Ponieważ w blogosferze jest modny ostatnio temat nauki, szkół, egzaminów itd, pod wpływem nagłego impulsu postanowiłam opowiedzieć Wam o tym jak koleżanka Angie walczyła o sprawiedliwość ( i o swoją dobrą ocenę) na studiach.
Z przedmiotu ” Metody zarządzania” ( czy z podobnego; z czasem nawet ważne rzeczy odpływają gdzieś w niepamięć..) mieliśmy na koniec semestru napisać pracę pt” Etapy rozwoju firmy na dowolnie wybranym przykładzie”. Dla koleżanki Angie dobry temat; trochę lania wody, troszkę tylko jakiejś teorii i faktów.
Jak już koleżanka Angie ma coś zrobić DOBRZE, to oddaje się Sprawie w całości, bez reszty, każdą swoją cząstką. Zapamiętanie. Tak, to jest właśnie zapamiętanie
Dwa dni i dwie noce z krótkimi przerwami na sen, płodziłam swoją pracę. Było to dodatkowo emocjonujące przez to, że przykładem, na którym oparłam pracę, była firma mojej bliskiej koleżanki. Wiedziałam tak dużo o powstaniu i losach tej firmy, że nie musiałam nawet pytać koleżanki o szczegóły ” procesu rozwoju” Jej zakładu. Moja praca semestralna miała być dla Niej prezentem- niespodzianką : ))
Czas gonił, pan dr X był bardzo wymagający i nie znosił- wręcz alergicznie -nieporządku ( a ” nieporządkiem” było, między innymi, oddawanie prac po terminie). Koleżanka Angie jakoś uwinęła się w ciągu tych dwóch wyznaczonych sobie dni i nocy. Praca gotowa, uff!! Należało tylko jakoś dostarczyć ją w terminie Panu dr X. Ponieważ akurat nie miałam przewidzianych zajęć z nim, postanowiłam dać do przekazania dr, pracę swojemu ówczesnemu ” sezonowemu ( bo tylko semestralnemu : P ) chłopakowi.
– Adam, proszę, zanieś X to. Tylko najpóźniej jutro, bo inaczej obniży ocenę!
Po trzech dniach:
-Angie, żabciu, zaniosłem dopiero dziś, nie było mnie 3 dni. Jak Ci obniży ocenę, zrekompensuję Ci to, obiecuję! Pójdziemy do tego wypas klubu w centrum na dobrą whisky!
– wiesz co?!! Whisky to ja sobie mogę wypić tak o, w domu, myślisz, ze kręci mnie jakiś tam klub?? Jak obniży mi ocenę, to jesteś zabity!!!
*
Po kilkunastu dniach; zajęcia z ” Metod..”, i odczytanie ocen za prace. Pan dr X wzywa Angie:
– Kowalska 4+. Jest to , jeśli nie najlepsza, to jedna z najlepszych prac. Byłoby całe 5 gdyby nie zignorowanie mojej prośby i dostarczenie pracy kilka dni po terminie. Proszę zrozumieć, ja mam około 200 takich prac do sprawdzenia i jeszcze, jak każdy z Państwa, wiele swoich , prywatnych spraw na głowie. ( ble, ble, ble..)
Czułam jak krew napływa mi do policzków a wzrok staje się wzrokiem Meduzy. Zerknęłam w stronę Adama. Zabić od razu czy poznęcać się trochę? ; ))
Podeszłam z indeksem do dr X. Pomyślałam w ułamku sekundy: ” Teraz albo nigdy!”
– Panie Doktorze ( nad Nim, w moich myślach siekiery latające, błyskawice, trupie czaszki) – dziękuję za te 4+, ale jeśli chodzi o ścisłość w kwestii porządku oraz nieporządku , muszę zasygnalizować, że ja oddałam tę pracę w terminie! To znaczy…koledze oddałam. ADAM, chodź tutaj!!!
Przyszedł. Nie tylko Adam, ale i cała grupa.
– a teraz powiedz Adam, oddałam Ci moją pracę przed terminem nawet, prawda?
– no tak, oddała, Panie Doktorze ( ble, ble, ble)
-Proszą Państwa! Tak nie można! Niektórzy, wiem, że ze sobą sympatyzujecie , ale to nie zwalnia Was z obowiązku dyscypliny…ble, ble
O nie! On w ten sposób?! No to ruszamy do ataku!
I jak koleżanka Angie rozpoczęła ofensywę ( defensywę? ) , to na całego. Tak jak pisząc pracę. W całości, bez reszty.
ZAPAMIĘTANIE : ))
Kątem oka widziałam, że koledzy i koleżanki skręcają się ze śmiechu. Myślałam
” spierdalać jełopy, se możecie się śmiać, durnie! Mam rację i dowiodę tego!! ”
Pan DR robił się , z chwili na chwilę, coraz bardziej ..zarumieniony.
” Pęka cienias” pomyślałam. I w tej chwili zobaczyłam jak Adam daje mi dziwne znaki. Cały czas podciąga swoją koszulkę w górę i pokazuje na mnie palcem. A ludzie zwijają się ze śmiechu . W jakimś przebłysku podświadomości zerknęłam na siebie…..
Otóż…gdy stałam pochylona nad panem DR, podczas tej emocjonującej wymiany zdań z nim, nie zauważyłam, że zsunęły mi się ramiączka mojej luźnej sukienki i stałam vis a vis DRa z biustem niemal nagim (podtrzymywanym tylko przez ” bardotkę” lekko) . Vis a vis i nad nim…
: ))))))))))))
Najpierw spłonęłam, potem szybko, poprawiając sukienkę powiedziałam:
– widzi Pan, Panie Doktorze? Pan mi bez powodu obniża ocenę, a mi bez powodu obniża się sukienka!
:))
*
Dał mi tę piątkę.
Wielka niesprawiedliwość jest na świecie z tego tytułu, że Wy, dziewczeta, nosicie biustonoszy. Nie dość, że nie mamy skrywanych atrybutów to same je skrzętnie ukrywacie przed nami. I to jest nie fair /faja/
Jak widać , nie zawsze ukrywamy…
: P
; ))))))))
Ludzie są, po to, żeby żyć i tańczyć. Ludzie są, po to, żeby mogli walczyć /lalalala/…
Charmee:*
Może i nie walczyłabym, w końcu te 4+ też niezłe/ faja/ , ale wkurwiło mnie to posądzenie mnie o niesumienność. Merytorycznie to, wiadomo, mógłby mnie zgładzić. Ale nie będzie mnie nikt wtykał rzeczy nieprawdziwych!
Zresztą wiesz o co się rozchodzi :>
Większość moich najpiękniej zdanych egzaminów to te, o których wspomniałem na T2.
Najczęściej „na ustnych” warto było połączyć siły: jej prezencję i moje gadane (plus wiedza podzielona po połowie). Nasz duet padł tylko dwa razy. Raz zdawaliśmy u gościa, który chyba był gejem, a drugi raz u takiej suki, której by chyba nawet występ czipendejsów nie zadowolił.
Angie, czy to była ocena tego co spłoniony zobaczył?;-)))
Chce być takim doktorem od tego i owego lub czegoś tam
To była ocena za moją ładną pracę /faja/.
A, że ” wszystkie chwyty dozwolone ” w walce…o pracę. Przy okazji p.doktor Se popatrzAł ,a ja się skompromitowałam lekko. Nie pierwszy i nie ostatni raz rzecz jasna..
: P ; ))))
Mały OT. Słyszeliście o wokalistce Agacie Jarosz, która drze japę w austriackiej kapeli Kontrust? Ja nie słyszałem. Do dziś. Nasłuchać się nie mogę.
Graforomanie !
Dobre! cholera, bardzo dobre! Też nie słyszałam wcześniej ani Jej ani o Niej.
( jak to dobrze znać Światowych Ludzi; zawsze w mój Zaścianek trochę Ducha Nowego napłynie/ wpłynie :> )
:))))
Dzięki Graforomanie!
Woodstock kształci. :)
-no…no…czytam i nie rób nic by zmienić styl twojego bloga……..super….
;-)