Październik był..

..piękny ,w pierwszej połowie czasem deszczowy , później złoty, słoneczny i wreszcie, po  grzybowo nieudanej ostatniej jesieni uraczył nas dość obfitymi zbiorami:)
Nie wiem ile kilometrów przeszłam kniejami; szanowny Brat, wielki miłośnik grzybobrania, człek trochę młodszy ode mnie, obeznany z chyba każdą cyfrową nowinką ,doskonale zna nie tylko ilość przebytych przez nas kilometrów, ale i spalonych kalorii ( chyba faktycznie starzeję się, bo to drugie już zupełnie nie interesuje mnie ;)) Od Brata wiem,że przemierzaliśmy średnio dziennie około 7-8 km.Dziennie- bo każdą wolną chwilę, każdy wolny dzień spędzaliśmy w lasach. Nawet mój Pan B., pomimo ostatnich niedomagań zdrowotnych, nie odmówił sobie ( ani mi! ) kilku wypadów na grzybobranie.Nieco bliżej, krócej na leśnych wyprawach ( wszak z chorą nogą daleko się nie zajdzie..) , ale zawsze też wracaliśmy z pełnymi koszami. Po drodze zachwycały nas bajkowe zakątki, cudne, leśne pejzaże:
10-2016-z-grzybobrania-z-m-5


*

W Borach Dolnośląskich i u nas z Bratem i naszą ekipą:
pazdziernik-16-1

*
W borach, gęstych kniejach naprawdę można zatracić się , pozostawić Czas gdzieś poza i poczuć się ja w baśni. Jesień tak pięknie maluje leśny świat:


***

12 comments on “Październik był..

  1. goldenbrown pisze:

    Ależ to były piękne grzybo-łowy:))

  2. cichosza pisze:

    a u mnie grzybów nie ma ,niestety ;)

  3. Och, wspaniałe grzyby. Zazdrość to brzydkie uczucie, ale nic poradzę, zazdroszczę Ci tych zbiorów :*