* To, co najważniejsze*

W Wieczór Andrzejkowy Angie miała zamiar wreszcie odsapnąć. Po prostu, zwyczajnie położyć się wreszcie wcześniej, może obejrzeć jakiś film lub coś poczytać. Kilka godzin wcześniej miała przeprawę z Małą Wiedźmą i to już jej dostarczyło tyle emocji, że czuła się niemal wyczerpana . Na tyle, by wreszcie położyć się.
-Mama, wiesz, jak naprawdę chcesz, to pomóż mi wybierać ten strój na dyskotekę!
W tym ” naprawdę chcesz” kryje się bardzo wiele. Po pierwsze Mała W. miała NIE IŚĆ na tę dyskotekę. Nagle, trzy godziny przed, podsunęła swej matce Angie karteczkę ” zgoda rodziców na udział dziecka / imie , nazwisko/  w dyskotece szkolnej. Mały peesik: rodzice zobowiązują się odebrać dziecko po dyskotece.
Jasne, przecież nie będzie szła Mała Wiedźma 2 km w mgłach do domu! Matka,to co, że ślepa nocą, pojedzie. Bo musi, bo, choćby miała posuwać się w tempie 20 km/ godz pojedzie po swą latorośl. A nawet , jakby co, zabierze jej koleżanki, kolegów, a nawet i nauczycieli.
– czemu chcesz iść prawie nago na tę dyskotekę? Przecież jest już zima, około O C., a ty ubrałaś się jak na imprezę w środku lata!Załóż chociaż jakąś podkoszulkę pod ten świecący top! Teraz chyba jest taka moda…
– Mama!! Zrozum wreszcie, że nie będę ubierać się jak ty wtedy, w tych swoich latach siedemdziesiątych! Ja nie jestem wieśniara !
– po pierwsze: w latach siedemdziesiątych, to ja urodziłam się, więc/ logiczne/ nie mogłam chodzić na dyskoteki! A po drugie: niezależnie od mody, nie możesz iść , w zimie, w bluzce bez pleców!
– ee tam mama, przecież mam bluzę z długim rękawem !A Ty to w ogóle już nie znasz się na modzie!
*
Po czterech godzinach Angie przywiozła swe Najmłodsze Szczęście. Już miała zamiar położyć się, gdy w radio ktoś zaczął opowiadać o wróżbach andrzejkowych
– Mama! Mamusiu kochana! Musimy polać wosk dziś!- szczebiot Małej Wiedźmy był mocny. I dosadny
Już Angie chciała powiedzieć, że ” to wszystko gówno, że nic nie sprawdziło się jeszcze z andrzejkowych wróżb, choć / podobno/ taką wiedźmą jest. I że to wszystko to tylko zabawa”
gdy nagle wyłonił się ze swej komnaty Młody Lew
-Mamo!- Lew uwielbia celebrować słowa- MAMO, wiesz, tak myślę, że skoro Mała W. Cie prosi, powinnaś poświęcić czas dzieciom. Polejmy wosk!
No dobra. Znów mnie zgiął wpół .
– przygotować świeczkę do stopienia , miskę z wodą i klucz
– a od strychu może być -zapiszczała Mała Wiedźma
( wszystko jedno, od czego, kurrrrr..a może być!- pomyślałą Angie )
– tak, może być..
Szczęście w nieszczęściu, że Angie mieszka w zamku. W zamku, gdzie również rezyduje Pani Matka czasem. Księżna Matka ma dobrze zaopatrzony barek, a Angie ma klucz
„co tu podebrać dziś? Może tę wiśnióweczkę? ”
Angie była potwornie zmęczona, ale lejąc z latoroślami ten wosk / i mając w zanadrzu wiśnióweczkę/, poczuła się nagle  bardzo zrelaksowana.

Są  DZIECI, a to w końcu NAJWAŻNIEJSZE!
– Mamma, Tobie wyszedł nosorożec!
– może aż tak utyję ,w końcu…
Wesołe haha, hihihi przerwał telefon.
Pierworodny. Aby czytelnicy mogli zrozumieć sens, tego co nastąpi, powinni znać ogólny rys Pierworodnego Angie.
Pierworodny Angie ma wszechstronny umysł,a to faktycznie rzadko spotykane. Świetnie czuje się w obecnym świecie , gdzie wciąż osiąga sukcesy na wielu polach nauki i biznesu.
Żeby jednak nie było tak słodko: Pierworodny to kompletne dziwactwo w sprawach codziennych. Żyje wyłączony ze spraw doczesnych / no, chyba, że musi coś SAM zrobić , bo ..musi

*Pierworodny i chemia;) *


Kiedyś, kilka lat temu, miałyśmy z Księżną Matką udać się na wesele do znajomych. Wtedy Pierworodny akurat rezydował w domu. Dom, owszem obszerny i można zgubić się .Ale czy AŻ tak.?
Następnego dnia:
– Mama i jak było na tym weselu? Dobrze się bawiłyście z Babcią?- spytał Pierworodny, przeciągając się i budząc z jakiegoś cudnego snu
– ależ my nie byłyśmy z Babcią na weselu!. Zrezygnowałyśmy. Nie pamiętasz??
– aaa, no tak, coś chyba mówiłyście

:)))
Pierworodny, choć podobno wybitnie zdolny, ma jednak jedna wielką wadę: niemal nie ma pojęcia o życiu codziennym. Jest niczym dawny filozof , który wciąż rozpatruje, analizuje naprawdę istotne kwestie, nie absorbując swej głowy przyziemnym bzdurami. W sprawach codziennych zastanawianie się ogranicza do niezbędnego minimum , a w ważnych życiowych zwykł konsultować się ze swą matką.
Angie lała wosk z młodszymi dziećmi, gdy nagle rozległ się dźwięk telefonu
– Mama?- głos Pierworodnego był jakiś inny
– a kogo spodziewałeś się dzwoniąc na moją komórkę, dziecko? tak, to ja, mama! A co to za syreny słychać? Gdzie ty jesteś? Na POGOTOWIU??
nie mama. Słyszysz syreny wozów strażackich. Jestem w domu i  dzwonię, bo czuję jakiś swąd. Coś się pali w naszym budynku. Nie widzę ognia, ale czuję swąd.
CZY SĄDZISZ, ŻE POWINIENEM WYJŚĆ na dwór
?
– czy Ty oszalałeś?? ( i tu Angie znów przypomniała sobie, że między geniuszem a .., niewielka różnica;))- NATYCHMIAST wychodź!  Już uciekaj stamtąd!
– Mama, ale , wiesz, tu mam mnóstwo DOKUMENTÓW! I piszę właśnie esej.To ważne !
– uciekaj stamtąd! JUŻ! Nic nie bierz, tylko uciekaj!

Pożar oszczędził mieszkanko Pierworodnego. I dokumenty zostały ocalone.
Tak, to ważne. Według Pierworodnego najważniejsze i tak  są te pisma bankowe I Jego prace!
*
Jak dobrze, że Księżna ma ten barek!
;)

20 comments on “* To, co najważniejsze*

  1. Krystiana pisze:

    -Oj Angie to tak bywa z dziećmi,chcą być mądrzejsze d nas…..

  2. goldenbrown pisze:

    Młody zachował angielski spokój, żeby nie powiedzieć flegmę;) Cóż to dla niego pożar? ot, pewnie temat do napisania kolejnego eseju. A Ty tu szalejesz, skręcasz się z niepokoju, a on „właściwie nie widzi problemu, że jest pożar”! Cudne, Endzi!:))

    • Angie pisze:

      Dzięki Goldi:)))
      Wiesz, z tymi nerwami to troszkę inaczej;
      tyle już kiedyś człowiek przeszedł, tyle emocji latorośle dostarczały, że dziś jest się jakby bardziej „odpornym”.

  3. Angie pisze:

    Acha, eksperymentuję z tłem bloga. Nie dziwcie się więc , że dziś świecą gwiazdki. Małej W. tak podoba się i już ;)))

  4. wg108 pisze:

    Gdybyś wyjechała na dłużej i zostawiła włączoną kamerkę to pewnie sam by się nakręcił nowy film w stylu „Kevin sam w domu”

    • Angie pisze:

      hahaha, może tak! Najciekawsze jednak jest to, że przecież Pierworodny od kilku lat mieszka poza domem rodzinnym i świetnie sobie radzi.
      Ale zawsze, zawsze , gdy ma jakąś ” wątpliwość dotyczącą życia codziennego” , dzwoni do mamy ;)))

  5. filemonka pisze:

    No tak, Angie, TO właśnie szczęście, takie zwyczajne, rodzinne :) Przynajmniej tak sobie mów w chwilach największego wkurzenia :D
    Tło bloga dostosowane do pory roku :) Jak najbardziej :)

    • Angie pisze:

      Tak, to życie codzienne, kłopoty, łzy przekładane śmiechem, kłótnie i rozejmy, sukcesy i porażki itd
      Wszystko to składa się naprawdę na życie.To PRAWDZIWE życie ;)
      I to jest właśnie najważniejsze :)

  6. Najbardziej urzekające pytanie, gdy dzwoni na twój numer i pyta się, czy to Ty. Lubię też pytania kierowane do śpiącego „śpisz?”. Jeśli odpowie to znak, że nie śpi, choćby potwierdził :)
    A tak w ogóle opinie naszych dzieci o modzie rodziców i ich nieżyciowości uświadamiają nam ile cierpliwości dla nas mieli dla nas nasi rodzice.

  7. krakowianka pisze:

    wiesz Angie,dzieci tak naprawdę nas potrzebują ,gdy mają wątpliwości,czy mają 10 lat.,czy 30…i my to drugie dno czujemy…bo jesteśmy…matkami:)
    tło bloga jest bardzo fajne…takie delikatne migotanie…

  8. violamalecka pisze:

    Ech, dzieci… niby dorosłe a wciąż nam dostarczają
    niezłą dawkę emocji.
    To jest fajne, bo czujemy, że wciąż je mamy.

  9. joan1te pisze:

    Tylko spokojnie ;)

  10. Navia pisze:

    Oj Kochana, ale się uśmiałam czytając o Twoich pociechach :)))) dzięki :)

Dodaj odpowiedź do filemonka Anuluj pisanie odpowiedzi