…czyli niedzielne pieprzenie o niczym;)
Jak ja lubię te spontaniczne imprezy, jak to cudnie, gdy zjeżdżają ziomale z różnych stron Europe do rodzinnej Polszy!
(I tradycyjnie już, stacjonują u mego szanownego Brata. Dobrze, jeśli zjawiają się w piątek lub sobotę; nie trzeba wtedy nazajutrz brać urlopu N/Ż;))
Przybywają z nowymi / lub starymi/ dziewczynami lub żonami, czasem z młodszymi kumplami. Często z kameralnego spotkania kilkorga przyjaciół, powstaje duża, wielopokoleniowa impreza. Impreza, gdzie nikt nie przychodzi w codziennej szacie
pani dyrektor, pana informatyka, pana polonisty, pani inspektor itd. Wszyscy wracają nie tylko do rodzinnych domów, ale przede wszystkim , do młodości. Nagle człowiek cofa się *naście lub *dzieścia lat, dziecinnieje, świadomie odrzuca to , co słuszne, wskazane, wyuczone. Nie ma konwenansów, nie ma lepszych i gorszych; praca, problemy, nawet choroby, zostają za drzwiami.
Jest śmiech i muzyka. Jeśli chodzi o tę drugą- dla każdego coś dobrego. Zasada od dawna jest taka, że każdy może włączyć swoje ulubione dźwięki. A inni słuchając, czekają na swoją kolejkę. Albo po prostu się bawią.
Nie wiem czemu tak jest, że od pewnego czasu, rola DJ przypada mojej szanownej osobie.
Może dlatego,że potrafię poruszać się dość sprawnie w większości gatunków?
Taak, gdy nasi młodzi koledzy siedzieli na nocniczkach, szalało się przy różnych kawałkach Ironów i pląsało przy C.C.Catch ;)
*
Ostatnio słuchaliśmy głównie hard rocka i metalu. To ukłon w stronę P., naszego przyjaciela z Anglii, starego metala.
Ponieważ P., choć jest już w Wielkiej Brytanii dobre kilka lat, nie może za nic nauczyć się angielskiego,
należało włączyć piosenkę z łatwym do zrozumienia angielskim. A najlepiej już taką ” z naszych czasów”.
Czego nie zrobi się dla ziomali!
Especially for P.
(i oczywiście wszystkich wyznawców heavy metalu) :
:)))
P. nie tylko nie zabił mnie, ale nawet zatańczył solo kawałek.
(Teraz już, w obawie o swe życie, nie napiszę nic;))
Na osłodę drogiemu P. i wszystkim metalom dedykuję moje ostatnie odkrycie;
finalista MBTM , naprawdę metalowa i naprawdę świetna
MATERIA:
*
Nie wiem, czy wariactwo i muzyka stanowią panaceum na życiowe kopniaki ;
na pewno jednak rozpalają radość życia, łagodzą i pozwalają nabrać dystansu, przede wszystkim do siebie.
Czego wszystkim moim Gościom ( tym oficjalnym i tym cichym) z całego serca życzę.
:)
*
Coś pieknego. Muzyka, taniec, przyjaciele…czegóż chcieć więcej?
Ann, dokładnie jak mówisz!
:)))
-dobra muza i wspomnienia ok;-))))
Krysiu, ta piosenka Danuty, to wiesz, że dla ” jaj” :)
Ale masz rację- dobra muza , to jest to! :)
Tia „heart”… ;)
Buźka!
Wiedziałam, ze spodoba Ci się piosenka Cane! :)))
Tak, można byłoby to heart zastąpić czymś innym ;)
Tak, paznokciami palców stóp. ;)
Jeśli touch paznokcie ktoś lubi, czemu nie! :P ;)))
A jaką część ciała można bardziej nie lubić? Zaraz! A no tak! Wątroba! ;)
I tak trzymać! Na Twoje hasło „impreza” rzuciłem się do lodówki, wstawiłem nowy zapas kostek lodu. Trzeba być w pogotowiu, jak tylko temperatura skoczy kilka kresek w górę nie będziemy czekać z imprezą na łikend. Tylko od razu łubu-dubu.
Wugusiu, jakby tak co tydzień zjawiali się ziomale*…lepiej nie mówić, po dwóch miesiącach zawał albo delirka murowana! :)))
Ale grill rodzinno- przyjacielski co łikend, to całkiem inna sprawa ;)))
My belfry kochamy ciszę :) a imprezki to hałas ;) dlatego weekendy to zawsze było „uciekanie” na Kaszuby, do lasu , nad jezioro . Najchętniej w bardzo małej liczbie osób towarzyszących – dwoje to była liczba doskonała:))
ale od czasu do czasu spotkanie się w gronie przyjaciół jest ważne i energetyzuje bardzo pozytywnie:)
Just, belfry* też potrafią dać czadu; wiem, bo zdarza mi się imprezować z nimi:)))
Chyba to wszystko zależy od różnych okoliczności; tak jak napisałam Wugusiowi, nie wyobrażam sobie co tydzień takich mocnych, całonocnych imprez, bo po prostu wysiadłabym. To już nie te lata;)))
Moje belfry chyba też;)( Tym bardziej w okresie egzaminów raczej potrzebują spokoju).
)))) nie odsłaniam tajemnic ciał pedagogicznych ;)))
Hahaha i słusznie Just, ja już więcej też nie pisnę słówka! ;)))
Wiesz, w całym tym wpisie chodziło mi o to, że na szczęście SĄ na świecie ludzie pogodni, tolerancyjni, pozbawieni uprzedzeń i bez chorego poczucia wyższości ( pomimo swego wykształcenia i zajmowanych stanowisk) .I tacy są też nauczyciele, których znam i bardzo, bardzo lubię ( to już naprawdę ostatnie słowo! )
Dziwne, że jak na razie z nadętymi, nieprzyjemnymi i bardzo prostackimi belframi spotkałam się tylko w necie( i wiesz, że NIE było to absolutnie o Tobie Just! )
:)))
:) słowo belfer wywołuje dość ambiwalentne skojarzenia , Wielokrotnie spotykam sie ,zwlaszcza w sieci ,z dość agresywnym przyjęciem. Mam wrażenie ,że osoby , które mnie atakują miały jakieś traumy szkolne i tak reaguja na to słowo, jak pies Pawłowa na czerwona lampkę :)
Najbardziej zabawne , bo to jest jednak zabawne, sa opinie które wyrażaja ulgę ,że ich lub ich dzieci nie nauczam:))) Choc nigdy nie widzieli mnie w zawodowych „akcjach” pod tablica :)
Angie tak jak napisałaś :) to srodowisko składa się z róznych osób od bardzo porządnych wesołych zdystansowanych belfrów po upierdliwych przeintelektualizowanych złośliwych poczwar ;)) Mnie sama siebie trudno oceniać , ale z tego co czytam , z tego co obserwuje , z tego że mam kontakt z moimi uczniami po szkole i po latach wielu sie spotykamy , wnoszę że nie jest ze mna az tak źle ;)))
lubie swoja pracę , lubie pracowac z Młodymi ludźmi , dużo sie od nich uczę , najwiecej pokory zawodowej . Doskonale swój warsztat tez dzięki nim . Mam żelazną zasadę fochy, zmartwienia , wkurzenia i napiecia przedmiesiączkowe zostawiam w domu ;)) i nie zabieram ze soba do szkoły , bo to wielce nieprofesjonalne wykorzystywac swoja belferska przewage i „wyzywać” się na uczniach . Wielce nieprofesjonalne a nawet wielce wredne i prostackie.
Wiesz Just, gadanie, że dobrze”… że ich lub ich dzieci nie nauczasz” to tylko mowa nienawiści, którą nie powinno się przejmować. Ja wiem, łatwo mi teraz mówić ” po czasie” , choć pamiętam jak mnie to dotknęło i strasznie wkurzyło ( choć nie dotyczyło akurat mej szanownej osoby;))
(Tak swoją drogą: zawsze bardziej mnie boli gdy widzę krzywdę innych ,niż swoją własną) .
Nie toleruję czegoś takiego- i dlatego dziś jest jak jest, Ty wiesz o co chodzi:)
Mowę nienawiści ,tak czy inaczej, trzeba traktować z przymrużeniem oka, bo nigdy nie jest ani obiektywna, ani miarodajna.
Nasuwa się tylko pytanie: SKĄD taka nienawiść?
Tego nie rozumiem i nie zrozumiem;
kopać kogoś ” sztuka dla sztuki” ,dla zaje..fajnej zabawy , lub dla tego ” przysłowiowego” Zapachu napalmu o poranku ( co podobno jest świetnym żartem..ehhh) … to rzecz poza moją percepcją świata.
Ale cóż, jak życie pokazuje , są tacy ludzie, którzy nie tylko nie mogą bez tego żyć, ale wręcz żyją tym. Bo tacy są i już.
A mnie Just, gówno to obchodzi, ze ” tacy są” . Tacy są? To niech kiszą się we własnych sosach i już!
Szczęście, że nigdy nie spotykam takich w życiu realnym.Chyba instynktownie mnie omijają ;)
A jeśli chodzi o nauczycieli- wielki SZACUN ( jak to mówią dziś młodzi:))). To jeden z najcięższych zawodów świata, do którego trzeba faktycznie mieć powołanie.
Podziwiam, podziwiałam i będę podziwiać!( a, że i w tym środowisku są różni ludzie, to normalne przecież)
Reasumując: chyba lepiej nie przedstawiać się szczerze w necie, jak najmniej mówić o sobie, bo zawsze znajdzie się jakiś złośliwy gnój lub zwykły psychol i wykorzysta nawet to, co jest naszym atutem, by sobie tylko nami wytrzeć mordę …
A nie każdy znosi to lekko.
;)
A propos: nie zdziwi mnie, gdy ” śledczy” puszczą w eter po moim ostatnim wpisie, ze ” Angie nic tylko imprezuje i zapija pysk”
Tyle, że od dawna mi to wisi.
Kto rozumny i nie chory z nienawiści do świata, wie o co chodzi:)
Mowa nienawiści i skąd się bierze taka bezinteresowna nieżyczliwość ?
Kojarzy mi się z tym pytaniem opowiadanie jak skorpion chciał przepłynąć na drugi brzeg i poprosił o to żabę, by ta na swoim grzbiecie go przetransportowała. Żaba na to odpowiedziała ,że chętnie zrobiłaby , ale obawia się tego co o skorpionie mówią w lesie i na łąkach, a mianowicie ,że jest pełen jadu i nienawiści i że boi się ,że wbije jej kolec jadowy. Skorpion przyrzekł i dał słowo honoru ,że tego nie zrobi, a że Ci co tak źle o nim opowiadają to są głupcy , którzy skorpionowi wszystkiego zazdroszczą urody , szczupłości , wdzięku i kolca jadowego . Żaba zaufała , uwierzyła i przewiozła skorpiona na drugi brzeg jeziora. Skorpion schodząc z grzbietu żaby wbił jej kolec jadowy . Umierajaca żaba ostatkiem sił wyszeptała
– dlaczego mi to zrobiłeś ? przecież obiecałeś ?
a skorpion na to
– nie wiem już taki jestem ( bo tak )
Myślę Angie ,że to wynika z charakteru , z osobowości z potrzeby wewnętrznej .Wiele osób dodaje ,że z kompleksów i współzawodnictwa . Ja jednak skłaniam się w kierunku osobowości :)
Just, z tymi Skorpionami , różnie bywa. Bez zastanowienia wymienię cztery, które wiernie towarzyszą mi od lat( a jak poszukam w pamięci, to znajdę jeszcze kilka, które dobrze znam- choćby koledzy z pracy! ). Nigdy żaden mi nie wbił swego kolca jadowego! Zawsze miałam bezbłędne relacje z tymi ” jadowitymi stworami”, a najśmieszniejsze to, że zwykle jestem jedną z nielicznych osób, które Skorpiony dość mocno faworyzują ;)
Może jednak w horoskopach, które wyraźnie mówią, że ” najlepszym przyjacielem Raka jest Skorpion” nie ma bujdy? ;)
Oczywiście o internetowych Skorpionach nie będę wypowiadać się ( z wielu powodów).
Ogólnie cały net to zwykle niepełna, słaba kopia realu.
Moja Siostra najukochańsza jest skorpionica:) ale ja mówię o tych skorpionach o zwichniętej osobowości
Dobrze, że sztywniaków ubywa i zabawa jest na 102! ;)
Pozdrawiam z nutą
;)
Rena, przyznam, że do tego mam wielki, wielki sentyment! I , że bardzie to lubię!
( nie samym metalem w końcu Się żyło! ;))
Dzięki!!!
:)
No dobrze! Jeszcze rockowa ballada…
Przytulanie gwarantowane :)
Rena, teraz to już ” załatwiłaś mnie”!
Kocham to!
( jeszcze powiedz, że jesteś spod Raka, Ryb lub Skorpiona- to już wszystko będzie jasne! ;))
Żaden z tych znaków :) Jestem Łuczniczką. HA!
Rena, Łuczniczka to moja Droga Justyna!
I mój Brat Strzelec:) !
Dobry znak- prostolinijni ludzie, szczerzy, a jak już zaprzyjaźnią się, to na całe życie!
Dziękuję za tak pochlebną laurkę dla Łuczników i Łuczniczek :)
Angie,dałaś czadu…i na tym polega dobra zabawa…spotkanie wśród znajomych…bez sztywności a na luzie.
Krakusku, dajemy czadu zwykle, gdy jest ku temu okazja( czyt: przyjazd ” Ziomów” z różnych zakątków świata! :)))
ehh, już czuję te klimaty – musiało być rewelacyjnie!
Mamajakty, z tego, co pamiętam ,zakończyliśmy na reggae :)
Tak, zawsze jest fajnie i cieszę się, że ( jak powiedziałam do Just) , są jeszcze ludzie
” pogodni, tolerancyjni, pozbawieni uprzedzeń..” itd
:)))
Przyjaciel to nie ten, który taszczy cię z baru.
Ale ten, co czołga się razem z tobą!
Wypijmy więc za naszych przyjaciół, w końcu mały kieliszeczek wódki jeszcze nikomu nie zaszkodził
Ano wypijmy! ( ja soczkiem, bo się mnie skończyło..:( )
;)))
dobra ta Materia i ta muzyczna i ta ziomalowo-opowiadaniowa ;)
Ziomalowe historie zawsze niezłe!
Dzięki za słowa uznania ;)
A Materia świetna, ku memu zdziwieniu, podoba się nawet moim młodszym latoroślom( które absolutnie nigdy nie słuchały metalu!)
Buziaki moja Droga J.! :)
Raz w roku mój serdeczny kumpel z lat studenckich
organizuje w Poznaniu takie zloty ziomali.
Zawsze też przypomina, że jak na takiej imprezie pojawi się
ktoś „pod krawatem”, to go osobiście na tym krawacie powiesi. ;-)
I mniej więcej o to chodziło mi Viola!
Poza tym zwróciłam uwagę na coś ważnego: wśród nas( ziomali) NIE MA żadnych ludzi o skrajnych czy radykalnych poglądach. Wolność wyboru, wyznania, wzajemna akceptacja i tolerancja itd- to stanowi o kształcie i duchu NAS. :)