Znów przyszła do mnie.
Andżelika.
/ Niektórzy z Was znają ją z dawnych opowieści oznaczonych czerwonym kwadracikiem. /
Andżelika…
nikt nie miał tyle radości życia, nikt nie był tak wolny jak Ona. Nikt nie kpił tak z życia, rzeczywistości..i NIKT nie był tak silny, tak niezależny jak Ona…
*
Przyszła do mnie. A raczej przybiegła.
– proszę Cię, pomóż mi! ON ZROBIŁ COŚ ZŁEGO!
– Rafał?
– a kto? jasne, że on! Chodź szybko! On ..chyba chce się zabić!
– jak to: zabić??
– zostawił mi list…chodź, proszę, nie wiem czy poprowadzę samochód..tzn poprowadzę, ale TAM..wiesz…trzęsę się..wiem gdzie jest….tzn podejrzewam
– kurwa, jestem w piżamie i po drinku! ok, ok już wychodzę, jedziemy!
*
Andżelika była blada jak..była biała jak papier.
Prowadziła jak szatan; zawsze tak prowadziła ,ale wtedy..bałam się jechać z nią
– to tu..tzn chyba tu.Tu się zamknął- pokazała mi drzwi od jego biura
-Rafał, jesteś tam? Otwórz natychmiast!
Cisza..
– Rafał, jeśli nie otworzysz wezwę policję!- byłam bardzo, bardzo stanowcza
– to nic nie da…trzeba zawołać stróża..ma klucze…- Andżelika starała się być rozsądna
– jaki stróż?? Kurrrwa, wywalimy te drzwi zaraz!
Waliłyśmy w drzwi i ściany. Nagle zgrzytnął zamek. Otworzył drzwi. Blady- jak trup..upadł
– co zrobiłeś??- Andżelika rzuciła się na niego
– nic Kochanie…NIE CHCĘ JUŻ BYĆ…
– Ty głupi Gnoju! – krzyknęłam- co wziąłeś ???
– nic..
– jak to : nic?? a to- Andżelika wyciągnęła z biurka puste opakowania po tabletkach. Trzy opakowania.- Ty Durniu! Rzygaj! I to już!
– nie mogę…
– rzygaj kretynie, bo zaraz wezwę pogotowie!!- krzyknęłam
-nie chcę żyć..
– czemu?
– bo Ją kocham…bo wiem, że Jej Rodzina nigdy nie zaakceptuje mnie…Bo nie mam forsy..bo jestem NIKIM.. Jestem Znajdą..Cyganem jakimś…takim gównem…
– Ty idioto, rzygaj!- Andżelika szarpała go.
Udało się. Wywalił z siebie to ,co zeżarł.
-wszystko wyrzygałeś?
– nie wiem…
Andżelika stała przy nim .Jak pies. Jak wierna suka.
I wtedy ,po raz pierwszy zobaczyłam jej łzy…
Szlag mnie trafił
– Andżelika, nie płacz! Nie możesz płakać! A ty głupi Szczeniaku- co zrobiłeś??- zwróciłam się do Rafała- coś Ty zrobił???
Ty jesteś jak DZIECIAK! Co chciałeś osiągnąć?? Odwaliłeś niezła demonstrację! Czego chcesz? Chciałeś zwołać tu całą wieś? I Jej RODZINĘ? Chciałeś współczucia? Przez swą nieudolność??Przez to tylko, że nie potrafisz się wziąć w garść? Pamiętaj: mężczyzna przyjmuje na klatę wszystko ! A Ty?? Żałosny gówniarz! TCHÓRZ! Czy Ty wiesz w ogóle co JEJ zrobiłeś?
Płakał. On i Andżelika.
Zabrała go.. Całą noc czuwała. Przeżył…
***
Dwa tygodnie potem przyjechała do mnie znów. Pijana . Ona, Ona, która nigdy nie piła przed ..! Ona, która NIGDY nie łamała przepisów!
– wieszzz- wybełkotała trzymając otwartą butelkę piwa…- byłam u Marcina
– po co?
– bo to mój dawny kochanek…pojechałam tam, aby powiedzieć mu, że..że jeśli coś mi się stanie, to przez Rafała! Marcin mnie kochał..i wiem, że mnie pomści!
– no taaak..
– nie drwij! Ja..Rafała…ja go nie kochałam..a może i kochałam? …nie wiem zresztą…wiem, że ZABRANO mi najdroższą RZECZ..najdroższą OSOBĘ w życiu…LOS..ŻYCIE..Rodzina ..Chciałam walnąć z mostu..stchórzyłam..Nic mi nie wychodzi, nawet własna śmierć! ..
..Dzieciak..cholerny DZIECIAK! Ty wiesz..Ty wiesz, że NIKT I NIGDY nie był dla mnie tak DOBRY jak On?!!
Romeo i Julia..hahahaha!Pieprzona farsa!
Jadę już..
-nigdzie nie pojedziesz! – zabrałam jej kluczyki- śpisz dziś u mnie i koniec!
*
Dwa dni potem dowiedziałam się, że Andżelika jest w szpitalu. Jakaś arytmia …
*
Wiesz… – zaczęła nieśmiało- TO wszystko gdzieś WYSZŁO …musiało wyjść..nie wytrzymałam..tzn mój durny organizm nie wytrzymał w końcu….Kazałam Mu odejść. Wyjechał. Obiecał, że wróci ..do mnie. Po mnie.
Kłamstwo! To Cygan! Wiem, że nie wróci! Umarł…Ten..ten ON umarł..chyba wtedy, gdy uratowałyśmy go…
*
I to była prawda. Umarł , jak to określiła Andżelika” Ten On”
Wyjechał. I nikt nie wie, co stało się z nim potem.
A Andżelika? Widują Ją..rzadko.
Mówią, że nosi w sobie cierń. Po nim. I że Ją to ciągle rani…
Andżelika..kobieta, która może na każde zawołanie mieć niemal każdego mężczyznę, jakiego chciałaby tylko mieć..Andżelika, symbol siły i radości..
Andżelika, za którą ugania się pół męskiego świata..
Andżelika, którą KTOŚ kiedyś zranił i przestała wierzyć w miłość..Andżelika, która kiedyś tak bardzo KOGOŚ TAM kochała, jak rzadko kto potrafi….Za kogo mogła oddać życie…
Andżelika, która zamknęła swoje serce ,pozostawiwszy na Ziemi spragnione ciało….Andżelika, która poznała w końcu Rafała.
Andżelika, która po latach znów uwierzyła…..
Andżelika, która do dziś twierdzi, że nie kochała Rafała.
*
Ja Jej wierzę.
A Wy..?
;))))
Zabili tą miłość… oboje.
Niezła jazda.
i to bez trzymanki…
ja w sprawie :
„- bo Ją kocham…bo wiem, że Jej Rodzina nigdy nie zaakceptuje mnie…Bo nie mam forsy..bo jestem NIKIM.. Jestem Znajdą..Cyganem jakimś…takim gównem…”
jeden człowiek stwierdził ostatnio w rozmowie ze mną: ” ty wiesz, ona sie spiknęła z tym X z patologii, takiej a takiej, a wcześniej żyła z tamtym pijakiem Y z marginesu… no nie miała kogo wybrać?!?!?jak to patologia przyciąga patologię…”
ja na to: a z kim miała SZANSĘ sie związać dziewczyna z takiego środowiska,bez szkoły, biedna i z opinia córki pijaka i pijaczki… z lekarzem? adwokatem? czy moze burmistrzem? takie związki/mrzonki dzieją się tylko w brazylijskich serialach. ludzie świadomie nie mieszają sie/łacza w pary poza klasowo,statutowo etc a moze i szkoda, bo czasem ten biedak lub bez szkoły, moze być serdeczniejszym człowiekiem i lepszym partnerem, niz ten, z tz naszych sfer.
jeden malarz art. po akademii w polsce i francji, majacy szlacheckie korzenie a nawet spowinowacony z dawnymi polskimi wieszczami stwierdził kiedyś w rozmowie ze mną, ze nie przepada za swoim środowiskiem prywatnie, bo go nudzi i denerwuje i generalnie wygadują meczące durnoty których nie idzie zbyt długo wytrzymać. ale… jak kto woli, choc sama jestem zdanie, ze każdy mezalians wychodzi na minus.
„bo czasem ten biedak lub bez szkoły, moze być serdeczniejszym człowiekiem i lepszym partnerem, niz ten, z tz naszych sfer”
i tego Ilu ciągle uczę/ staram się uczyć moje latorośle :))
„Andżelika, która zamknęła swoje serce ,pozostawiwszy na Ziemi spragnione ciało” nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale czuję, ze mogłabym tam wstawić swoje imię zamiast jej…
Dziękuję.
Witaj J.:)
Myślę, że wiele kobiet mogłoby być/ jest Andżeliką. A na pewno wiele z Niej ma wiele z Nas ….
Pisałam kiedyś o Niej na drugim blogu. Teksty były dość mocne, erotyczne i musiałam zamknąć blog, bo mnóstwo moich znajomych i przede wszystkim dzieciaki nastoletnie czytają czasem moje notki.
Ale wrócę chyba do opowieści o Andżelice. Może nie tak mocnych i erotycznych już ;))))
Czekam z niecierpliwością :)
-dziwna miłość….
szczenięca..? Puppy love ;))))
Też miałem taką popieprzoną przyjaciółkę, też piękną, tylko że to ona próbowała się zabić. I też nie rozumiała i nie potrafiła kochać.
Ej tam już popieprzona :P
Toszz piszę, że kochala kiedyś bardzo. Czyli potrafi kochać.Jak dostanie się raz, potem drugi, to już niełatwo
…. ;)))
Jak jest potrzeba, to jest wtedy łatwo. ;)
Ostatnio Angie piszesz takie noty, które czyta się jednym tchem, chyba tylko dlatego bo są prawdziwe na wskroś. Hmm… życie maluje nam takie „krajobrazy”, że „klękajcie narody”.
Mmrr, dzięki:)
Wiesz, ja zawsze mówię, że to życie pisze takie dziwne historie, a ja tylko przenoszę je tutaj ;)))
Bardzo fajnie je przenosisz Angie… z taktem.
Najlepsze scenariusze pisze życie…
To prawda.I dlatego czasem tak cholernie trudno przenieść to na papier- ten witrulany też.:) O wiele prościej jest stworzyć fikcję, gdzie wszystko jest jakby bardziej ” jasne”- np kocha- nie kocha i nawet jełop się domyśli ” o co się rozchodzi”
Tu- całkiem niejasne —- wszystko. ….
” Rzeczywistość tym różni się od fikcji, że w fikcji wszystko powinno być wiarygodne…” :)
Tak degwiazdko! I dlatego naprawdę trudno jest opowiedzieć historię z życia .Jest tak wiele wątków zwykle, że niezmiernie trudno ” wychwycić” to, co może być ważne, skupić się na jednym..bo można niechcący skłamać, przeinaczyć etc
A wszystko przez to rozbuchane Ego. W większości tych „dzikich i namiętnych” miłości ludzie kochają zazwyczaj siebie. Dlatego każda zdrada, każda strata odbierana jest jak śmierć samego siebie. Ja wiem, łatwo się wymądrzać, trudniej przed tym obronić. Jak zawsze najtrudniej o pokorę, o świadomość tego że samemu jest się mało znaczącym pyłkiem. Inna sprawa że z tych pyłków składa się cały wszechświat.
Szkoda że, ludzie (w tym i ja) tak mało cenią miłość samą w sobie. Że nie postrzegają związków jako czegoś więcej niż suma dwóch osób. Że jestem ja, Ty i to Trzecie – Miłość. Że warto żyć dla Miłości nawet gdy zabraknie tej drugiej osoby. Bo miłość chociaż, jak dziecko, powstaje z bliskości dwóch osób, to potem żyje własnym życiem. A My możemy jej służyć i czerpać z tego przyjemność istnienia, albo bić się o jej względy i domagać się wyłączności na profity z niej płynące. No można by o tym długo, a i tak najważniejsze jest jakie uczucia i emocje wzbierają w Nas gdy przychodzą takie sytuacje jak te które opisujesz Angie. Fajny tekst. Nie ma teraz czasu pisać, nawet czytać ale cieszę się że udało mi się Cię odwiedzić i obejrzeć tą projekcję Twoich myśli i wspomnień. Pozdrawiam :-).
I ja pozdrawiam Cię serdecznie :) Cieszę się, ze do mnie wpadasz, choć i mnie często tu nie ma( wiosna, ogródek itd)
Mądre słowa, piękne słowa ” Bo miłość chociaż, jak dziecko, powstaje z bliskości dwóch osób, to potem żyje własnym życiem. A My możemy jej służyć i czerpać z tego przyjemność istnienia, albo bić się o jej względy i domagać się wyłączności na profity z niej płynące”
Ja myślę, że jednak o miłość warto, a nawet trzeba czasem ( za) walczyć.Choć faktem jest, że jeśli istnieje naprawdę , jeśli JEST, to nie będzie słuchać fałszywych podszeptów i zniszczy wszystko, co na JEJ drodze.
Bo miłość, choć sama w sobie jest dobrem, potrafi niszczyć- wszystko i wszystkich, którzy zagrażają JEJ istnieniu…