W przedostatni dzień ferii przyjechał do nas Pierworodny wraz z moim szanownym Bratem.
Nie mieliśmy sprecyzowanego planu wycieczki, ale pewne było, że nie będziemy dreptać po samej Szklarskiej, choć ta czarowała widokami:
Po krótkim namyśle, postanowiliśmy iść na Białe Skały. To nieduży szczyt, właściwie jeszcze w obrębie Szklarskiej Poręby.
Całe miasteczko rozrzucone jest na mniejszych i większych górkach; chodzenie tylko po nim ,może nieźle zmęczyć.
Wspinaliśmy się ostro pod górę, gdy zadzwoniła kontrolnie moja Pani Matka. Usłyszawszy mój zdyszany głos, krzyknęła:
– dziecko, ty masz duszność, wzięłaś inhalator??!
Chwilę trwało, gdy wyjaśniłam Mamie, że to nie duszność , a zwykła zadyszka. Z kilku powodów zdrowotnych zabronione mam wspinaczki górskie. Czegóż jednak nie zrobi się, aby choć na chwilę poczuć się znów młodym i silnym? ;)
Przed nami, ukryte za drzewami Białe Skały. Stąd nie wydają się wcale takie duże ;)
*
Ciężko się szło pod górę, ale gdy zdobyliśmy skały i stanęliśmy na ich szczycie, całe zmęczenie nagle gdzieś znikło.
Przed nami bowiem rozpostarł się widok na Szklarską Porębę oraz samą Szrenicę:
Wysoko i stromo:
Jak już się weszło, trzeba jakoś zejść ;)
*
Idziemy pięknym , świerkowym lasem:
Doszliśmy na Górkę Hutniczą
A na niej nieczynny wyciąg narciarski :
*
Napadało śniegu, oj napadało! ;)
*
Widok na Góry Izerskie:
Wysoki Kamień– szczyt Gór Izerskich
Czas wracać, zapada zmrok.
*
Tym razem dzwoni Szanowny Ojciec. Obowiązkowy meldunek z trasy
gdzie dokładnie jesteśmy, jaka pogoda i wspomnienia wspólnych wycieczek sprzed lat.
*
Jeszcze tylko około 2 km w dół i będziemy w domku.:)
A nazajutrz wyprawa do Harrachova.
Hej góry, góry! ;)
***
cdn.
naprawdę dzielna jesteś. a z tym telefonem po zejściu wyglądasz na tak zrelaksowaną, jakby to pagóreczek malutki był i to latem:)
Mamjakty:)
Cieszyłam się, bo zawsze, gdy rozmawiam z Ojcem mam dobry humor:))
A wtedy byłam dobrze już zmęczona, włosy mokre i marzyłam o dojściu do domku:)
dobrze, że się nie zgubiliście :)
Eulalio:) Z moim Bratem nie można się zgubić;)
W tych ciemnych okularach, Angie, wyglądasz, jak celebrytka złapana w obiektyw przez reporterów SuperExpressu:-)
„La donna e mobile …”
rozumiesz…;)
Super wycieczka, zupełnie jakbym tak razem z Wami była :)
Cieszę się Navia, że udało mi się troszkę choć pokazać te nasze emocje ;)
Fotki i opis rewelacyjny, powinnaś przewodniki wycieczkowe pisać ;)
Szczepciu:***
Troszkę więcej wiedzy mojej tylko… ;)
I ja Cię kocham! :)))
Angie,piszesz jak prawdziwa przewodniczka,piękna trasa,w jednej ze szczelin w drodze powrotnej to bym chyba utkneła,hahaha
wspaniałe panoramy na Szrenicę…super
dziękuję Krakusku Kochany! :)))
Wiesz, ta trasa , jak większość tych, co przedstawiam, to raczej dla młodych i silnych;)
Ale z tego co wiem, ludzie rzadko tak łażą i wspinają się; jeśli już jadą w góry, to po to, aby pozjeżdżać na nartach trochę .
My łazimy. Jak z Ojcem za dawnych lat. Oni z Mamą już nie weszliby tam, gdzie my jeszcze dajemy radę…
Podziwiam, Angie – zdjęcia, trasę, kondycję… :)
nie wiem czy zimą bym się odważyła… za to latem – uwielbiam takie wielokilometrowe trasy…
Ev, ja to taka przekora jestem, że wolę łazić w zimie. Lato, szczególnie gorące, bardzo źle znoszę.
Także nie najlepiej znoszę upały, dlatego przyjemnie jest skryć się w cieniu wiekowych świerków:)
Podobnie jak w naszym Beskidzie Śląskim. Ale takich drabinek to nie mamy ;)
Buźka!
Cane, gdyby nie ta drabinka, nie byłoby jak wejść na te skałki, szczególnie teraz, gdy wszystko ośnieżone i oblodzone!
Buźka! :***
Przepiękne zdjęcie i cudne opisy. Przyznać muszę, że ja nie odważyłabym się chodzić po oblodzonych skałkach, o drabince nie wspomnę.
Jestem pełna podziwu
Góry, góreczki, śnieg- to jest to :)
Mroźno i pięknie!
Cudowności zimowe.
:)