Od jakiegoś czasu, za sprawą świątecznych spotkań z Rodziną i opowieści seniorów o dziejach naszych rodów, chcąc nie chcąc przenoszę się co chwila daleko, czasem bardzo daleko w Przeszłość. I przyznam, że lubię tam zatrzymywać się i czasem niechętnie wracam do dziś. Nie dlatego, żeby dziś było aż tak źle; po prostu chciałabym dotknąć Tamtego, poczuć Tamte Czasy, zobaczyć me Praprababki i Prababki ukrywające się przed słońcem w cieniu jasnych parasolek , tańczące w pięknych sukniach na wielkich balach , przyjmujące kwiaty i wiersze od swych adoratorów, udające się na przejażdżki konno i powozami.
Pewnie nic oryginalnego nie powiedziałam; na pewno większość z nas ma czasem jakieś takie irracjonalne marzenia, mrzonki raczej i wielką ciekawość Przeszłości. Ponieważ nie potrafię się w żaden sposób teleportować ani faktycznie podróżować w czasie ( może ktoś już potrafi…? ;)) , pozostaje mi tylko moja wyobraźnia, podsycana wciąż wyłaniającymi się widokami Tamtych Dni, opisanych kiedyś przez moich przodków.
***
Przechadzając się w Przeszłości , instynkt i moje uwielbienie muzyki zaprowadziło mnie do walca.Nie do jego początków, nie do straussowskich kompozycji, a do czegoś znacznie bliższego memu sercu.
Szostakowicz i jego 2 Walc.
Gdy znalazłam ten fragment ( utworu i filmu, w którym- a propos- para V.Perez i S.Marceou , jeśli pamięć mnie nie myli,tańczą w filmie tak naprawdę walca wiedeńskiego) , usiadłam przed monitorem jak zahipnotyzowana. Za sprawą cudownej muzyki, walca, w którym zakochałam się wiele lat temu i który ciągle porywa mą duszę. Ale też za sprawą tej pięknej pary, która go tańczy. I, co najdziwniejsze, patrząc na tancerza ,wciąż miałam wrażenie, że skądś znam ten czarujący, szelmowski, uwodziceilski uśmiech.
Olśniło mnie nagle:
tak, znam ten piękny uśmiech! I te czarujące oczy. Nie dość, że sama takie mam ;) , to jeszcze miał je ktoś, z kim przecież spedziłam wiele lat!I kto w rytm walca , dawno temu tańczył ze mną i podnosił mnie i śmiał się moim uśmiechem. I gdyby cofnąć czas, na pewno znów zakochałabym się w nim. Ale czy tak samo pokierowałbym swoim życiem…?
Nie wiem, czy człowiek ma swoją karmę, czy zawsze musi wchodzić na ścieżki znajome. Nie wiem, czy znów postąpiłabym podobnie.
Wiem tylko, że nie można deptać przeszłości; można i trzeba z niej czerpać, pamiętać wszystkie dobre i piękne chwile.Bo wszystkie przecież niosły jakieś ważne lub mniej ważne, ale zawsze godne uwagi konsekwencje; wszystkie były jakąś wskazówką na przyszłość.
I dostrzeżenia tych wskazówek, nie popełniania znajomych błędów, a także smaku sukcesów , wiele szczęścia i umiejętności spojrzenia na siebie pozytywnie, w blasku wciąż trwającej w duszy młodości
Wam/ i również sobie/ w nadchodzącym, 2014 roku, życzę!
Tymczasem , spogladając na siebie, odrywając się od realiów życia,
wirując i kochając,
w rytmie przepięknego walca
wejdźmy w Nowy Rok:
Do zobaczenia w Nowym, 2014 roku!
***
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.