzonej nikt nie napisal jeszcze w tej szkole Takiej pracy!!
: ))
Coś odpowiedziałam spokojnie Księżnej; wszak jestem z Nią w stanie Zimnej Wojny i nie będę ryczeć z radości do Niej i przy Niej ( pewnie znów skwituje, że ” nie dość kocham swe dzieci” ; ))
W środku zatrzęsło mną ze wzruszenia a łzy popłynęły przy kolegach i koleżankach..
Wiedziałam, że zda, że zda bardzo dobrze; obydwaj z Pierworodnym są doskonali , ponad przeciętnie zdolni przecież. Ale co innego wiedzieć ,a co innego doświadczyć tego znów i to w tak ważnej chwili życia! Przypomniałam sobie jak to Biedactwo Astmatyczne leżało tygodniami chore; jak miesiącami opuszczało zajęcia w ogólniaku, jak to Chuchro dusiło się przy każdym większym wysiłku…
Wiele razy podczas Jego edukacji zastanawiałam się kiedy Go w końcu wyrzucą ze szkoły za absencję; )) Zawsze jednak nadrabiał zaległości( których,dzięki temu, że pracował w domu sam, zresztą prawie nie miał).

Mój Mały Lewku, Mój Lwie
Gratuluję Ci!

Może to nic wielkiego ( w końcu to mój syn przecież) ale byłam przy Nim zawsze, zawsze, zawsze.
A teraz, dziś, zaraz
coś się kończy. Przecież za 3 miesiące odchodzi z domu. Wyjedzie gdzieś na studia. Pierworodny jedzie kontynuować studia w Anglii; w Zamku zostanie tylko Mała Wiedźma i Księżna.
A ja…? Prawdopodobnie opuszczę Zamek. Na jakiś …czas.
Może Mała Wiedźma dojedzie do mnie..? Może, może.
Lepiej nic nie mówić, żeby nie zapeszyć. Plan ma powieść się w całości, do końca.
A kilkuletni plan kończy się realizować.
Doczekałam ,
doczekałam wielu rzeczy. Moje czary spełniły się.
Pozostało czekać tylko aż pewna klątwa zacznie działać. Ostatnia i największa.
A potem
Wolność!
: ))
Może gdzieś nasz los jest zapisany w gwiazdach; może rodząc się mamy już jakieś swe przeznaczenie. Może wystarczy tylko uważnie rozejrzeć się i wybrać odpowiednią dróżkę.. ?
; ))))

P.S.
Kto odgadnie, co to za drzewo na górnym zdjęciu, dostanie w nagrodę od Angie
zestaw do czynienia uroków
: )

Dla Caddicusa specjalnie powiększenie drzewa/ drzewo z bliska:

*Przypływ*


*
I nie ma NIC piękniejszego niż…

PRZYPŁYW

W morze spienione, w szumiące morze
gwiazdy spadały i nikły.
Oto ci serce dzisiaj otworzę –
To przypływ, miła, to przypływ!

Nocy tej księżyc poszedł na przełaj
przez srebrne wody Śródziemne,
fala do brzegu szła i ginęła,
jak giną słowa daremne,

fala ginęła, fala wracała,
jak miłość, której nie trzeba,
i obojętna gwiazda spadała
z obojętnego nieba.

Miłość konała, jak na gruźlicę
konają piękni i młodzi,
i w konającej patrzałem lice
z rozpaczą, że już odchodzi.

Mówiłem sercu: “Milcz o miłości,
serce uparte i dumne” –
a miłość rosła we mnie jak kościół,
dokąd wniesiono już trumnę.

Słowa miłości, słowa rozpaczy
zdławiła noc głuchoniema.
Kochać – to znaczy: dotknąć, zobaczyć,
a Ciebie nie ma… nie ma…

Nocy tej przypływ bił o wybrzeże
zagniewanymi falami.
Byliśmy prości, byliśmy szczerzy,
byliśmy smutni i sami.

I słów nie było. I niepojęta
tkliwość złączyła nam dłonie…
Ja nie pamiętam, nie chcę pamiętać,
że miłość była w agonii!

Ach! ona świeci blaskiem wspaniałym
w gwiazd spadającym hymnie!
Gwiazdy – to mało, morze – to mało,
jeżeli miłość jest przy mnie,

bo wtedy mogę ująć w ramiona
świat od miłości mej szerszy
falą wezbraną, falą szaloną
nie napisanych wierszy…

Miła, ja płaczę… Gwiezdny alkohol
ma posmak cierpki i przykry.
Fala powraca szemrząc ci: “Kocham”.
To przypływ, miła, to przypływ….

W. Broniewski

***

***Spełniło się !***

Tyle lat, tyle miesięcy szukałam TEGO!!!
I dziś napisałam do kogoś Nieznajomego..i ten KTOŚ dał mi link!
Dziękuję tutaj , na swoim blogu, Jarzębinie !!!
*
Marzenia spełniają się. Najczęściej niespodziewanie, najczęściej po jakimś czasie.
Czyli: wszystko jest możliwe!

A JEŚLI KTOŚ CHCE WIEDZIEĆ O MNIE WIĘCEJ, ZNAĆ MNIE-
TU JEST
WSZYSTKO….
:

Moje, o mnie, dla mnie

* Jedziemy! *


Pewnego razu, podczas suto zakrapianej biesiady w Zamku, pod wpływem chwili wygłosiłam publicznie taką oto myśl:
-wiecie co, najchętniej to pewnego dnia zostawiłabym wszystko tutaj i pojechałabym do Rosji, przez Rosję ,najlepiej koleją transsyberyjską…ehhh…
Księżna, która rzadko aprobuje moje pomysły, tym razem aż radośnie podskoczyła na fotelu i z entuzjazmem wygłosiła przemowę:
– i tu Angie trafiłaś bezbłędnie! No patrzcie sami: toż to w sam raz dla Niej- pośpiewałaby z Rosjanami, potańcowała, piłaby sobie do oporu z Braćmi Słowianami! Ty tam dziecko pasujesz, TO COŚ DLA CIEBIE!
Podobno nikt nas nie zna tak dobrze jak nasze matki. Hmmm, Księżna z pewnością ma dużo racji w tym co powiedziała,; myślę, że przecenia jednak trochę moje możliwości spożywania alkoholu. Podejrzewam, że „pierwszy lepszy” Rosjanin po 2 godzinach picia znokautowałby mnie….
Picie piciem, nie to wszak najważniejsze byłoby w mojej podróży. A pomysł tej podróży mocno zakorzenił się w moich myślach. Pojechać hen, zostawić za sobą to wszystko co ssie, co bolało..
To co powiem teraz będzie mało oryginalne , ale muszę maksymalnie w końcu skupić się i dobrze skreślić totka.
Teraz chyba bardziej oryginalnie: gdy już wygram, zaproszę całe TWA na wycieczkę. Roczną wycieczkę. Koleją transsyberyjską!
Wynajmie się cały wagon albo kilka nawet; myślę, że coś takiego będzie odpowiadać Katonowi:

( Oczywiście osobny przedział na książki i laptopa; Katon nie może przestać pisać! )
Charmee z Pokerem będą mieć swój private duży przedział i jak zechcą to czasem wpadną odwiedzić pozostałych.
Wg będzie odpowiedzialny za dostarczanie każdemu odpowiedniej ilości trunków oraz za pilnowanie mnie oraz odciąganie mnie od obcych ludzi obcych narodowości, do których mogę pałać spontaniczną i wielką miłością. Sensi i Guard będą mieć swoje specjalne, luksusowe przedziały, natomiast przedział Maxcela będzie obity czymś dźwiękoszczelnym (na wypadek gdyby Maxcel zechciał posłuchać sobie np Oriona tak na full ).
Inspektor będzie miał w przedziale swój private barek z dobrym koniaczkiem oraz regał z księgami.
Zabierzemy również Deluzję; mogę towarzyszyć Jej w poznawaniu różnych ludzi po drodze i w drodze : ))
Myślę, że bezwzględnie konieczna jest obecność Witaminki; ktoś przecież musi zająć się opracowaniem oraz przyrządzaniem menu; stosownie będzie również zaprosić na naszą wycieczkę Mirkę; dziewczyna robi świetne zdjęcia. Będziemy wklejać je na blogi i podsycać w ten sposób zazdrość innych.
Oczywistym jest zabranie w podróż Caddicusa (a nawet Mariana z Helą). Trochę martwię się, że znajdziemy się nagle za Ich sprawką w innej epoce,ale myślę, że jakoś wrócimy szczęśliwie.
A zresztą, co za różnica w jakiej epoce będziemy, gdy będziemy w środku tajgi gdzieś.. ? ; )))
Tak czy inaczej ,trochę czujności nie zaszkodzi; musimy tylko odnotować dokładnie w jakich porach doby będzie wyłaniał się ze swej salonki Chimera oraz w jakiej strefie czasu akurat jesteśmy; Chimera ma zwyczaj pojawiać się około północy, (czasem jako astral). Gdy znajdziemy się w innych strefach czasowych, Chimera może niespodziewanie wpaść na kolację np o 5rano ; ))))
Zabiorę ja, osobiście ja na specjalne moje zaproszenie kolegę Mmrr. Wydaje się być podobnie emocjonalny do mnie i myślę, że z przyjemnością posłucha ze mną na jakimś postoju w Rasii tego:

Kolegę Graforomana prosi się o zabranie trochę skrzynek z warzywami z Jego ogródka oraz kilku płyt z dobrą muzyką. Oraz o niezrażenie się widokiem wzruszonej do łez i śpiewającej TĘ PIEŚŃ koleżanki Angie:

Kolega Graforoman może zabrać też swoich Znajomych; warunek tylko taki: mają pić trunki wszelakie i polubić rosyjskie pieśni ; ))
Myślałam o koledze KLdaV , ale nie wiem co inni powiedzą na zabranie Jego..Chyba wkurwią się trochę, bo dokuczał ostatnio wszystkim ; zresztą Kolega Kot zwykle jest w podróży i niewykluczone, że spotkamy Go gdzieś w środku Wielkiej Rasii ; ))
***

Mam nadzieję, ze zaczynacie powoli pakować się. Odmów zaproszenia na wycieczkę ( przyp: roczną) nie przyjmuję.
A Charmee z Pokerem mogą potem se do Australii. Zawsze bliżej będzie stamtąd : P

No to jedziemy!

Z pieśnią na ustach :

* The Midnight…Dream*

Maybe I’ll never find him
Maybe he’s gone forever
Maybe I’ll have to sit here
Watching the weather

One thing’s pretty certain helped me
Make it in the night
Showed me somewhere else between wrong and right

I wake up on a good day
And the world feels wonderful
The midnight summer dream has me in its spell…

*Tacy Sami * c.d.

Ponieważ zauważyłam, że moja ” szkocka historia” spodobała się Wam, postanowiłam wkleić tu fragment swojej książki, która jest przede wszystkim właśnie o Szkocie i o mnie.
Być może pogrążę się tym co powiem teraz, ale zaręczam, że nie ma tu nic fikcji literackiej.

No to jedziemy:

(…)
W ten piękny, wspomniany już wrześniowy dzień , gdy zaczęłam pisać moją opowieść o podróżach w necie, zgłosił się do mnie niespodziewanie jakiś Szkot. Był już właściwie wieczór, pisałam książkę mając obok włączonego skypa. I oczywiście słuchawki na uszach i oczywiście świetną muzykę w nich.
– witaj Śliczna Damo! Czy porozmawiamy?
– witaj. Może porozmawiamy. Skąd jesteś?
– jestem Szkotem i mieszkam w Szkocji. Na imię mam Craig. A Ty? Jesteś Polką? A jak masz na imię?
– Agnes, my name is Agnes. Ale niektórzy nazywają mnie „Angie”
– Agnes to piękne imię. Angie też ładnie. Czy masz Agnes męża lub chłopaka?
– nie, nie posiadam takich stworzonek
– haha! To było dobre!
– wszystko co robię jest dobre, haha! ! A Ty? Jesteś żonaty?
– nie i nigdy nie byłem. Mam 2 dzieci- 14 letnią dziewczynkę i małego chłopca. Oboje mają inne matki
– haha, panie Szkot, to pan jest „Superman”
– haha! Jesteś bardzo dowcipna!
– i mądra oraz piękna!- hahaha!
– haha ! Tak,tu na zdjęciu wyglądasz ślicznie!
– przestań, to tylko iluzja internetu. Zdjęcia zwykle zresztą kłamią
– nie zawsze.
– a gdzie jest Twoje zdjęcie Szkocie?
– wiesz, ja dopiero od wczoraj mam skypa, kolega mi ściągnął. Nie wiem specjalnie jak z tym obchodzić się. Czekaj, spróbuję zaraz coś „wrzucić” na profil
Dał swe zdjęcie. Szalony widać. I całkiem przystojny! : ))
– piękna bestia!- powiedziałam
– Hehe! Dziękuję!
– ile masz lat?
-34 skończyłem
– cholera, jestem starsza od Ciebie o 3 lata!
– to nic, starsze kobiety mnie fascynują!
PIG! O Fuck!! Nie jestem stara!
– no nie jesteś ale nie musisz od razu mówić, że jestem świnia
– nie denerwuj mnie, to nie będę tak mówić!
– Agnes, powiedz mi, czy Ty jesteś furiatką?
Co On wymyślił znów? Nie znałam tego słowa, nie znałam wielu słów , których używał. Słownik palił mi się w rękach dosłownie! Rozmowa na skypie, nawet” pisana ” , wymaga refleksu! Ale miałam swą sprawdzoną furtkę:
– czekaj Szkot. Jakieś gówno jest na linii i mamy złe połączenie. Ciągle coś przerywa
– O fuck, haha! Gówno na linii!
– to nie jest śmieszne. A ja jestem Polką i przypominam sobie angielski, a Ty nie zapominaj o tym! Powinieneś mi pomóc a nie śmiać się!
– ja nie śmieję się z Twego angielskiego. Piszesz dobrze całkiem
Ale mi komplement- pomyślałam. Jakiś Szkot , ot! Mam kłopoty ze zrozumieniem go i to mnie wkurwia.
Muszę więc podokuczać mu, ciekawe jak zareaguje…?
– słuchaj Szkot: czego Ty ode mnie chcesz? Jeśli myślisz o seksie na kamerze, to zapomnij o mnie
– ???Ty jesteś szalona Agnes! Jaki sex? To śmieszne TU uprawiać sex! Sex jest dobry w realu!
No dobra – punkt dla niego. 1-0 dla Szkota. Zaatakuję z innej strony
– to dlaczego mnie tu zaczepiasz? Jestem Polką, daleko od Ciebie. Co Ty, fuck, żyjesz na bezludnej wyspie bez kobiet?
– jesteś niemiła. Mieszkam w Szkocji, mówiłem Ci. Jest tu wiele pięknych kobiet. W Londynie spotkałem pewną Polkę, rozmawiałem z nią. Była bardzo miła. Mam kilku znajomych z Polski. Bardzo lubię Polaków
– dlaczego lubisz Polaków? Bo są śmieszni czy egzotyczni dla Was w UK?
– wiesz Agnes, hamuj trochę. Jesteś złośliwa naprawdę!
Przypomniał mi się Hunter( pierwszy mój znajomy Szkot)
– tak, jestem złośliwa. A Twój szkocki kolega mówił do mnie:
złośliwa małpa. Mała, złośliwa małpka!” haha- sama rozbawiłam się tym wspomnieniem.
I tym „nowym” Szkotem. Podobał mi się coraz bardziej. Wytrzymywał me ataki i nie przejmował się moim niedoskonałym angielskim. Uparta bestia! Któż to może być? Jest podobny do mnie, cholera!
– może i miał rację tamten Szkot. Wiesz Agnes, marzę o tym, by zwiedzić Polskę. Chciałbym pojechać do Krakowa. Słyszałem, że jest to piękne miasto
– Tak, Kraków to piękne miasto. Szkoda tylko,
że WY- faceci z Wielkiej Brytanii niszczycie tam puby, restauracje
– Ty Złośliwa Małpo!!! Ja jestem Szkotem! Szkoci nie niszczą mienia! To te ANGIELSKIE Chuje jeżdżą po świecie i niszczą wszystko!
Przysięgam- w tej sekundzie WIEDZIAŁAM! Wiedziałam, że będę go lubić! Wreszcie ktoś ubawił mnie do łez, wreszcie ktoś wytrzymywał moje złośliwości!I mówił do mnie tak zrozumiale- pomimo tego, że wciąż musiałam wertować słownik!
Nie ustępował mi złośliwością też:
– co Ty tam masz na biurku Angie?
– mam słowniki angielskie. 3 słowniki i 5 copy- booków!
– po co Ci, fuck, tyle tego??
– no, fuck, przecież ciągle się uczę!
– ee, ja mogę być Twoim słownikiem! I pewnie więcej nauczysz się tu ze mną niż z tych słowników!
– pierdolenie! Ty jesteś niecierpliwy, to widać, a ja potrzebuję czegoś cierpliwego. Książki nie wrzeszczą przynajmniej!
– ja też nie wrzeszczę! Till ktoś mnie nie wkurwi,na przykład pyskata Polka haha!
– go to hell Szkocie!
– możesz mi dać swój nr telefonu Agnes?
O FUCK!
– wiesz Szkot, to miłe, że chcesz mieć mój nr telefonu, ale wiesz, ja nie daję nigdy telefonu obcym….
– Ha, ha- może wstydzisz się po prostu swego innego akcentu i nie chcesz dlatego pogadać ze mną?
„Innego akcentu”??? Jak śmiał?? Jasne, że się trochę wstydzę, ale nikt, żaden Szkot nie będzie drwił sobie z mego akcentu!
Słuchaj Szkot- jestem Polką , więc mam polski akcent. I pierdolę „wstydzenie się”! Nikogo i niczego nie wstydzę się!
A telefon dam Ci kiedy JA będę mieć ochotę Ci dać ! A w ogóle po co ci telefon? Możemy pogadać przez kamerę. Masz?
– nie, nie mam jeszcze. Mówiłem Ci, dopiero wczoraj kolega ściągnął mi skypa.
– to kup kamerę Szkot! To nie jest naprawdę takie drogie– Punkt dla mnie! : )))
– dobrze, Agnes, jutro kupię kamerę. A Ty nie musisz mi dokuczać ciągle!
-Ok, to spotkamy się jutro. O której będziesz w domu?
– różnie kończę pracę. Zwykle jestem około 21, 22.
– jakiego czasu? Polskiego czy Waszego?
– Fuck! Zapomniałem, że w Polsce jest godzina do przodu. Mówiłem o czasie na Wyspach
-aha. To do jutra!
– do jutra!
Nie mogłam doczekać się jutra. Bałam się angażować w tę znajomość- zresztą, jak można mówić o jakimś angażowaniu po jednej rozmowie?? Ale czułam od początku, ze TO jest TO. Już rano tęskniłam za tym Dziwnym Stworzeniem ze Szkocji. Na wszelki wypadek jednak odsuwałam mrzonki o Nim od siebie ,jak najdalej. Miałam dość już niepowodzeń, postanowiłam być sama. Dobrze mi było zresztą z tym. Zresztą- czego oczekiwać po kolejnej wirtualnej przygodzie? Jedyny pożytek z tych wygłupów to szlifowanie j. angielskiego. Nauczyłam się żyć SAMA, nauczyłam się wyodrębniać granicę między zabawą a czymś poważnym. To znaczy- myślałam, że nauczyłam się tego….
Los pokazał potem jak krucha to granica, jak nagle okazuje się, że świetna zabawa przeradza się w coś większego, w coś prawdziwego….
Spotkaliśmy się ,zgodnie z umową, nazajutrz wieczorem
– hi Angie. How are u today?
– Im fine, thanks, and u?
– Im fine too. A bit tired after work, but it is normal
– gdzie pracujesz panie Szkot?
– buduję domy. A Ty?
– ja pracuję w biurze. Czasem jest to okropnie nudne, ale czasem denerwujące. Właśnie przyjechał do nas kontroler. Wszyscy chodzą wściekli
– jaki kontroler?
No jak miałam mu powiedzieć? Fuck!! Nie znałam wystarczająco angielskiego!
– normalny kontroler- wybrnęłam jakoś głupio…
– no dobra, ale co będzie kontrolował?
Myślałam, że zabiję tego Szkota! Czy on zapomina ciągle, że rozmawia z Polką, która dopiero przypomina sobie / uczy się angielskiego?? Podpowiedział mi:
– bezpieczeństwo? Higienę pracy? Dokumenty?
– to jest Chuj Wredny i ma zamiar kontrolować wszystko- znowu wybrnęłam. Byłam jednak coraz bardziej zła na siebie. I do tego faktycznie przerywało połączenie!
– co Agnes, znów „gówno „ na linii? Haha!
– Tak, kurwa, jest gówno na linii naprawdę! Masz tą kamerę?
– nie zdążyłem kupić, ale już wiem gdzie mam kupić i jaką kupię
– słuchaj Szkot, możesz wysłać mi swoje zdjęcie?
– jasne, ale nie wiem jak…i mam tylko jedno zdjęcie, które zrobił mi kolega telefonem…Powiesz mi jak mam wysłać?
No nie, to już było coś strasznego! Jak mam opisać proces wysyłania zdjęcie po angielsku przez skypa????
– wait Scot. Muszę pomyśleć i …znaleźć słowa angielskie. W swoim dictionary, fuck!
– haha, ok, czekam
I wyobraźcie sobie, że jakimś cudem, prostymi słowami pokierowałam nim! Wysłał mi swe zdjęcie.
Naprawdę wyglądał bardzo ładnie. Był w pubie po meczu z kolegami.
– Ładny chłopiec!- powiedziałam
– dzięki. Czy Ty też wyślesz mi zdjęcie?
– jasne!
Wysłałam mu 2 najładniejsze.. Czekam, czekam na reakcję Szkota..i nic!
– hey, Scot- masz te moje zdjęcia?
– I’m sorry, miałem Agnes, ale…zgubiły się! Nie wiem gdzie są w moim komputerze!!!
– kurwa, kocham Cię Szkot! Normalnie KOCHAM! : )))
– hehehe!
Pomoc w poszukiwaniu mych zdjęć w komputerze Szkota była niemożliwa- ja regularnie coś źle zapisywałam i wiele plików też mi „ginęło” (Big Brother nigdy nie mógł tego zrozumieć; zawsze mówił kiwając głową: jak może coś ZAGINĄĆ w komputerze? I natychmiast znajdował to coś… )
Skoro nie umiałam w swym ‚polskim” pc znaleźć swoich rzeczy, tym bardziej nie mogłam pomóc Jemu w jego w „szkockim” pc…
– słuchaj, wyślę Ci jeszcze raz
-ok
Gdy dostał te zdjęcia i jakoś zapisał je, powiedział:
– Agnes, Ty jesteś Lady in red, MY Lady in red!
Byłam zachwycona. Ale i czujna :
„Może to jednak świnia? Niemożliwe, aby ktoś był TAKI JAK JA!”- biłam się z myślami
– A co myślisz o tym drugim zdjęciu?
– bardzo ładne. Jesteś bardzo ładna
– Zdjęcia kłamią. Agnes jest bardzo ładna w rzeczywistości, nie na tych zdjęciach!
– Tak, jestem pewien, że Agnes jest bardzo ładna w rzeczywistości!
Tak mi było miło z Nim, że postanowiłam otworzyć sobie piwo. Zawsze lepiej przecież człowiek mówi po angielsku się po zaaplikowaniu czegoś!
Rozmawiając z Nim słuchałam swych piosenek oczywiście. Postanowiłam dać „ unieść się fali”- przecież nie wiem kto to jest, czy będzie nadal moim kumplem, czy nie zniknie gdzieś w wirtualnym świecie …Postanowiłam więc brać chwilę
Pisałam do Niego słowami piosenek. Akurat leciało „ Blue Cafe” Chrisa Rea .
– ‚ gdzie byłeś? Gdzie zamierzasz pójść ? (…) ja chcę iść z Tobą”
– chodź ze mną Moja Mała Dziewczynko! Zabiorę Cię wszędzie, gdzie tylko zechcesz!
Te słowa wypełniły mnie. Dosłownie.
Prawda to czy nie prawda co mówi – jakie to ma znaczenie, gdy teraz, w tej chwili On mówi moim językiem?!
A może jak ja jest tak spragniony miłości, w której istnienie prawie przestał wierzyć…?!
Trudno było rozstać się tego wieczora. Umówiliśmy się na jutro.
-hey Angie! Jak się miewasz?
– dzięki,ok Scot! A Ty? Masz kamerę?
– jeszcze nie, ale obiecuję, jutro kupię
– ok, myślę, że jak chcesz pogadać ze mną i widzieć mnie, możesz zadzwonić. Ja włączę swoją kamerę i Ty będziesz mnie widział. Ja Ciebie nie…
– jak to możliwe?
– normalnie. Często tak rozmawiam z moimi przyjaciółmi z ANGLII – punkt złośliwości dla mnie!- Oni mnie widzą, ja ich nie, ale jest fajnie i tak
– aha.. Dużo masz tych „angielskich” przyjaciół?
– tak. W ogóle to mam przyjaciół z całego świata. To ważne dla mnie, bo jak wiesz, uczę się angielskiego i Ci ludzie pomagają mi
– dobra, spróbuję zadzwonić a Ty włączysz kamerę
Zadzwonił. Wtedy zobaczył mnie po raz pierwszy przez kamerę.
– widzisz mnie?- spytałam
– tak, widzę
– i…?
– czekaj Ang, muszę lepiej ustawić video
Byłam zła. Nie powiedział nawet czy ładnie wyglądam!!
Zaatakowałam więc z innej strony:
– wiesz Szkot, może nie jestem nimfą z Twych snów, ale przynajmniej jestem uczciwa, choć czasem pyskuję…
– „nie jestem nimfą z Twych snów”! Agnes, Ty nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym teraz być z Tobą tam!!
– fucking bullshit, nie czaruj Szkot! Pamiętaj, że mam wysokie IQ!
– jak wysokie?
– nie pamiętam, ale na pewno wyższe niż Ty , hehehe!
– spodziewałem się takiej odpowiedzi! Hehe!
Nie rozmawialiśmy ” na wizji” , to niemożliwe gdy jedno nie ma sprzętu. Ale pisaliśmy i on mnie widział.
Byłam tak zadowolona z siebie, że ciągle ruszałam się na stołku( jak zwykle…) i śmiałam z każdego swego udanego „strzału” w Szkota
– Angie, Ty tak cieszysz się jak dziecko gdy piszesz, Ty cała ruszasz się!
Musiał zauważyć!FUCK!! Odpisałam:
– tak, kurwa, zawsze ruszam się, nie umiem siedzieć spokojnie w jednym miejscu. Sąsiad mówi, że mam ADHD! Haha!
– Haha! Agnes,opowiedz coś o sobie proszę.
( … )
Pierwsza (poważna) kłótnia

– słuchaj Agnes, czemu traktujesz mnie jak idiotę? Ciągle wchodzisz i wychodzisz z pokoju! Może tam ktoś z Tobą jest?? Czy Ty myślisz, że będę czekał, kurwa, w nieskończoność? Czy chcesz, abym był Jednym z Twoich Idiotów? Jeśli tak chcesz, fuck, to sobie możesz chcieć, ale nie ze mną; pierdolę takie coś!
” O Ty chamie! Ty tak do mnie? „- pomyślałam- ” czekaj, fuck, ja Cie już załatwię. Inteligencją i spokojem” ; )))
– słuchaj Szkot: powinnam powiedzieć Ci spierdalaj, ale ponieważ nie jestem taką chamką jak Ty,to nie powiem. Powiem Ci za to, że jesteś nie tylko idiotą ale i chamem i świnią. A nawet prostacką świnią! Zapomniałeś, że mam tu psy i całą familię, kurwa, i że muszę time to time do nich zajrzeć? Ok, jak taki jesteś CHAM, to mogę tylko powiedzieć Ci good luck i be careful, bo jak nie zmienisz się, to nigdy nie znajdziesz Swojej Przystani !!
– czekaj Angie, wait please! Nie mówiłaś, że mieszkasz z rodziną i że masz tyle psów!
– jak to, fuck, nie mówiłam?? Po prostu pierdolisz co piszę i mówię, tylko głupio patrzysz na mnie!
– bullshit! Zawsze czytam co piszesz i słucham , co mówisz! To Ty nie mówiłaś mi nic o tym, Im sure!
– Nie mówiłam, aha! To może myślałeś, że jestem stupid bitch, która nic nie robi w życiu, tylko siedzi na skype??!
– nie, kurwa, nie o to chodzi, nigdy nie pomyślałem tak o Tobie! Uspokój się Angie, fuck, przepraszam!! Nie chciałem Cię skrzywdzić ani urazic! Forgive me!! Calm down, please!
– ja Ci dam calm, kurwa, down! Teraz zostaw mnie, muszę uspokoić się i napić trochę piwa.
: )))

(…)

– Szkot, czy nadal chcesz mój telefon?
– jasne! Marzę o tym, haha
– nie drwij, bo, kurwa, nie dam Ci!
– nie drwię! Mówiłem, że chcę i prosiłem Cię nie raz już o ten telefon!
No dobra. Podałam mu swój numer. Natychmiast zadzwonił. Nie bardzo kleiła się rozmowa, niewyraźnie słyszałam go. Poprosiłam, by wysłał mi smsa przed snem. Powiedział, że to ” dziecinne i śmieszne, ale wyśle. I to, że mam bardzo sexi voice i ..piękny, polski akcent! ”
Bożę , jak ja wtedy nie cierpiałam Go! ; )))
Napisał przed snem:
– dobranoc Polko! Miło było rozmawiać z Tobą dziś!
– dobranoc Szkot! Mnie też było dość miło…
Następnego dnia znów o Nim myślałam. „Co za cholerny typ! Ale jaki zarazem fajny!Muszę jakoś go zaczepić, muszę napisać smsa! Może odpowie? Może faktycznie polubił mnie nie tylko tak „wirtualnie?”
Tak, napiszę, sprawdzę Go w ten sposób. Raz kozie śmierć!
– Witam Cię piękna bestio życzę Ci miłego dnia. I RATUJ mnie Szkot, ten kontroler jest potworem!!
– Witaj Miss Poland ! Fuck kontrolera! Wiesz, właśnie kupiłem kamerę! Pogadamy dziś na skypie? Proszę!
– jasne Czarujący Mężczyzno!
– Ty Złośliwa Lasko, nie mogę przestać o Tobie myśleć!
Nazwał mnie swym „polish No 1”,” crazy, pretty woman”
Uwielbiałam go! Pół dnia byłam w świetnym humorze! Wieczorem miałam tremę. Mimo wszystko to nie był ani Ronnie( znajomy Szwed) , ani Tiger ( Rosjanin) ani nikt inny! Ale czułam jakiś dziwny „związek dusz” z nim i bałam się coś spierniczyć. I- przyznam- trochę wstydziłam się. Będę rozmawiać z gościem, który przecież normalnie mówi po angielsku ( no, ze szkockim akcentem…)

( … )

– słuchaj Craig, wybacz moje błędy . Zamierzam pójść do szkoły i uczyć się nadal angielskiego.
– po co? Przecież uczysz się TERAZ gdy piszemy i rozmawiamy!
– tak, ale ja chcę mieć nauczyciela, który poprawi mnie zawsze i zrozumie
– ok, rozumiem. Agnes, jak ja kocham Twój polski akcent!
– Szkot, jak ja kocham Twój szkocki akcent!- miałam dobry refleks : ))- Ty też możesz być moim nauczycielem, ok?
-ok
– Ty będziesz uczył mnie angielskiego, a ja będę też uczyć Cię..
– czego?
– Miłości…tak Szkot, będę Twą nauczycielką MIŁOŚCI. ok?
– Miłości..dobrze, ucz mnie miłości Angie!

(…)

Była jakaś jesienna sobota. Po wykonaniu zwykłych, sobotnich obowiązków (czyli posprzątaniu Zamku oraz upichceniu jakiegoś posiłku), położyłam się po południu podrzemać. Ponieważ ciągle myślałam o swojej szalonej , szkockiej Love byłam w cudnym, anielskim nastroju. Wokół fruwały Amorki, Serduszka, Motylki Różowe itd ; ))
Pogrążona w słodkich marzeniach, zasypiałam. Byłam już prawie w Raju , gdy z tego błogostanu wyrwał mnie dźwięk telefonu . Może nie wyrwał całkiem:
” co za Gnój mi teraz dzwoni??” – pomyślałam-” przecież wszyscy moi znajomi wiedzą , że dzwonienie do mnie między 15 a 17 grozi śmiercią! Ok, odbiorę, tak nie przerywając tego swego błogostanu i szybko spławię tę kreaturę
Odebrałam. I w jednej sekundzie ryknęłam na cały Zamek:
– o kurrrwaaaa!
Nigdy nie klnę w Zamku na głos, ale nie mogłam inaczej, gdy serce mi stanęło w gardle a ciało stanęło nagle na baczność pod wpływem nieziemskiej dawki decybeli pochodzących z dźwięków jakichś dud i innych ludowych, szkockich instrumentów!
A brzmiało to ( mi prosto w ucho i na full!! ) mniej więcej tak:

” Nie wytrzymam tego!! Ja GO ZABIJĘ zaraz! Przez telefon!!”
– hello My Polka!! Can you hear my music?
Jak mam, fuck, nie słyszeć tego ryku??
– Ty crazy chap, obudziłeś mnie!!!
– oo, Im sorry, nie wiedziałem, ze śpisz po południu!
– nie wiedziałeś, nie wiedziałeś…PRINCESS’ ALWAYS SLEEP IN THE AFTERNOON!!!
– Angie, My Love, czy podoba Ci się moja muzyka? To z moich rodzinnych stron! Szkocka muzyka!- był bardzo dumny z siebie
– tak, jest nice, but, kurwa, ZA GŁOŚNO!! Moja poor head!!
– ok, wyłączę już. Wiesz Polka, pomyślałem, że jeśli my kochamy się each other, to Ty powinnaś zostać Szkotką jako ja jestem Szkotem i kiedyś wyjść za mnie!
O nie! Teraz przegiął! Całkiem i na max!! ; )
– słuchaj Szkot: JESTEM POLKĄ I BĘDĘ TILL I DIE! ROZUMIESZ? A TY ALBO KOCHASZ POLKĘ ALBO ZNAJDŹ SOBIE SZKOTKĘ, TRUE SZKOTKĘ! A JAK CHCESZ SIĘ OŻENIĆ ZE MNĄ, TO Z POLKĄ, Z AGNES, TY JERK GŁUPI, UNDERSTAND??

( … )

Napisałam dużo, dużo o sobie i Szkocie.
Książkę.
I ciągle zmieniam coś, ciągle przecież i tak nie ma
ZAKOŃCZENIA…
; ))))

*Tacy sami*

Dla Charmee

Pisanie jest jak wyrzucanie balastu zbędnych emocji; jak wentyl lub” guzik bezpieczeństwa”.I właśnie dlatego pisanie choćby było całkiem bez sensu, ma właśnie sens. Tak i już.
Ponieważ cały mój ” zdrowy tryb życia” , ” wyhamowanie” ostatnie doprowadziło do tego, że leżę przeziębiona dziś, postanowiłam myślami wrócić do tego co dla mnie było fajne i wesołe. I podzielić się tym tutaj, z Wami.

Jedną z najmilszych, najgorętszych i najbardziej szalonych rzeczy jakie dane było mi do tej pory przeżyć, był mój -kompletnie irracjonalny, kompletnie zwariowany- związek ze Szkotem ( pan nazywany przeze mnie tutaj ” Trupem z Szafy” ). Pomimo tego, że ten ” związek” nadal w jakimś sensie trwa, opowiem o nim już. Myślę, a nawet wiem na pewno, że My Scot nie miałby nic przeciwko temu; ba! byłby zadowolony, że mówię o Nim publicznie. Mnie ,dzięki Niemu, (jak już kiedyś wspomniałam) zna co najmniej pół Szkocji oraz pokaźna część Anglii ; ))) Czas więc przedstawić Go Wam tu, w moim rodzinnym kraju .Na moim (rodzimym) blogu.
Poznałam Go po półrocznej swej bytności w internecie. Dawno, dawno temu. Dokładnie 4 lata temu, ale w sieci, gdzie czas płynie jakoś inaczej, gdzie wszystko czasem nagle zmienia się i rządzi swoimi wirtualnymi prawami, te cztery lata to szmat czasu.
Kiedyś opowiem jak Go poznałam; dziś, ponieważ od jakiegoś czasu jestem na diecie i powoli zapominam smak wina, a, jak wiadomo ” głodnemu chleb na myśli”, opowiem o tym

JAK ANGIE UCZYŁA SZKOTA SPOŻYWAĆ ( kulturalnie) ALKOHOL

Było to dość dawno temu. Ponieważ od kilkunastu miesięcy tkwiliśmy z The Love of My Life w przedziwnie zmiksowanym virtualno- realnym związku i za cholerę,( pomimo wielu racjonalnych przesłanek, że to głupie jakieś) , nie mogliśmy się od siebie uwolnić, postanowiłam przedstawić mojej Love jasno swoje stanowisko w niektórych kwestiach. Najważniejszą sprawą było ” ograniczenie spożywania alkoholu przez Szkota” . Moje unoszenie się i nazywanie Go wprost boozing animal doprowadzało tylko do gwałtownych wymian zdań między nami( z czego 1/3 Jego sentencji rozumiałam na podstawie znajomości angielskiego; resztę tylko i wyłącznie dzięki swej intuicji ), więc podeszłam do tematu spokojniej.
Aby opowiedzieć o tym, muszę najpierw przedstawić atmosferę naszych virtualnych spotkań via camera. Otóż nie były to nigdy spotkania ” statyczne”; nie dla tak niespokojnych dusz grzeczne siedzenie przed kamerą i mdłe rozmowy. Kamera była włączona( czasem 12 h/ dobę) , a my- ja u siebie, On u siebie- ” normalnie” wykonywaliśmy różne czynności życia codziennego. Gdzieś tam w tle przechodziły nasze dzieci, gdzieś tam ktoś dzwonił, coś tam sprzątałam czy pędziłam do kuchni” bo się przypala”. Zwykle głośno grała muzyka i dlatego lepiej było nam porozumiewać się pisząc. Dla mnie było to świetne, bo od zawsze miałam kłopoty ze zrozumieniem ICH; prędzej sama sklecę wszystko co chcę po angielsku niż dobrze zrozumiem co Oni mówią.
Ale często też rozmawialiśmy „normalnie” . Live- via camera ; ))I tu wytworzył się przedziwny nasz język, język angielsko- polski. Szkot próbował się uczyć j.polskiego; próbował, bo kiedyś stwierdził, że jest ” fucking difficult” i lepiej żebym ja szlifowała angielski i- rzecz jasna- poznawała j.szkocki.
Wszystko co opowiem działo się ; niektóre teksty angielskie będę-celowo- pisać fonetycznie.

Ponieważ, jak wiadomo, angielski duużo lepiej idzie po spożyciu, zanim zabrałam się za ” umoralnianie” Szkota, zaopatrzyłam się w dużo, dużo red wine.
– słuchaj Szkot, musimy dziś poważnie porozmawiać- powiedziałam (po angielsku oczywiście)
– co się stało Polko? Czy coś zmieniło się.. ?
– nie, fuck, nic nie zmieniło się. Nic nie mów, bo teraz JA będę mówić, szat ap. Popatrz na mnie teraz. Co to jest?- spytałam trzymając w reku lampkę wina
– jak to co? Glass of wine!
– tak. Ale to jest JEDNA glass! Rozumiesz? ONE glass of wine! Jedna.
– i co z tego?
-to z tego, że będę dziś cały wieczór ją pić. Tę ONE glass, rozumiesz? I patrz na mnie i ucz się jak powinno się kulturalnie pić alkohol!
– a co Ty Polko , masz dietę znowu?
– kurwa, nie drwij ze mnie znów!
– nie drwię i nigdy nie drwiłem. Po prostu to dziwne, że masz tylko jedną lampkę wina dziś…
” Ja Ci dam, kurwa, dziwne!- pomyślałam- cicho, cholera, na podłodze obok krzesła mam cały baniaczek. A w kuchni drugi. Trzeba jakoś się napić, będzie lepiej mi szła rozmowa” .
– co tam Angie robisz pod biurkiem?
-aaaa, pod biurkiem..? Aa, koty ruszają kable- jakoś sprytnie wypiłam szybko tę glass i napełniłam znów. Na szczęście kamera nie jest ruchoma i nie wszystko , co się dzieje w pokoju , jest w stanie wyłapać!
– tak Szkot…rozmawialiśmy o piciu alkoholu. Spójrz na mnie. Rozmawiając z Tobą piję tę jedną glass i jest cool, prawda?
– no tak. Wiesz co Angie, kocham Cie, Im fucking loving you!
– jak to ” fucking” ?? Ty chamie!- byłam pewna, że mnie obraził.
– nie, nie, Angie, nie idź, stój; Ty mnie źle zrozumiałaś. ” Fucking” to u nas normalne słowo, to przymiotnik, to znaczy, że BARDZO Cię kocham. Rozumiesz? Fucking= very much!
– ok. Ale przestań używać wulgarnych słów. Myślisz, ze co? Że jak nie znam dobrze angielskiego to nic nie rozumiem już? I nie denerwuj mnie. Idę do loo
– Angie, loo to nieładnie; lepiej mówić toilet
– fuck toilet and loo! Ide- trzeba było przecież skoczyć do kuchni wypić po cichu trochę więcej wina wreszcie! : ))
Wypiłam haustem dwie szklaneczki. Od razu lepiej! Ok, wracam do Szkota. Tanecznym krokiem i podśpiewując.
– Angie, Ty jesteś taka wesoła dziś! To dobrze!
– jestem wesoła, bo Cię widzę, fuck!
– haha, mówisz, żebym nie przeklinał , a sama cały czas przeklinasz!
– boo widzisz Szkot.. – troszkę zaczął mi się plątać język- bo look at the world: jak ja klnę ,to jest inaczej. Ja jestem woman i jak klnę to jest takie..takie sweet!
– ah, sure!- zaśmiał się
– Ty się nie śmiej Szkot a lepiej słuchaj!- w tej chwili zabrzmiało :

Byłam w swoim świecie, całkiem, zupełnie Sobą. Wino i moja muzyka !
Jedno i drugie spowodowało, że zatańczyłam. Z kieliszkiem w ręku.. ; ) Ekstaza!
– Im dancing for you Scot! Look at me!- rozpięłam włosy, rozrzuciłam je na ramiona i tańcząc zawołałam:
– I am you girl with pearl’s hair!
– yes, you are! My girl with pearl’s hair!
Ponieważ alkohol troszkę zmienia punkt widzenia, dopatrzyłam się coś nie- tak w wyznaniu Szkota
– słuchaj Szkot, a Ty w ogóle wiesz o czym jest ta piosenka? Rozumiesz ją?
– no jak, fuck, mam nie rozumieć, kiedy ona jest po angielsku!!
– no dobra, ale czy rozumiesz sens jej?
– Agnes, nie rób ze mnie idioty!
– ależ ja nie muszę robić, hahahaha- byłam bardzo zadowolona z siebie. Atak śmiechu ( pijackiego? )
– ale Ty jesteś złośliwa!- i coś dalej mówił. Nie rozumiałam kompletnie nic
– Angie, co Ty szukasz teraz?
– ajm luuukkinng for- coraz bardziej plątał mi się język- więc , kurwa, znaczy fuck, luuukin for my dikszinery, fuck.. bikozzzz..aj hev tu ..hev tu…kurwa, no hev tu fajjjnd łan ..słowo, one fucking word! O już mam! BEŁKOCZESZ !! Tak Szkot, Ty właśnie bełkoczesz i nie rozumiem dlatego co mówisz !
– Polka, to Ty bełkoczesz! Co Ty masz w tym kieliszku? Wódkę z winem czy spirytus?
– fuck, wino, mam only red wine! A teraz łejttt.. łejt for miii, lalala, idę…ajm going to the loo, lalala
Oczywiście loo jak loo ; skończyłam jeden baniaczek wina w kuchni. Tanecznym krokiem wróciłam przed kamerę do Szkota.
– Ty jesteś amazing! Kocham Cię Polko!- wyszeptał wpatrzony we mnie
– ee tam kocham, kurwa, nudne to już. This..it becomes boring! Ja też Cię kocham Szkot; musimy wreszcie zamieszkać razem! A Ty tylko obiecujesz..fucking obietnice!
– zamieszkamy razem, choć to może być początek III Wojny Światowej!
– Tchórz! Głupi tchórz! Lajk e łuman! O! hehe! O czym mieliśmy rozmawiać w ogóle? Aaa, o Twoim piciu Szkot. Bo wiesz..pić możżżnaaa, tak kurtu… kurtu… kurwa, kulturalnie jak Ja , for eksampl. Luuuk at miii, unikaam , tak ajm evoiding brzydkich wyrazów i jestm najjjss! I to very najs a Ty, fuckin hell, bez fuck nie powiesz, kurwa, zdania! I pijesz dużżżżoo, za dużżoo! Masz nie pić! – po cichutku dopełniłam swoją one glass. I zarazem skończyłam drugi baniaczek…: )))
Alkohol zmienił mój nastrój nagle.
– wiesz Szkot…if ju..if ju…no, if ju był normalny i naprawdę, naprawdę kochał mnie…- zaszlochałam. Ni stąd ni zowąd rozbeczałam się – bo nobody loves me! I hev tu..tu go.. – podniosłam się i..natychmiast siadłam z powrotem
” Fuck, nie mam siły iść! Co robić??” – miałam gonitwę pijanych myśli
– słuchaj mnie Szkot..ja muszę iść spać. Ja..ja jestem dziś not well – wybełkotałam
– Eee, Polka, Ty jesteś pijana!! Ty jesteś normalnie pijana! Hahahaha! I Ty mnie uczysz jak delikatnie pić? hahaha! Ty musisz przyjechać do mnie, zamieszkamy w Szkocji razem
– i co? I będziesz chlał whisky ciągle?
– nie, czasem będziemy razem pić. Ty umiesz pić i przeklinasz jak ja! Ty masz też szkocką krew
– o nooo! Polacy też piją jak Wy. I Rosjanie. A jak ja miałabym pić jak Ty, to umarłabym szybko!! I nie jestem taka loutish jak Ty!
– Polko, Ty źle mnie rozumiesz. Ty jesteś like an Angel! Mój Anioł! Jesteś jak „lepszy ja”. Polka, jak ja Cię kocham!
– fucking? Czy kochasz mnie fucking?
– yes! Jesteś jak Ja!
– dys is imposyboll, Polka is not buzzzing pig! W przeciwieństwie do Ciebie of course!- w tym momencie usnęłam. Via camera…

***
Może w tej historyjce tkwi odpowiedź na pytanie z serii najgłupszych pytań świata: dlaczego tak kochaliśmy się ze Szkotem.
Bo: jak w ogóle można pytać ” dlaczego” się kogoś kocha? Nie kocha się bo coś tam; TO przychodzi samo, niespodziewanie.
A jak przyszło, kiedyś opowiem.
Na pewno jesteśmy bardzo podobni. I to nie tylko dlatego, że ” umiemy pić i przeklinać: ; )) Tak samo potrafimy nagle, niespodziewanie dzwonić do siebie o 2giej, 3iej, 4ej w nocy bo ” ten świat jest taki fucking przecież! Bo bez Ciebie to jest taki grey and empty” : )))
I zwykle tak robimy, gdy ktoś nam da popalić. Tak Realnie da popalić.
Jesteśmy bardzo podobni.

Tacy sami..?

Zadedykował mi to.
Ok, wiem, I must be strong…
I..
Bez obaw Szkot, poznam Cię wszędzie, nawet w samym …piekle !

: ))))

*Moja Muzyka*

Kolejność nieprzypadkowa. O mnie, moje i dla mnie.

Ostatni utwór z dedykacją
dla
….

I nie ma NIC piękniejszego niż TA muzyka.

Muzyka, której nie da się przecież opisać tak jak nie można opisać uczuć, które wywołuje. Wszystko co się powie będzie banałem.” Rwie serce”- bo rwie; ” otwiera duszę” -bo otwiera. Wbija się jak nóż a jednocześnie koi. Odrywa od świata i zarazem przywołuje do niego z powrotem przypominając, że gdzieś są wartości, uczucia tak mocne, że właśnie dla nich warto żyć.
Nie istnieć, nie trwać

ŻYĆ.

W Radości Życia***

Po kilku dniach zmagania się z temperaturami 30st.C w cieniu,bólem serca, depresją z powodu wyjazdu Mańka, różnymi problemami życia codziennego, brakiem czasu , stwierdziłam: dość tego obłędu, czas zrobić coś co Wiedźmy lubią najbardziej, czas na Odnowę Psycho- Fizyczną. Jak już jakimś dziwnym moim przeznaczeniem jest nadal Być – i to całkiem niezależnie od Marian(k)a lub kogokolwiek innego- to trzeba to Bycie jakoś skonsumować ze smakiem.
Nie zapowiadało się na początku wcale tak dobrze. W pracy kilka razy prawie usnęłam, słabłam przez tę cholerną pogodę i przez te nieprzespane ostatnie noce. Moje koleżanki z rozkoszą syknęły abym może ” zrobiła sobie test ciążowy”. Bardzo śmieszne. Jak cholera śmieszne nawet! Jadowite żmijki! : ))) W związku a ” nieciekawym samopoczuciem” wyszłam z pracy trochę wcześniej. Rozejrzałam się, zerknęłam na niebo- czyste, wiatr cudnie wieje i rozgania resztę chmurek. Nie, nie będę zdychać w Zamku, wyjeżdżamy nad wodę!!
Zwróciłam się do Małej Wiedźmy:
– spakować psa( znaleźć obrożę i smycz, przygotować miskę i czystą wodę w butelce oraz zorganizować posłanie w tyle opla) , przygotować siebie ( założyć strój kąpielowy, spakować ręcznik) i za kwadrans wyruszamy nad jeziorko.
– hurrra!- i Wiedźminka dostała nagle niesamowitego doładowania, ekspresem wykonała wszystkie polecenia. Pisnęła tylko:
– Mamusiu, ale mówiłaś, że w oplu koło siada i nie ma paliwa i że ten cały rozrząd jest zepsuty..
-rozrząd do niczego, ale wiem jak jechać , nie bój się. Paliwo zatankujemy a jak koło siądzie, zatrzymamy jakiegoś sympatycznego pana gdzieś i na pewno nam pomoże. A w razie czego to i ja umiem napompować, żadna sztuka, to się samo pompuje zresztą tylko trzeba włożyć taki kabelek tam gdzie wentyl, o tam!- nie wiem czy dobrze wyjaśniłam dziecku kwestię pompowania; szczerze mówiąc nigdy sama nie wkładałam tego kabelka…
Wyruszyłyśmy. Ja, Mała wiedźma i Saba. 30 km w tym cholernym skwarze!
– mama, nie klnij już!
– no jak mam nie kląć jak te jełopy jadą jak babcie o laseczce! Jak ja nienawidzę innych użytkowników dróg!
pokazać tamtemu co go wzięłaś , ” fucka” ?
– nieee! Nawet nie waż się! Kurrr, dziecko, nie można każdemu pokazywać fuck! W ogóle nie powinno się nikomu pokazywać!
– ale Ty Mama kiedyś pokazałaś..
– tak dziecko, ale zdarzyło się to tylko dwa lub trzy razy. Było to niekulturalne ale na nic innego tamci nie zasłużyli wtedy.Poza tym co innego jak ja zrobię coś takiego ,a co innego gdyby zrobiła to mała dziewczynka!!
– mama, wysunęło się krzesło, to tylne i Saba wchodzi tutaj na mnie!! Mama, policja jedzie, zrób coś!
– kurrrr, opanuj się, przecież jesteśmy na trasie szybkiego ruchu, nie stanę teraz! Popraw to siedzenie tylne i nie reaguj tak panicznie na widok policji; fuck, w końcu czy my wyglądamy jakoś podejrzanie??
– o, jak chcesz to klnij po angielsku. To jakby milej niż po polsku
– eee…
Po 25 minutach
– dziecko, zadzwoń do wujka Marcina. Chyba przejechałyśmy ten zjazd nad jezioro
– sama zadzwoń mama. Marcin będzie zły, że nie znamy się na mapie i że tyle razy tu byłyśmy i znów zapomniałyśmy..
– dobra, stajemy, zadzwonię
Dzięki krótkim ( i konkretnym) wskazówkom Big Brothera znalazłyśmy się wreszcie nad wodą. Raj! Cudownie!
– O, Marcin dzwoni, czekaj dziecko, zaraz pójdziemy pływać, tylko uspokoimy Go, że już jesteśmy na miejscu.
Mamusiu, a mogę opowiedzieć Marcinowi, że zabłądziłaś na tych polnych drogach i że wjechałaś niechcący jednym kołem w głęboki rów aż samochód przechylił się fest i że tak dzielnie sama wyjechałaś aż piszczało i śmierdziało spalinami?
niee!!
a że zaparkowałyśmy tam gdzie napis” Zakaz Kąpieli” ?
– ee, to już sama opowiem mu, tu wszyscy parkują..
; ))))

Trzy godziny w Raju. Nie wychodziłam z wody. Pies , jak zwykle, próbował mnie ” ratować” i mam dwie wielkie szramy na brzuchu…Dobrze, że zdążyłam złapać Sabę w porę na smycz; gdyby tak rzuciła się do wody ratować tych państwa, którzy pływali niedaleko nas…
*
Wieczorem pojechałyśmy z Małą Wiedźmą do Miasta Wołów. Odtransportowałam Ją do jej kuzynek a sama poleciałam z koleżankami na koncert KOMBI.
Moja serdeczna przyjaciółka była ze swoim chłopakiem; chłopakiem , bo jest dobre kilkanaście lat od niej młodszy. To niesłychane może, ale są tak świetną parą, że aż miło patrzeć! On wysoki, smukły, ona maleńka, drobna. Tańczyli POGO, On ją brał na ręce i ” na barana”, przemycał dla Niej piwo pod swoją czarną koszulką z jakimś metalowym napisem .
Bawiliśmy się rewelacyjnie; co jakiś czas „Rogi Szatana” i ryk” Kooombiii” : ))
W pewnym momencie stwierdziłam, że chyba starzeję się. Koleżanka powiedziała, że ” w tej czerwonej, eleganckiej sukieneczce i szpilkach ” wyglądam jakby przyszła na koncert Pavarottiego a nie na Kombi..
No tak, skakać w tym nie mogłam, nie mówiąc o już POGO .. ; ))

A już całkiem utwierdziłam się w przekonaniu, że coś nie tak już ze mną musi być gdy zaszkliły mi się oczy przy tym:

I gdy uroniłam łezkę przy tym:

” Nie ma chwili, bym nie myślał o Tobie,
nie ma nocy, bym nie widział Cię w snach
nie wiem teraz czym ugasić ten płomień
jak dalej żyć , gdy wciąż kocham Cię…”

Nie napiłam się piwa nawet,prowadziłam auto , policji od licha i trochę, lepiej nie prowokować losu. Gdybym napiła się, może byłoby lepiej . A może i nie?
Ale pojeździłam kolejką na Wesołym Miasteczku i pośpiewałam głośno trochę! : ))
Tak głośno, że dziś mam totalną chrypkę i mówię prawie takim basem jak mój kolega, co darł się ( pokazując Rogi Diabła) ” Kooombiii” ..
: ))))

Romeo i Julia

Jestem a raczej staram się być WOLNA. Ale, jak okazuje się, nie potrafię tak do końca. Bo co?
Bo człowiek jest tylko człowiekiem?
Zniewoliłam się miłością. Do końca. Nie ślepo, bo nie umiem być ślepa. Zawsze to Drugie Moje Ja ściąga na Ziemię.Tak na marginesie : dobija mnie to moje Drugie Ja czasem. To racjonalnie myślące. Nie lubię go, nie lubię siebie takiej konkretnej, takiej ” w portkach’ . Ale chyba to silne moje Ja jest potrzebne. Do przeżycia, zwyczajnie…
*
Mój Romeo i Ja.
Czy jeszcze istniejemy..?
I czy ja..też nie spełniłam egoistycznie swoich marzeń? Czy nie wyssałam z TEGO co mi potrzebne do życia? Czy nie ” zrealizowałam” swego Chcenia? I czy jednocześnie, wpadając niechcący, „przypadkiem” w uczucie do Niego, nie pozwoliłam Jemu wyssać się -do granic życia i śmierci..?
Spełniłam swój sen o Wielkiej Miłości; miłości, o jakiej marzyłam w jej kształcie całym i całym jej charakterze. Miłości ” aż po grób”
BO
miłości, która mogła faktycznie skończyć się naszym
wspólnym grobem

Romeo i Julia. We współczesnym świecie;
w Świecie,w którym chyba zapomniano już ….

*
Kiedyś opowiem o Nich. Wszystko…
A dziś Tam tylko Ich Szczęśliwe Duchy