Świątecznych jarmarków czar*

Udało mi się przed świętami spełnić jedno z małych marzeń
(hmm.. może było to nie tyle marzenie, ile zachcianka, postanowienie).
Otóż, Moi Drodzy, uwielbiam bożonarodzeniowe jarmarki, a jeden z najpiękniejszych jakie znam, jest co roku w moim rodzinnym mieście. W wirze codziennych obowiązków, połączonych teraz z szaleństwem przedświątecznych porządków i zakupów, nawet mieszkając we Wrocławiu, niełatwo jest znaleźć wolne popołudnie lub wieczór na rozkoszowanie się kolorowymi kramikami, światełkami, zapachami i smakami jarmarku.
Pomimo tego, że wszystko, na czele z pogodą sprzysięgło się jakby przeciw moim ambitnym planom zwiedzenia wrocławskiego Jarmarku Bożonarodzeniowego , udało się! Mój ośli upór czasem , jak okazuje się, nie jest wcale tak głupią rzeczą ;)
W strugach deszczu zachwycałam się cudowonym, jarmarcznym kiczem. Nabyłam kilka ciekawostek, duperelek i smakołyków na święta oraz udało mi się wynegocjować z pewnym przesympatycznym sprzedawcą korzystną cenę za kosztowny( czyt: szlachetny;)) prezent dla Pani Matki.
I najważniejsze: spotkałam się z całą swoją Trójką! Oczywiście Mała była cały czas ze mną. Gdy tylko przyjechałyśmy , zjawił się najpierw Pierworodny, później Młody Lew. Jak dawno, jak bardzo dawno już nie chodziliśmy nigdzie wszyscy razem!
Przemoczona do suchej nitki ogrzałam się z Latoroślami w mojej ulubionej kawiarence po północno zachodniej stronie Ratusza. Patrząc na uśmiechniętych, młodych ludzi, przypominałam sobie jak wiele lat temu przychodziłam tu z przyjaciółmi, adoratorami, chłopakami, czasem sama.
Już nawet nie chciałam myśleć o tym, że czas tak szybko leci!
*
Tymczasem , pełna radości po udanej wczorajszej ( deszczowej!) wyprawie,
z przyjemnością daję się ponieść magii Świąt!
Czego- zanim niedługo złożę tu Wszystkim Życzenia Świąteczne –
Wam dziś życzę!

Jarmark 2013 (20)
***

*** Christmas Time ***

Gdy mieszka się w Domu Rodzinnym z Matką swą rodzoną, święta muszą być obfite. Tak w pożywienie, jak i gości.Do rodzinnego domu przecież ściągają wszyscy, z różnych zakątków świata .
Trudno powiedzieć teraz, co łatwiej dziś zliczyć :gości czy ilość potraw; po raz pierwszy od kilkunastu dni mam chwilę, by usiąść spokojnie, odsapnąć i zrelaksować się słuchając muzyki. Młodzi (moi polscy młodzi i ich włoscy goście na wycieczce, ufff! ) ;)
Opowiem Wam o moich świętach.
Mój dom rodzinny( drugi dom rodzinny; pierwszy mieści się we Wrocławiu, pisałam już o tym) , mój znany Wam zamek ,a konkretnie komnaty w nim, mają 3m.40cm wysokości. Wysokie pokoje, więc i choinka nie może być mała.
Otóż maleństwo ma około 3,20. Oto ono:
Zdjęcie2856

Uwielbiam gęste drzewka świąteczne, przystrojone nie zanadto kolorowo, ale z ogromną ilością maleńkich światełek. Wygląda to tak delikatnie i pięknie. Zdjęcia są zawsze tylko namiastką tego, co można zobaczyć na żywo, gdy się wszystko subtelnie mieni zmieniającymi się powoli kolorami.
Od kilku lat już dzieło ubrania naszej maleńkiej choinki, spoczywa w rękach mych latorośli. Spisują się doskonale, tym bardziej, że jest to jeden z ich nielicznych obowiązków. Ja, choć uwielbiałam ubierać choinki, od dawna nie mam na to zwyczajnie czasu.
Nie mam czasu, bo przygotowuję:
barszcz z uszkami( uszka z grzybami, uszka z mięsem, uszka ze szpinakiem) , kapustę z grzybami, śledzie w śmietanie, śledzie na ostro, dwa rodzaje warzywnych sałatek, kompot z suszu,pasztet z suszonych grzybów,sernik, makowiec , ciasto czekoladowe( lub piernik)
Ryby, czyli karpia, szczupaka i amura przyrządza zwykle mój szanowny Brat; natomiast Pani Matka / której praktycznie prawie w domu nie ma/ specjalizuje się w sporządzaniu karpia w galarecie.
Na święta piekę:
karkówkę w dużej ilości czosnku, boczek w majeranku, roladę z boczku z papryką, piersi kurczaka w oliwie i ziołach prowansalskich. Bigos przygotowuję wcześniej; to jedno z nielicznych dań, któremu dobrze robi zmrożenie.
ufff…
Mniej więcej prezentuje się to tak( mniej więcej, bo wszystkiego nie da się na raz wnieść na stół ;))

Zdjęcie2788

Zdjęcie2790

Od dwóch lat , za sprawą mego Pierworodnego, który czuje się wyraźnie Obywatelem Świata , gościmy w święta lub okresie świąteczno- noworocznym różnych ludzi zza granicy. Nikt z moich młodych , zagranicznych przyjaciół nie może pojąć, że niemal wszystkie potrawy przygotowałam sama. Bo ich ” Mums” albo zamawiają gotowe, albo kupują półprodukty. Tłumaczę tym Młodym, że u nas,w Poland to naturalne, że niemal wszystkie kobiety tyle gotują i tak wyprawiają święta . To i tak dla nich ” amazing” ;)
*
Ponieważ w tym roku byłam chyba niespotykanie grzeczna, Mikołaj był wyjątkowo hojny. Taki malutki, w kolorze kości słoniowej prezent otrzymałam:

Zdjęcie2785

A to nie dodatek do prezentu; to moja Diana, siostra Milorda. Jest ciekawska, zawsze dokładnie sprawdza wszystko nowe. A jak jej już się spodoba..Prawda, że prezentuje się na jasnym tle nieźle ..? ;)
Zdjęcie2787
Mikołaj bardzo kocha zwierzęta i na moje pytanie: co będzie, gdy Dianeczka zechce ostrzyc pazurki o prezent, odpowiedział:
no trudno. To ( prezent) przecież tylko rzecz martwa, a to ( Diana) w końcu kot !
Kot. Lub pies. Jedno i drugie ( trzecie, czwarte, piąte) potrafi władować się nieproszone do łóżka gościom. Tym z Kanady, Niemiec, Irlandii lub Włoch również.
*
Jak dobrze, że do zamku zjeżdżają tylko dobrzy, rodzinni i ciepli ludzie!I to wcale nieważne skąd. Ludzie wolni, wolni od nienawiści , zawiści i ksenofobii, ludzie otwarci, ludzie bez skrajnych poglądów i idei, ludzie wyznający tolerancję i znajdujący w sobie radość życia.I to co łączy tu wszystkich najbardziej: człowieczeństwo.W każdym calu.
*
Z moimi uroczymi gośćmi zwiedziłam /między innymi , znów /Uniwersytet Wrocławski.
Aula Leopoldina jak zwykle robi niesamowite wrażenie; podzielę się nim z Wami niebawem.
Obiecuję Wszystkich odwiedzić przed Nowym Rokiem!
Moi Młodzi niedługo wracają z Krakowa, a ja muszę znów jutro jechać .
Kolęda, hej kolęda! ;)

Teraz napawam się pięknem tego świątecznego czasu i jedynym spokojnym wieczorem :)
Zdjęcie2860