Teoria Wampiryzmu

” Wampiryzm psychiczny (lub wampiryzm emocjonalny) – potoczna nazwa zjawiska w psychologii, polegającego na notorycznym eksponowaniu otoczeniu lub bliskim swoich kompleksów, wad, niepowodzeń i złego samopoczucia i wykorzystywaniu wywołanego w ten sposób uczucia litości. Wampirami psychologicznymi są najczęściej osoby o niskiej samoocenie lub cierpiące na depresję.”

http://pl.wikipedia.org/wiki/Wampiryzm_psychiczny

Wampir energetyczny karmi się emocjami innych ludzi. Najbardziej odpowiadają mu te, które sam w człowieku wywołał. Najwięcej energii dają mu uczucia negatywne. Czym się karmi? Na wielu forach internetowych, na których pijawki wymieniają swoje doświadczenia
, przewijają się: radość, złość, oburzenie, wściekłość, pożądanie, uwielbienie, rozpacz, euforia, nienawiść. Każdy wampir ma własny, wewnętrzny katalog emocji, które przynoszą mu najwięcej siły.

Sensem wampiryzmu energetycznego jest poczucie wyższości i władzy nad drugim człowiekiem, nawet w sytuacji, gdy ofiara nie zdaje sobie sprawy z tego, że ktoś nad nią panuje. Wampir odczuwa radość, gdy może manipulować innymi.
http://www.papilot.pl/psychologia/5468/Uwaga-wampiry-energetyczne.html

To definicje zjawiska/ zjawisk , które od dawna mnie fascynuje/ fascynują.
Ba! Nawet byłam już skłonna gdzieś się określić( wampir czy ofiara) ale po przeczytaniu tych definicji , wpadłam w coś na kształt konsternacji. Lekkiej. ( w mocną nigdy nie wpadam)
Ludzie, których spotykam i z którymi przebywam , to głównie ( jak pisałam wczoraj w kontekście swych związków z mężczyznami) istoty w jakiś sposób zagubione, skrzywdzone i w efekcie czasem bezradne; przychodzą do mnie, szukają mojego towarzystwa, lgną w końcu do mnie widząc we mnie ” dobrą wróżkę” , która jednym magicznym słowem odmieni ich zły los..
Słucham Ich. Zawsze i od zawsze. Jak to mawia mój przyjaciel ” nie ma takiej” opcji” ( to jeden z moich ulubionych Jego zwrotów ;)))
nie ma takiej możliwości chyba, abym odmówiła komuś pomocy. Pomocy choćby w postaci wysłuchania cierpiącego czy przytulenia, by wypłakał się ( czasem dosłownie) w moich ramionach…Czuję ból innych, przyjmuję go Do siebie, Na siebie,ale nigdy ze szkodą dla swej duszy i siły życia! Przeciwnie- w jakiś sposób wydaje się, że rozbijam ten ból czyjś na maleńkie drobinki, które jakby ” odpryskują ” się ode mnie gdzieś w przestrzeń, niegroźne już…
Czasem sama , kierowana jakimś szóstym zmysłem „szukam” osób, które cierpią. Dostrzegam je –instynktownie. I zwykle zaczynają mówić mi, opowiadać, zwierzać się.
Wyrzucać ból. Często gdy/ jeśli w ogóle zaczyna mnie to męczyć, natychmiast czuję nowy przypływ energii i… ostro mówię, czasem krzyczę: ” bierz się w garść, dość tego! ”
I nie ma to nic wspólnego z masochizmem! Posądzić mnie o masochizm, to jak powiedzieć np, że…
Słońce krąży wokół Ziemi ( głupie to, ale nie ma chyba lepszego przykładu).
Jestem asertywna , czasem aż za bardzo. Mówię wprost ZAWSZE to, co mnie denerwuje czy ” boli”.
Mówię, ale tak, aby nie zrobić tym mówieniem nikomu przykrości. Swego czasu nawet przylgnęło do mnie określenie:
mistrzyni dyplomacji
:)
A pomimo tego( a może to nie ma nic ze sobą wspólnego właśnie? )

Słynę wśród Bliskich , niestety ,z egocentryzmu… Mówi się nawet, że ” idę tam ,gdzie czuję szóstym zmysłem jakiś mniejszy lub większy interes” ..i że dla siebie jestem ” najważniejsza”
Czyż to nie kłóci się z tą moją Empatią ? Z tym ” przejmowaniem bólu Innych” ?

Piszę o tym, bo zastanawia mnie fakt, że mnie dobrze robi ” pozbywanie się” części energii.
Dlatego, że mam jej za dużo….?
Dlaczego czując czyjeś cierpienie ” przejmuję” część jego po to, by ” rozbić” na te małe drobinki i wyrzucić hen daleko wraz z jakąś złą energią z wnętrza mnie…?
To tak jakbym pozwalała ssać swoją krew wampirom ciągle i jakby było to …niezbędne dla..mojego życia.!! Zaspokaja mnie , uspokaja, rozładowuje.
Symbioza z wampirami? Czy może i ja jestem jakimś rodzajem wampira?

*

Moi znajomi rozwodzą się. Ona jest moją koleżanką a on tylko dla mnie jej mężem. Ot, dalszym znajomym. Od półtora roku przynajmniej raz w tygodniu wysłuchuję jego żali, widzę jego rozpacz i czuję ten cholerny jego ból. I każde nasze spotkanie mnie uspokaja a jego ” odnawia”. Gdy rozstajemy się on zdaje się być młodszy o 10 lat. Pełen optymizmu. I zawsze dziękuje mi. TYLKO za co?? –
Tylko za to, że patrzę jemu prosto w oczy i słucham go..Mówi, że ” spływa na niego dziwne ciepło” ….
Tak mogłabym jeszcze pisać, pisać…ilu dziękowało mi już, ilu twierdzi, że ” zawdzięcza mi życie” …tak, jednego udało mi się wyrwać niemal już z zaświatów.
Dosłownie…
Ja rozumiem : EMPATIA, ale jednak chyba i ona ma jakieś granice! I jest raczej mimowolną, w jakiś sposób ” altruistyczną” umiejętnością odczuwania i wczuwania się w innych, ale…
nie ” zaspokajaniem się” w ten sposób siebie!
*
Spytałam dziś mojego współpracownika co o tym myśli. Tzn dlaczego akurat przychodzą do MNIE w kółko po pomoc…
– to proste- bo Ty jesteś jakby INNA.
– jak inna? UFO, kurrr?? czy znów mnie może podrywasz?
– nie, nie chodzi o to . Ty masz potężną ilość ciepła w sobie, promieniejesz tym ciepłem i dobrą energią wokół. Ludzie zawsze idą tam gdzie ciepło . Chronią się, rozumiesz? Ja np nie mogę długo przy Tobie być, bo to mnie jakby rozbija…dekoncentruje a nawet w pewien sposób…męczy! Jakbyś patrząc na mnie….ssała coś ze mnie, jakbyś
ODBIERAŁA MI SIŁY…

; )))))))))))))))))))))))))))

2 comments on “Teoria Wampiryzmu

  1. wg108 pisze:

    Kiedyś, wczasach kiedy jeszcze „nie istniało” pojęcie asertywności, ufny w swój rozumek śmiałem się z tego, z takich różnych wymysłów. Być może spora aktywność i towarzyskość była skuteczną zaporą przed atakiem takiego wampira. Wampir dąży jednak do sytuacji tete a tete ;)
    Aż trafiłem na takiego wampira, mistrza. O ile z wampirami energetycznymi tej samej płci idzie łatwiej, to wampir odmiennopłciowy, w dodatku bardzo pociągający, potrafi wessać w związek. Zanim człowiek zauważy, już jest jak śliwka w kompocie. Siedem lat zatruwała mnie. Kilka kolejnych trwała detoksyzacja. Dopiero potem zauważyłem, że jednak są pory roku, że wiosna jest piękna, a lato jeszcze cudowniejsze.
    Po tym bolesnym doświadczeniu mam bardziej „lekarski” stosunek do wampirów. Zero empatii. Wyciągnięcie „pomocnej” dłoni tak, ale bez tolerancji dla wypłakiwania się w mankiet.

    • angiewitch pisze:

      szczepciu:*
      Ty mówisz o takim ” długoterminowym ” wampiryźmie; też się zetknęłam z tym i był to koszmar. Nawet ja z całą moją energią nie dawałam rady. To było to moje małżeństwo właśnie. On nie ssał- on próbował ZABIĆ wszystko co stanowiło o moim charakterze. To piękno pór roku też….
      Ale ja się ” oczyszczałam”, nie żyliśmy wiele lat podczas związku formalnego razem.
      A ci co przychodzą tak ” zwyczajowo”, to są słabe( na moją miarę) wampiry; nie zaszkodzą mi a wręcz pomagają odessać ze mnie truciznę. Ty wiesz o co chodzi , ciumk:***************
      ; ))))

Dodaj komentarz