/fragment/
-Mogę cofnąć cię w czasie.
Patrząc na smutną ścianę i promyki słońca,cynicznie- radośnie pląsające na niej, spytałam:
– dlaczego ?
– chcesz?
Przez ułamki sekund zobaczyłam niemal całe swoje życie (…) .
Jakaś, zdawałoby się, jedyna w moim potarganym mózgu jasna myśl, niczym złodziej, który niespodziewanie zgarnął niezły łup, uśmiechając się do mnie szyderczo, kpiąc ze wszystkiego, co dziś określało mnie, szeptała : umierasz..?
W dziwnym , półsennym czuciu i nie czuciu uśmiechnęłam się:
– Tak. Chcę. Chcę cofnąć się TAM.
– Może zaboleć. I masz niewiele czasu. Bardzo mało. Ale ten czas bedzie tylko dla ciebie. Dosięgniesz swych gwiazd. Na chwilę. I w żaden sposób nie możesz zdradzić, że znasz przyszłość. Że wiesz o wszystkim,co potem nastąpi. Że wiesz, że On niedługo odejdzie na zawsze……
Cudownie było leżeć z Nim w złocie piasku na wydmie. Dotykać jego ciała i patrzeć w wielkie, ciemne oczy.
Chłonąć Go delikatnie i zapamiętując dłońmi jego fizis. Zapamiętując uśmiechem jego uśmiech.
Na wieki.
Szum morza,te słodkie barwy nieba o wschodzie słońca. Jego ciemne, długie włosy i czułe ręce.
-co z tobą?- spytał- ej Diablico! Nie patrz tak na mnie, bo czuję się, jakbym miał zaraz umrzeć!
Czy serce może dwa razy pęknąć….?
Pobiegłam na wydmy.
Zabierz mnie z powrotem do Dzisiaj! Boże( czy Kimkolwiek już jesteś!) Nie wytrzymam, nie dam rady! Jak mogłeś nie pozbawić mnie świadomości?! Jak mogłeś rzucić mnie w Przeszłość, pozostawiając w mej pamięci wszystko, co ma nastąpić? Dlaczego wiem, że on ….? A może jakoś zmienię bieg wydarzeń, może..może nie zabierzesz go?! Gdzie on ..gdzie on TERAZ jest??- załkałam.
Nagle gwiazdy zamigotały szalonym tańcem, wiatr unosił pył piasków, strącał kamienie i głazy z górskich stoków; morza rozszalały się bijąc wielkimi falami o wybrzeża. Świat wirował w jakimś nieopisanym szaleństwie. I zdawał się krzyczeć do mnie:
-jest WSZĘDZIE Widzisz?
Tak. Nie! Nie widzę! Nie czuję! A tak chcę!- w spazmach szlochu upadłam na wydmy.
-Ja nie zabieram. Nikogo. A Ty chciałaś wrócić. I nie jesteś tu po to, by zmieniać bieg wydarzeń. Nikt go nie zmieni. Jesteś tutaj , zwyczajnie.
– bo TY tak chciałeś?
– ty tak chcesz.
-czy to prezent?
– możesz tak myśleć.
– kurwa, podły prezent!
Tej nocy gwiazdy wyjątkowo błyszczały. Patrząc na nieśmiało wschodzące za lasami słońce, rozbierając się powoli, rzuciłam ku morzu. Chcę umrzeć, chcę utonąć, chcę pójść Tam i poczekać na niego!
Tam.
-Hej, Diablico, nie wariuj! Patrz na te statki!- podbiegł obejmując mnie wpół- kiedyś takim popłyniemy! Razem!
Nie, nie popłyniemy!! Nigdy! Chciałam krzyknąć, chciałam ostrzec go, ale wszystkie słowa utknęły gdzieś w niemej przestrzeni…….
Ten, który dał mi to…Jest OKRUTNY!
I nagle rozległa się muzyka. Ta, która nam obojgu wyznaczała rytm i określała nasz świat. Wszystkie słowa i gesty wydały się małe. Przeszłosć i przyszłość nagle gdzieś pierzchły.
– powiedz mi , powiedz mi jedno: czy kochasz mnie? Tak po prostu!- tańcząc pijana szczęściem i nieszczęściem, przewracając się na plaży , co chwila podnosząc się i całując go chciwie, pytałam.
– przecież rozmawialiśmy o tym. Kocham cię. Kocham cię mentalnie i fizycznie. Pojedziemy do Francji i Włoch! Będziemy jak król i królowa świata!
Serce…nie, nie było już serca.
Dlaczego nie pozwolił mi pójść do morza?!
– ale czy kochasz mnie tak zwyczajnie?
– nie. Tak nie potrafię. Bo ty jesteś nadzwyczajna. Kocham cię najdziwniejszą i najbardziej czułą miłością. Kocham cię najmocniej jak potrafię. Chodź , połóżmy się pod niebem. Obnaży , ale też osłoni nas. Zobaczysz.
Zapłakałam najcięższym bólem.
*
Patrzę i dotykam, nie mogąc dotknąć.
I wszystko nagle się rozpływa…
Czy CZAS się skończył?
*
Dość. Dość już !
Wracam.
Boli. Wszystko, jak przedtem,a nawet mocniej. A najbardziej te radosne promienie słońca na ścianie.
*
Nigdy już nie zabieraj mnie TAM. Do Przeszłości.
Odejdź. Albo zabierz mnie do piekła. Ale
nie karz już mnie tutaj
tak okrutnie….
……………
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.