Malta- Lazurowe Okno…


Malta’s iconic Azure Window collapses into the sea …
Beautiful landmark gone…..
|Azure Window II
Nie zdążyłam zobaczyć..Właśnie tam mieliśmy w grudniu płynąć z Valetty, zatrzymał nas sztorm. Obiecaliśmy sobie, że następnym razem podczas odwiedzin u Pierworodnego…
Zostały tylko zdjęcia. Dobrze, że dzieci zdążyły zobaczyć to słynne, piękne
Lazurowe Okno, jeden z symboli Malty.
Azure Window III
***

Dziwny rodzaj bólu…

Wiadomość o jej śmierci przyszła wtedy, gdy ..właściwie nie wiem kiedy; to był jeden z tych wiosennych, pachnących burzą, kolejnym cudownym seksem i kolejną awanturą z ówczenym narzeczonym dni.
Wiadomość o śmierci. Przez interent..! Nie zadzwonił, nie napisał. Szlag by trafił, sama tak chciałam! Prosiłam, by nie kontaktował sie ze mną, bo on, tamten..ehhh..
Dawno temu już nasze drogi rozeszły się. Czasem tylko internet mówił mi co u niego słychać. Ja nie mówiłam nic, nie chciałam. Dziwne, że on zawsze , ale to zawsze wiedział, kiedy jest żle.
Czuję Twój ból , mówił zanim zdążyłam cokolwiek wykrztusić, gdy czasem, przypadkiem spotkałam go. W sieci…
Wściekałam się na niego te ileś już lat temu, że jest niezdecydowany, chwiejny, że nie potrafi od niej odejść. Nie rozumiałam, bo nie chciałam rozumieć tego rodzaju miłości.
” wszystko albo nic”- moja dewiza, moje całe zycie, wzloty i upadki, skrajności.
Nie mogliśmy być razem.Kochaliśmy się jak wariaci, ale zbyt duże podobieństwo wcale nie sprzyja wiciu gniazda. Tym bardziej gdy jest jeszcze ktoś , kto odgrywa bardzo wielką rolę w tym przedsięwzięciu- mały chłopczyk. Jej synek.
Nie mogę jej zostawić, nie jestem już od dawna z nią, ale ciągle muszę czuwać,jest uzależniona, co będzie z dzieckiem?!
*
Musiałam napisać. Upewnić się, że ten nekrolog…
Tak, dość przykra sprawa.Zaćpała się. Ponad rok temu już przejąłem prawa i opiekę nad  synem.
*
Pamietam jej głos.I słowa:
zostaw go! Jest mój! Mój! Mam z nim dziecko,właśnie rżnął mnie jak lubi, jak sukę!
Zostawiłam.
Jego ” to nieprawda, nie możesz mnie teraz tak zostawić” nie przekonało mnie. A nawet jeśli, to o czym tu mówić…Odeszłam.
Przeklinałam ją.Chciałam, by nie istniała. Potem przeklęłam  jego.A potem…potem wszystko powoli zamykało się w szufladce „Było”.
” Pogrzeb w dniu tym i tym, tu i tu”- policzek Przeszłości.
To nie tak, nie tak!
Dziwny rodzaj bólu….
TM & Copyright © 2002 by Paramount Pictures. All Rights Reserved.
***

*Wspomnienie*

Fala do brzegu szła i ginęła
fale


fala do brzegu szła i ginęła,
jak giną słowa daremne

fala ginęła, fala wracała,
jak miłość, której nie trzeba

201308101708

A słońce…
a słońce w dół,
wciąż spadało nie mogąc spaść…

słoneczny spektakl
zachód słońca
Kochać to znaczy dotknąć, zobaczyć…….
po zachodzie
A Ciebie….
P1120105
nie ma, nie ma…….
*
Nigdy chyba nie zgadnę dlaczego, nigdy też nie wybaczę Temu /Komuś, Czemuś/ ,
że Ciebie już już nie ma..
Tak, dla to dla Niego ( Boga?) proste:
NIE MA….
*
Jesteś . Mimo wszystko ,zawsze jesteś .

bo wtedy mogę ująć w ramiona
świat od miłości mej szerszy
falą wezbraną, falą szaloną
nienapisanych wierszy…

***

/Fragmenty wiersza W. Broniewskiego pt. ” Przypływ” /

So close no matter so far…

Czasem,
czasem wydaje mi się, że jesteś. Przychodzisz zanim zasnę i siadasz przy moim łóżku.
Uśmiechasz się , powoli wyciągasz rękę i gładzisz moje włosy. Otwieram oczy i widzę noc.
Jesteś tu…?
Nagle słyszę wszystkie Twoje słowa.
– nie bądź taka jak ja!
– nie krzycz na mnie! Muszę być taka, bo to ja. Bo w moje życie jest wpisany grzech. Jesteśmy tacy sami, pamiętasz?
– w nas jest wpisany grzech. Wszystkich, w nas wszystkich. Banał, prawda?
Walcz, potrafisz.
– Nie. Nie chcę. Już nie chcę. Podaj mi rękę, pójdę z Tobą.
Uciekasz..znów rozmywasz się w tej swojej błogości! Zostawiasz mnie..?
Ale przecież wszyscy kiedyś.. !
Dlaczego więc nie chcesz teraz mi pomóc? Czemu znów nie mogę pójść z Tobą?
I znów się uśmiechasz. Jesteś tak daleko, tak daleko…
Rozmywa się Twoja postać.
Wołam: poczekaj! Histerycznie krzyczę: zostań!
Cisza. I ta Twoja błoga, uśmiechnięta twarz. Blisko i daleko.
*
Wiem, że jesteś blisko. I że odległość nie ma znaczenia.
Że chyba nic dla mnie nie ma znaczenia.
Z wyjątkiem tego, że każesz mi nadal być.
Sobą i tutaj.
Tylko po co?
Tak, Ty już wiesz.

So close no matter how far

* czy pamiętasz…? *

Ponieważ życie trochę mnie ostatnio przytłacza i wciąż skąpi czasu, postanowiłam wskrzesić tutaj swe wspomnienia sprzed roku. Właściwie są aktualne, a moje emocje niezmienne.
Dziś czymś nowym i kompletnie  absurdalnym dla mnie , jest  niebieski znicz na grobie Kogoś , kogo kochałam.
*

Często myślę o pewnej miłości;  miłości, której świat nie pozwolił trwać.

31.10.2011r.
Cmentarz Osobowicki jest wyjątkowo piękny o tej porze roku. Teraz, gdy drzewa jakby specjalnie przybierają różnokolorowe barwy strojąc się na te Święta, tak przyjemnie spacerować tymi dębowymi alejami!
Płoną znicze, podkreślając czerwień i złoto szat wielkich, starych klonów, buków, dębów. Ciemnozielone tuje i świerki , dumne z tej wiecznej zieleni, odważnie chcą dogonić pięknem te, z którymi tak cudownie kontrastują.
Wrocławska nekropolia; prawdziwe „Miasto w mieście; Miasto przy mieście” …Ciche, spokojne, gdzie tylko zdaje się słyszeć szept kamiennych Aniołów, pochylających się z troską nad grobami…gdzie czasem słychać cichy szloch tych, którzy tak bardzo tęsknią
*

Jak co roku odwiedziłam tam groby moich Dziadków. Pięć grobów moich Bliskich.
Na czarnych, granitowych płytach pokrywających mogiły mojej Babki i Dziadka złote litery:
Żołnierz Armii Krajowej . Zmarł/zmarła w 1982/83/ roku ”
Wszyscy moi Dziadkowie zmarli w latach osiemdziesiątych. Niedługo po tym, gdy wyjechaliśmy z Panią Matką z naszego rodzinnego domu, na zawsze.
Zamieszkaliśmy mniej więcej w połowie drogi Wrocław – Legnica.


*
Nie znałam Legnicy i choć mieszkam tak blisko, do dziś nie znam dobrze. Rzadko odwiedzałam to miasto ;nigdy nie było ku temu powodu ani pretekstu nawet. Słyszałam tylko od znajomych, że tam ” pełno Ruskich
Pamiętam moje wrażenia z pierwszej wizyty w Legnicy. Szare, brzydkie, ponure miasto.
I..i ten ” radziecki duch” unoszący się wszędzie! Rosyjskie napisy na obskurnych murach, obok polskie, bardzo ,
łagodnie ujmując: antyradzieckie.
Lata osiemdziesiąte. Dziewczyny w bluzkach- kimonach, czerń przeplatana ostrym różem i turkusem. Wysokie szpilki i ostre makijaże, cieniowane, tapirowane włosy.
” Dla kogo one tak stroją się?- naiwnie myślałam- ta Legnica taka..pusta! ”
Miałam zaledwie 10 lat, gdy przeprowadziliśmy się do naszego miasteczka niedaleko i nie wiedziałam, nie miałam pojęcia, że w tej ” pustej Legnicy” jest największy garnizon Armii Radzieckiej na zachodzie! Mieściło się tam dowództwo i koszary Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej . Potem dowiedziałam się, że połowa- dokładnie połowa: na 100 tysięcy mieszkańców ówczesnej Legnicy, 50 tysięcy to oficerowie, podoficerowie i żołnierze radzieccy oraz ich rodziny!
Zaczęłam rozumieć ” czemu te panie tak się stroją” ;)))
Koszary! Wojsko! Nie ważne jakie wojsko; przecież ” za mundurem…”
*
Legniczanie nie znosili Rosjan ( i vice versa) , ale jednak obie te grupy żyły w swoistej symbiozie. Handlowali ze sobą- a czy jest coś, co może bardziej złączyć dwie grupy ,niż interesy?
Jak się okazuje – nie tylko .
*
Kilka lat temu obejrzałam film ” Mała Moskwa” . Opowieść o Legnicy i o wielkiej miłości TAM. O Legnicy lat sześćdziesiątych, gdzie ” najważniejszymi” jej punktami były garnizony wojsk radzieckich.

W jednym z takich punktów toczy się akcja w/w filmu.
Nie będę streszczać fabuły, nigdy nie robię tego.
Każdy przecież , szczególnie teraz w Dobie Internetu i ” kina domowego” może obejrzeć .
Chcę tylko podzielić się z Wami , tutaj, swoimi emocjami.

Właśnie dziś, w Przeddzień Święta Zmarłych.
*
Kilka lat temu, gdy obejrzeliśmy ( ja i moja Rodzina) ten film, pierwsze wrażenia były dla wszystkich NAS prawie jednakowe:
” piękny temat, mógłby być szlagier, film klasy światowej , może Oscarowy, gdyby nie…”-
i zaczynało się to ” gdyby”,
wg każdego inne.
” Gdyby może reżyser zrobił to z większym rozmachem? Gdyby Lesław Żurek zagrał z ikrą? Gdyby były większe pieniądze..? ”
itd
Można byłoby gdybać tak w nieskończoność.
Powstał taki, a nie inny film. Film, gdzie moje ” gdybanie” zeszło na plan bardzo, bardzo daleki.
*
Po projekcji..byłam roztrzęsiona. Wściekła! Na cały świat! Nie, nie płakałam, bo rzadko płaczę ( szczególnie przy kimś..)
Długo nie mogłam otrząsnąć się.
Jak mogli JĄ ZABIĆ??
Oficjalna wersja głosi, że popełniła samobójstwo.
Samobójstwo? Nigdy nie jest ” samo z siebie”! Ktoś- Coś Ja pchnęło ku temu. Mówi się” nieszczęśliwa miłość”
Bzdura! Złe sformułowanie. Nie ma czegoś takiego, gdy dwoje ludzi się kocha i chce być razem!
To..okoliczności, życie, system, ale nie miłość Ją zabiła!
A film..film jest na faktach. To Jej grób.
Rosjanki, która pokochała polskiego oficera.
Tam. W Legnicy.W latach sześćdziesiątych…
Do dziś legniczanie zapalają tam znicze.

Naprawdę nazywała się Lidia Nowikowa.
W myśl ” wersji oficjalnej” popełniła samobójstwo w październiku 1965 roku…
A jak było naprawdę…?
*
Film też nie daje odpowiedzi.
Film maluje miłość Polaka i Rosjanki. Rosjanki, żony oficera Armii Radzieckiej, który przybył wraz z Nią, na rozkaz władz do Legnicy, do tego największego radzieckiego garnizonu.
Rosjanki, która pokochała polską kulturę, która

nauczyła się j.polskiego i która przepięknie zaśpiewała Demarczyk:

*
Dla mnie ten film jest pomnikiem . Pomnikiem Wielkiej Miłości, która Rzeczywiście miała miejsce.
Pięknej, zakazanej i gorącej miłości w szarym mieście.
W mieście, którym „znakiem rozpoznawczym” wówczas były koszary

Znikając w ciemności…

3 Grudnia 2011r.

Autobiografia czyli ja and The Old Devil
Znów siedzimy z Old Devilem w swoich Zamkach ( może być : norach :> )
” Wesołe jest życie staruszka” , lalala, zaniemogliśmy jakoś równocześnie dziś…
Devil powiedział, że następnym razem przyjedzie z balkonikiem/ o balkoniku. Nie wiem czemu mnie to nie dziwi ;)
W 1984 r. poznałam Go. Byłam dziewczynką, dziewuszką, podlotkiem z wysoko upiętym ” kucykiem”,ze swoich rdzawo- miedzianych włosów. Ponieważ byłam niesłychanie zdolna ( ciekawe gdzie podziały się te wielkie zdolności moje? Uciekły z dymem fajek przy dźwiękach Doorsów i Metallici? :> ) , Księżna wraz z Królem Ojcem posłali mnie rok wcześniej do szkoły.
Miałam 14 lat, mnóstwo wstrętnych piegów, koszmarną, granatową ( ale prosto z Francji ! ) sukienkę i do tego…białe trampki, gdy stanęłam w progach jednego z najbardziej renomowanych L.O. we Wrocławiu.
Devil był wówczas ..początkującym Devilem. :> Natychmiast zwróciłam na Niego uwagę i natychmiast powiedziałam sobie:
” never! Uciekaj Angie gdzie pieprz rośnie od Niego! Nawet nie myśl o Nim! Toż to zaraza pierwszej kategorii! Nie na Cię biedna gąsko On patrzy! On łyka te laski metr 70 wzrostu, te takie..no , kobiece. Jest bardzo, bardzo przystojny i tak pięknie gra na gitarze! Złamie sto serc jeszcze, ale nie moje. Mojego nie może złamać. Mam to gdzieś. Nie kocham się w Nim i już! ” ;)))
Ponieważ Angie zawsze, ale to zawsze chodziła swoimi drogami, gdzieś w połowie edukacji w najlepszym ogólniaku w mieście Breslau, pewnego dnia założyła czarną skórę , obcięła swoje rdzawe, gęste włosy,resztę pozostałych na głowie zafarbowała na ostry blond i poszła sobie…
swoją drogą ;)
Czy może być coś piękniejszego niż całe noce w zadymionych pomieszczeniach przy Floydach? Lub Ironach? Czy nawet starych, dobrych Beatlesach? A liceum? Może poczekać! :>
Ewakuowałam się w swój świat. W świat outsiderów, romantyków, buntowników. Tam poznałam swego przyszłego małżonka.
Zapomniałam szybko o Devilu
*
Tak to już jest, że z biegiem dni, miesięcy, lat człowiek albo upada, albo stara się być mądry. Jeśli wybierze to drugie, to stuka się mocno w łeb i postanawia ( mocno! ) być normalnym. Czyli: częściowo pierniczeje. No ale trzeba , w końcu dostosować się do pewnych norm życia w społeczeństwie….
Angie, pewnego dnia, stuknęła się. Pokończyła wszelkie szkoły, zawarła, zrodzony z wielkiej miłości związek małżeński, urodziła troje pięknych dzieci.
Dzieci dojrzały, związek rozpierniczył się i nagle, pewnego dnia Angie przypomniała sobie o Devilu.
” Chyba jest już Old Devilem. Czort z tym, znajdę Go! Ciekawe czy i jak żyje? ”
*
Znalazłam. Pomógł mi w tym internet ;)
*
Co było potem… nie napiszę. The Old Devil nie cierpi ” popularności”. A do internetu wystarczająco zraził się już.
Powiem tylko to , co mogę powiedzieć tutaj: od kilku lat towarzyszy mi. On. Ten Stary Diabeł :))
Spotkaliśmy się po ponad dwudziestu latach inni; dość mocno poturbowani przez Los, po wielu, wielu przejściach. Okazało się, że równocześnie kiedyś chłonęliśmy metalowe dźwięki . Jesteśmy bardzo, bardzo podobni i bardzo..różni.
A On- jest , z jednej strony , tamtym chłopakiem z gitarą, z drugiej kimś zupełnie innym. Wrażliwym, a jednak mocnym mężczyzną. Kocha heavy metal, któremu jest wierny od lat. Sam komponuje i gra.
Nie wiem czy to ważne, ale spod RYB :>
Powierzyliśmy sobie wiele; najwięcej.
Wie o moich wszystkich miłostkach, śmiesznych bardziej i mnie śmiesznych związkach- ja wiem o Jego. Jest moim
Największym Przyjacielem.
Przyjacielem i ………….
Nie lubię, gdy mówi, że jestem ” nieprzeciętna, pociągająca i bardzo atrakcyjna oraz śliczna ”
Ale lubię, gdy mówi, że jestem WITCH.
Jego witch ;)
I że tylko ON MA PRAWO TAK MNIE NAZYWAĆ :)))
****************************************************************************************************
****************************************************************************************************

13 Sierpnia 2012r.

Namalowałam na piasku nad morzem Jego imię .I serce, by Jemu wysłać mms’em. Taka to dziecinna radość. Zawsze robiliśmy sobie takie małe przyjemności.
Wiadomości nie dostarczono. Ani tej, ani żadnej później.
nie ma takiego numeru” …ani nie ma też takiego adresu e-mail.
Żart?- myślałam.
Nie, nie żart.


Dostałam od Jego przyjaciela mapę Cmentarza Osobowickiego i zaznaczone miejsce, gdzie teraz …

Miał 43 lata.
Nie potrafię nic powiedzieć, nawet nie wiem jak mam w ogóle dalej żyć.
Odszedł w nocy, nagle, zanim nastał świt.
Zniknął. W ciemności.

To był Jego ukochany utwór, który uznawał za doskonały.
***********
Nie wiem kiedy wrócę. Wybaczcie i zrozumcie.

*Nigdzie nie pójdziesz!… *

Nie wiem czy powinnam o tym pisać. Nie wiem czy w ogóle powinnam pisać, dobiło mnie życie. Strzał prosto w duszę i prawie nokaut. Coraz mniej już wiem, choć myślałam jeszcze niedawno, że nic już mnie nie zaskoczy. A jednak…
*
Odprowadziłam niedawno ostatnią ,ziemską drogą, kolejną bliską osobę. Nienawidzę pogrzebów, jakaś trauma, a zawsze to ja muszę tam być.
Bo:
” Angie, ja nie mogę, wyjeżdżam, daj, proszę te kwiaty Jej na grób..w moim imieniu” lub ” Angie, mam dyżur, musisz dziecko iść jako reprezentantka całej rodziny” lub ” nie zdążę przyjechać, złóż Angie kondolencje ode mnie, proszę”… Idę. Bo tak trzeba. Idę, choć wpadam w depresję długo przed Ich ostatnią drogą. Idę, by znów przekonać się, że PRAWIE WSZYSCY moi przyjaciele, cała paczka rozpierzchła się dawno po świecie. Nikogo z moich nie ma! Pełno jakichś młodych, nieznanych mi ludzi i garstka staruszków, których znam od zawsze. A gdzie jest, gdzie podział się mój świat??
Czuję się obco i dziwnie…Te same drzewa, te same pagórki..i ja. Sama. Wśród Duchów Przeszłości .

Strażniczka. Tamtego Świata i Tamtych Dni..?

Powinnam jechać do swoich, tam gdzie świat, gdzie życie tętni. Tak, pojadę!
*
Pojadę, ale znów nie dziś. Nie wiem jeszcze, nikt nie wie, co się z Nią stanie.
Moja przyjaciółka. Moja Przystań i Ostoja. Symbol życia i siły, którą z Niej czerpałam …może ..nie, nie powiem tego. Nie i koniec! I nie godzę się z tym , co zaistniało.
Jasne,wiem, wszyscy w końcu kiedyś odchodzą. Tylko, że….
nieczęsto chyba młoda kobieta, matka dwójki małych dzieci słyszy: jest ..niedobrze. To rośnie błyskawicznie. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy….
Niesprawiedliwe. Podłe i złe! Co chwila od tych iluś tam dni odkąd wiem już, mam ochotę krzyknąć gdzieś w stronę Nieba:
Nie rób tego! Może jestem skrajną egoistką, ale powiem to: Nie rób mi tego! Odchodzą wszyscy, których ukochałam! Sam wiesz, jak wiele straciłam już, Ty najlepiej wiesz . TY wszystko wiesz. Dlatego zostaw Ją. Nie zabieraj jeszcze. Dla Jej dzieci zostaw Ją, potrzebują Jej! I dla mnie zostaw Ją..oszczędź mi tego, proszę, ciągle coś tracę , co kocham…czy to jest, kurwa, jakaś okrutna próba??
Jestem z Nią i będę z Nią. Ktoś może powiedzieć: „nie oszuka się przeznaczenia”. Ok, wielka prawda i gówno prawda. Można walczyć, można zmienić przewidywany bieg wypadków. Czasem można…Można czy nie można, trzeba wykorzystać każdą szansę, jaką daje los! Wykorzystamy ,Reniu. Każdą :)
Nie powiem Jej, jak strasznie boję się o Nią , że płaczę, że dusi mnie to i nie daje zwyczajnie żyć . Jestem i będę taka jak zawsze, taka, jaką mnie zna i lubi. Będziemy pić wódkę, wino ( tzn ja będę pić , Ona nie lubi :> ) ,a Jej znów przywiozę ten likier,to Jej to ulubione
” kokosowe świństwo” ; będziemy oglądać zdjęcia i śmiać się z naszych idiotycznych numerów. I poprzeklinamy znów wszystkich tych, którzy nam zaleźli za skórę !
*
Popatrzyła na mnie tymi swoimi wielkimi, pięknymi oczami.
– Agniesiu, mam dla Ciebie tę kasę, co mi pożyczyłaś wtedy…Weź..
– słuchaj Reniu, nie ten zasrany rak a ja Cię zabiję zaraz! Forsę masz trzymać na leki i żadnego oddawania, póki nie poprawi się!
– ale Ty sama nie masz..
– ja nie mam nigdy i jakoś daję radę. Tu się pokręcę, tam się pokręcę, wezmę od jednego, żeby oddać drugiemu. Pieniądze są dla mnie teraz nieważne, Ty masz wyzdrowieć. A długi mam takie, że to co mi chcesz oddać ,nic nie rozwiąże. Najwyżej zamkną mnie. No, i będę mieć nowe doświadczenie w życiu. I chuj.
Parsknęłyśmy śmiechem. I nagle:
– wiesz, jak pójdę Tam..
nigdzie nie pójdziesz. Ty sobie już za wiele pozwalasz ostatnio; bez mojej zgody nie ma odchodzenia. Jasne?
Roześmiała się w głos. Jak zawsze.
I tak ma być. Ma się śmiać.
Po to jestem.
I ma żyć.
Bo mam dość roli Strażniczki Świata Duchów.

*

Strasznie trudno mieć siłę….

Pąsowa róża *

Nie będzie chyba popularne to co powiem, ale, wyobraźcie sobie, że lubię jesień :)
Kolorową, przetkaną złotem i czerwienią. I tę deszczową , gdy długie wieczory a wiatr opowiada różne historie z dalekich stron.
Jesień, gdy ciepło domu i blask świec ; gdy jest Ktoś obok, Ktoś, w kogo można się wtulić…
Wczesną jesienią , dawno temu związałam się z moim ex małżonkiem; kilka lat temu, we wrześniu poznałam ” The love of my life” , swego szalonego Szkota. Jesień zawsze coś zmieniała w moim życiu. Po zwykle długim i zwykle nudnym lecie, zawsze przynosiła promyki optymizmu, wiatr zmian…
Przytłacza mnie schyłek lata. Ten okres ” pomiędzy” , gdy nic nie jest na pewno; ani zielono ani jeszcze kolorowo…
Może dlatego, że nienawidzę niepewności
żadnej, nigdy i nigdzie

*

Wiedziałam, że w końcu przyjdzie do mnie. Przyjaciel, Jego przyjaciel.
– potrzebuję Angie porady prawniczej
Zatkało mnie na chwilę
– ale..ale ja nie jestem prawnikiem przecież!- zaśmiałam się głośno
– jasne, ale wszyscy wiedzą, że jak już zabierasz się za czyjąś sprawę, to jest wygrana. Przecież wiem, że bezbłędnie poprowadziłaś Jemu …
– tak…to prawda. Zwolnili Go całkowicie z kosztów, a potem na pierwszej sprawie już, wygrał…Mam wprawę, wiele razy miałam przyjemność występować w sądach i zawsze udawało się rozgromić przeciwnika…A Jemu tylko przekazałam swoją wiedzę, poinstruowałam, pokazałam kilka ważnych sztuczek- gesty, mimikę, ton..Takie znane w psychologi kontaktów międzyludzkich , chwyty.
– wiem, wiem.Opowiadał mi o tym wtedy. Nie mogę zrozumieć..dlaczego…dlaczego uciekł? Byliście tacy szczęśliwi, a On latał jak na skrzydłach. Wiesz jak my, w firmie, cieszyliśmy się, że jest z Tobą? Że wreszcie dobrze trafił, że wreszcie do Niego uśmiechnął się los! A dziś..
-Dziś nie ma Go- przerwałam- Nie zna już ani Ciebie , ani mnie… Zamknął ten cały rozdział. Żeby zacząć od nowa. Bez wspomnień
– pieprzony dupek! Byłem Jego przyjacielem, tak się nie robi! Nie zostawia się przyjaciół ani tych, których się kocha, tak bez słowa!
– przecież wiesz dlaczego tak zrobił. Dla MOJEGO DOBRA. Sytuacja była krytyczna… wiesz przecież. Załamał się. Uratowałam Go wtedy…
– załamał się? Pojebało Go wtedy i tyle! Pamiętam to; nie wiedział sam co gada i co ma robić. Nie zawalczył o Was. Dzieciak!
Uśmiechnęłam się
– tak, właśnie Dzieciak..tak Go nazywałam; takiego..uwielbiałam. Myślę, że On nie wie nawet jak bardzo mnie skrzywdził. Tym ” dla mojego dobra”…Tylko wiesz..wszystko w życiu wraca; to nie magia, to nie czary, nie przesądy.
Po prostu: za wszystko się płaci. On nie znajdzie szczęścia gdzieś tam daleko…
.
Bo… nie wolno krzywdzić.
Nawet w dobrej wierze
*

Kiedyś wpiął mi we włosy pąsową różę. I powiedział:
– dam Ci wszystkie róże świata! Uśniesz w płatkach czerwonych róż…

*
Dziś róże z tego krzewu nie są tak pąsowe jak wtedy.
Schyłek lata…

*

Poczułam się nagle tak bardzo zagubiona. Pomiędzy..
pomiędzy latem a jesienią. Pomiędzy miłością , a Jej wspomnieniem.
Wiem dziś tylko to, że nie wolno poświęcać uczucia w imię ” jakiegoś dobra” ;
w miłości nie ma czegoś takiego jak ” mniejsze zło” ; jest wszystko albo nic.
O miłość się walczy, bo, choć to pewnie zabrzmi strasznie banalnie, tylko miłość motywuje do życia, dodaje sił i wstrzykuje w serce wiarę w to, że wszystko na świecie ma jednak sens…

*Przypływ*


*
I nie ma NIC piękniejszego niż…

PRZYPŁYW

W morze spienione, w szumiące morze
gwiazdy spadały i nikły.
Oto ci serce dzisiaj otworzę –
To przypływ, miła, to przypływ!

Nocy tej księżyc poszedł na przełaj
przez srebrne wody Śródziemne,
fala do brzegu szła i ginęła,
jak giną słowa daremne,

fala ginęła, fala wracała,
jak miłość, której nie trzeba,
i obojętna gwiazda spadała
z obojętnego nieba.

Miłość konała, jak na gruźlicę
konają piękni i młodzi,
i w konającej patrzałem lice
z rozpaczą, że już odchodzi.

Mówiłem sercu: “Milcz o miłości,
serce uparte i dumne” –
a miłość rosła we mnie jak kościół,
dokąd wniesiono już trumnę.

Słowa miłości, słowa rozpaczy
zdławiła noc głuchoniema.
Kochać – to znaczy: dotknąć, zobaczyć,
a Ciebie nie ma… nie ma…

Nocy tej przypływ bił o wybrzeże
zagniewanymi falami.
Byliśmy prości, byliśmy szczerzy,
byliśmy smutni i sami.

I słów nie było. I niepojęta
tkliwość złączyła nam dłonie…
Ja nie pamiętam, nie chcę pamiętać,
że miłość była w agonii!

Ach! ona świeci blaskiem wspaniałym
w gwiazd spadającym hymnie!
Gwiazdy – to mało, morze – to mało,
jeżeli miłość jest przy mnie,

bo wtedy mogę ująć w ramiona
świat od miłości mej szerszy
falą wezbraną, falą szaloną
nie napisanych wierszy…

Miła, ja płaczę… Gwiezdny alkohol
ma posmak cierpki i przykry.
Fala powraca szemrząc ci: “Kocham”.
To przypływ, miła, to przypływ….

W. Broniewski

***