…w ślad za Gwiazdą Północną, mój ukochany świat :)
***
Jakiś czas temu, w przedświątecznym szale, gonitwie ( nieważne już jak ten ,zwykle w połowie niepotrzebny pęd, nazwać) gdy wracaliśmy z Młodym Lwem ze stacji kolejowej, gdzie byliśmy odtransportować Małą W., urzekł mnie ( znowu..) widok naszych okolic.
Spowite mgłami pola, wokół gęste, ciemne lasy, nadodrzańskie moczary,usrebrzone mrozem trawy w blasku poranka.
Świat w białej, zimowej szacie. Złote promienie słońca to zawsze
dobry znak! :)
***
..piękny ,w pierwszej połowie czasem deszczowy , później złoty, słoneczny i wreszcie, po grzybowo nieudanej ostatniej jesieni uraczył nas dość obfitymi zbiorami:)
Nie wiem ile kilometrów przeszłam kniejami; szanowny Brat, wielki miłośnik grzybobrania, człek trochę młodszy ode mnie, obeznany z chyba każdą cyfrową nowinką ,doskonale zna nie tylko ilość przebytych przez nas kilometrów, ale i spalonych kalorii ( chyba faktycznie starzeję się, bo to drugie już zupełnie nie interesuje mnie ;)) Od Brata wiem,że przemierzaliśmy średnio dziennie około 7-8 km.Dziennie- bo każdą wolną chwilę, każdy wolny dzień spędzaliśmy w lasach. Nawet mój Pan B., pomimo ostatnich niedomagań zdrowotnych, nie odmówił sobie ( ani mi! ) kilku wypadów na grzybobranie.Nieco bliżej, krócej na leśnych wyprawach ( wszak z chorą nogą daleko się nie zajdzie..) , ale zawsze też wracaliśmy z pełnymi koszami. Po drodze zachwycały nas bajkowe zakątki, cudne, leśne pejzaże:
*
W Borach Dolnośląskich i u nas z Bratem i naszą ekipą:
*
W borach, gęstych kniejach naprawdę można zatracić się , pozostawić Czas gdzieś poza i poczuć się ja w baśni. Jesień tak pięknie maluje leśny świat:
***
***
***
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.