Stolik w drugim końcu sali *

Kiedy tańczyłaś w płomieniach świec
i Twoja twarz zmieniała się
I oczu blask tańczące dwa płomienie
Dobrze pamiętam wciąż
….

Z opowieści Andżeliki:

Pamiętasz ten mały, bluesowy klub, do którego kiedyś zaprowadziłam Cię? Ten z ciemnymi, wyłożonymi drewnianą boazerią ścianami. Z zielonymi krzesłami i szalonym barmanem. Pamiętasz na pewno, jak ten wariat do Ciebie uśmiechał się cały wieczór i próbował poderwać!
Wiesz, kiedyś, chyba dwanaście, a może trzynaście już lat temu, byłam tam z Lidką. Lidka skończyła jakiś kolejny kurs angielskiego i akurat miała egzamin. Zdała, na piątkę. Ona zresztą chyba zwykle zaliczała na pięć, nie mogło być inaczej ;wiesz jaka była ambitna.
Wtedy ..
umówiłyśmy się wcześniej, że po tym jej egzaminie , robimy kurs po moich znajomych klubach. Lidka nie znała ich, chciałam zrobić jej niespodziankę. (Nie tylko jej ; znałam niektórych szefów tych knajp, kilku barmanów i wiedziałam, że już stęsknili się za mną ;))
Country Club, Rock Club, Golden Club; w tym ostatnim posiedziałyśmy dłużej. Grali tam na życzenie tzn, to co chciałaś, barman włączał. Tak, barman; to były malutkie knajpki, kameralne i często szef był sam barmanem i jednocześnie kimś jak DJ ;)
Dowiedziałam się tam od kolegi , że na końcu ulicy założyli nowy klub, gdzie grają bluesa. Wiesz jak wtedy uwielbiałam bluesa. Poszłyśmy tam z Lidką. Od razu spodobało mi się; ciemne ściany, zielone krzesła, złoty barek, niedużo ludzi. Przyciemnione światło. Czuło się ducha!
Wzięłyśmy po piwie i usiadłyśmy na końcu sali, przy oknie. Właściwie salki, bo klub rzeczywiście był niewielki. Lidka była zachwycona , wreszcie spokój !
Rozmawiałyśmy sobie, gdy nagle zwróciłam uwagę na grupkę młodych ludzi po drugiej stronie sali. Kilka dziewczyn i z nimi jakiś młodzieniec. Przystojny..nie, raczej piękny niczym młody bóg. Długie, brązowe włosy falami opadały na jego ramiona i plecy.
-patrz Lidka, patrz tam! Widziałaś królewicza? Zerka na Ciebie, no patrz!
Faktycznie królewicz nie spuszczał oka z nas. A raczej nie odrywał wzroku od Lidki.
-Jasny szlag! Apollo ze swymi nimfami! – zaśmiała się Lidka
Niewiele pomyliła się. Piękny młodzieniec miał za towarzyszki kobiety obdarzone jak on, niemal nieziemską urodą.
– co my tu robimy Andżelika? Widzisz te kobiety? To muszą być jakieś modelki! One są tak doskonale zbudowane, wszystkie bardzo wysokie. I jakie miękkie, kocie ruchy! Patrz jak ubrane! Kurr.., gdzie my przylazłyśmy??
Nie przejęłam się specjalnie tym. Zawsze przecież miałam powodzenie, Lidka też, choć daleko nam było do jakichś tam modelek.
Lidka, nie przejmuj się. Olej to. Jesteśmy tu, aby bawić się, a nie łypać oczami na jakieś podejrzane dziewuchy.Co nas zresztą oni obchodzą? Zdrówko!
Piłyśmy piwo, ktoś dosiadł się do nas , z kimś zatańczyłam, ktoś postawił nam piwo. Impreza w klubie rozkręcała się, przychodzili nowi ludzie. Jednak czułam ciągle na nas spojrzenie tamtego młodzieńca. Odwzajemnione, bo Lidki wzrok , co chwila mimo woli wędrował na drugi koniec sali.
– ale ty jesteś uparta Lidzia! Mówię ci, nie patrz tam. Widzisz, że ma swoje dziewczyny
– ja..ja wcale nie niego nie patrzę!
I aby udowodnić to, Lidka przesiadła się tak, by nie widzieć stolika po drugiej stronie sali.
Wtedy ten wariat, barman zapalił na każdym stoliku świeczkę i wniósł na środek sali wielkiego szampana
– na koszt klubu! – krzyknął wesoło.
Okazało się, że ma urodziny:)
Wypiliśmy szampana i wróciliśmy do swoich stolików.
I wtedy zagrali to:

Widziałam jak  tamten chłopak zamyślił się. Nagle wstał i nie zwracając uwagi na śmiech i żarty swych ślicznych towarzyszek, podszedł do nas.
Stanął przy naszym stoliku ,skinął delikatnie na przywitanie i niczym ktoś z dawnej epoki (królewicz, cholera, naprawdę królewicz!) , głęboko ukłoniwszy się Lidce, zapraszając ją gestem do tańca, spytał nieśmiało:
– czy zatańczy pani ze mną?
Patrzyłam na tę całą scenę i czułam się tak, jakbym oglądała jakiś film. Lidka nieśpiesznie wstała , podała mu dłoń i zatańczyli. Sami, na środku sali.
Nie mogłam od nich oderwać oczu. Ona tak krucha, tak malutka przy nim. Miała na sobie długą, ciemnobrązową ,jak jego włosy, suknię. Lidka zawsze była inna; gdy była moda na mini, na te różne seksowne, ciasne sukieneczki, ona uparcie nosiła te swoje ulubione długie, à la hinduskie. Przepaska na długich, blond włosach i duże kolczyki; pamiętasz, to była Lidka wtedy. Była śliczna, choć nigdy nie zdawała sobie z tego sprawy. Miała tak dużo wdzięku, tak mnóstwo uroku osobistego, że wszelkie jej niedoskonałości, gdzieś głęboko kryły się przed światem.
Patrzyłam na nich, jak na parę nie z tych lat. Wyglądali pięknie w blasku świec. Miałam wrażenie,że ich zamazane w smugach tytoniowego dymu odbicie w dużych lustrach na ścianach ,chce na zawsze już tam pozostać. Widziałam jak chłoną się wzrokiem, jak dotykają nieśmiało swych włosów, twarzy, ramion. Jakby chcieli dotykiem zapamiętać każdą chwilę i każdy dźwięk.
Nigdy przedtem ,ani potem nie widziałam tyle subtelnej namiętności w tańcu.
Nagle ktoś zapalił światła, przyszli ci durni Amerykanie ( opowiadałam ci już o nich ) . I ta jego znajoma dziennikarka w spodniach w kratkę. Przynieśli wielki, urodzinowy tort dla szefa. I znów szampan, toast.
Zrobiło się głośno, wszyscy przekrzykiwali się , Lidkę porwali Amerykanie, którym coś tłumaczyła. Królewicz nagle zniknął wśród tłumu gości.
Było późno, środek nocy, chyba po trzeciej ; przed klubem czekał już na nas samochodem Adam.
Następnego dnia Lidka opowiedziała Adamowi o królewiczu.
– powiedz mi Adam ty, jako facet, powiedz, dlaczego ten chłopak zainteresował się mną? Przecież nie jestem ani tak ładna, ani wysoka, ani tak zgrabna , jak te jego koleżanki!
ale wy , baby, czasem jesteście durne! Nie pomyślałyście,że co druga z tych lasek, to pewnie pusta dziwka? Założę się, że facet miał może już dość tych umizgujących się, łaszących ,wypacykowanych lal.
Może tęsknił za kimś normalnym i prawdziwym?
***
Niedawno spotkałam się na winie z Lidką. Wspominałyśmy tamten klub, słuchałyśmy bluesa.
Wiesz co powiedziała?
Powiedziała mi, że spotkanie tego chłopaka, taniec z nim, delikatne głaskanie jego włosów i twarzy, było dla niej do dziś

jej najpiękniejszym erotycznym przeżyciem
***

 

tanczaca-para

19 comments on “Stolik w drugim końcu sali *

  1. mmrr pisze:

    Angie muzyka PRZEWSPANIAŁA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Przy takiej muzyce ja także poprosiłbym kobietę do tańca :)

  2. wg108 pisze:

    Fatalnie się tańczy, gdy nie ma chemii. Choćby tej „towarzyskiej”. Taniec ma w sobie to coś, przyzwala na dotyk, muśnięcie warg, przytulenie – stąd jego fenomen. Pozwala szybko na coś, na co w innych okolicznościach być może długo by nam przyszło czekać.

  3. krakowianka pisze:

    Angie,muzyka super,nie znam Harlemu,przyznaje…ale poczułam go…bo bluesa się czuje…:)
    Taniec może byc subtelnym przeżyciem czegoś nieuchwytnego,pięknego…jeśli oboje to samo czują.Ja rozumiem Lidkę doskonale…
    piękna historia…może On wyczuł ,że z Nią taniec będzie inny od innych?takie porozumienie dusz,w które ja osobiście wierzę.To się dzieje gdzieś tam nad nami w eterze…między dwojgiem nieraz obcych ludzi.
    Można się tylko raz spotkac,popatrzec na siebie…i …:)

    • Angie pisze:

      Tak Krakowianko, czasem sami nie spodziewamy się, że możemy nagle zachować się niekonwencjonalnie. Bo , z tego co znam Lidkę, zupełnie nie w jej stylu jest tak zbliżać się do obcych..w tańcu ;)
      COŚ ją ciągnęło jak magnes do niego. I jego do niej :)

  4. mmrr pisze:

    Najpierw słuchanie do oporu, potem akordy a potem zobaczę co się da :) treaz to mój nr 1 do słuchania. Dzięki Angie

  5. even21 pisze:

    Ciekawa opowieść:) W tańcu jest coś magicznego i jeśli tylko trafi się na odpowiedniego partnera – może to być jedyne w swoim rodzaju przeżycie:)
    Ps. Angie, nie uznaję za przypadek, że przygotowywałam tekst na podobny temat…;)

  6. Caddi pisze:

    Niespełnione okoliczności, jeśli rozbudziły silne i miłe emocje, zostają w pamięci najdłużej,
    Skoro po latach o tym piszesz to i dla obserwatorki też musiało być to szczególne.

    • Angie pisze:

      Z całą pewnością racja:)
      Tu chodzi jeszcze o coś innego: nieczęsto można spotkać ” żywe wcielenie Anioła” i niezależnie tego, jakiego Diabła ma ” pod skórą” , czymś cudownym i niezapomnianym jest zbliżenie się do niego. Wtedy liczy się tylko ta chwila, która zwykle nie powinna mieć przyszłości. To jest coś takiego, jak pochłanianie energii. I to patrz jak silne, skoro ktoś, kto był tylko świadkiem tego , niby zwykłego, wydarzenia, do dziś pamięta obraz tych dwojga ;)
      Drugi aspekt sprawy, który zasygnalizowałam w tym opowiadaniu:
      według badań, na 100 uznanych za bardzo przystojnych,mężczyzn, którym pokazano zdjęcia różnych kobiet ” do wyboru na życiową partnerkę” ,tylko 10ciu wybierze jako potencjalną żonę kobietę o nienagannej urodzie i sylwetce.Większość panów wybiera kobiety ładne, ale nie idealne.
      coś w tym jest. Poczucie bezpieczeństwa ;)
      ( to oczywiście duży skrót; rozumiesz)

  7. Cane pisze:

    Chyba każdy ma w pamięci choć jeden taki taniec.
    Zgrabnie i lekko opowiedziane.
    Buźka!

  8. Justyna pisze:

    …w mojej pamięci zostanie ten utwór :) i ten taniec :)

  9. Justyna pisze:

    jej najpiękniejszym erotycznym przeżyciem

    No własnie czasami przezywamy uniesienia bardzo subtelnie a jednocześnie bardzo intensywnie
    i te chwile sa cenniejsze od pereł a nawet diamentów:)

    • Angie pisze:

      Justyno:)
      Wiedziałam,że wyczujesz, że ” skądś to znasz” :)))
      Tak, te chwile są niesamowicie cenne; są dowodem na to, że cały erotyzm jest czymś niesłychanie subtelnym, trudnym wręcz do zdefiniowania..
      nie polega przecież na dosłowności lub spełnieniu.
      A tu ciekawe było to, że oni, bohaterowie tej historii, nie znali się wcale. To było tak, jakby niewidzialny magnes ich przyciągnął. A już to, ze Lidka dała się tak ponieść ( to przytulanie obcego, dotykanie jego twarzy i włosów) , to już chyba sama magia . Miejsca, muzyki i ukrytych pragnień.
      Zaryzykuję stwierdzenie, że gdyby był ciąg dalszy, nie byłoby już tej całej ” erotycznej aury:” wspomnień .
      A Dżem- DOSKONAŁY, przecież klasyka .
      Przepiękny utwór Just ! :)))

  10. elatroska1 pisze:

    Hmmm taniec….na sama myśl już robi mi sie błogoooo:)))uwielbiam tanczyc.Muzyke podałas po prostu eh kurcze tylko tancerza brak:))))))Usciski dla ciebie mocne!!!!

  11. violamalecka pisze:

    Jeśli chodzi o taniec…
    to uwielbiam tą scenę z filmu.
    Jakoś tak, wciąż bardzo mnie wzrusza…

    • Angie pisze:

      Viola, kochana , pisałam kiedyś o tym! O tym doskonałym filmie i mojej ulubionej scenie tańca :)))
      Tylko, ze tu, w tym filmie, zupełnie inna atmosfera. Rozumiesz ;)